Prologue

61 2 2
                                    

Właśnie wchodziła do domu z siatkami pełnymi zakupów. Ledwo co zamknęła drzwi. Położyła je wszystkie na stole. Dziewczyna nie mogła zapomnieć co powiedział jej Zayn.

" Kiedyś wszystko będzie tak jak dawniej. Wrócę do ciebie i do Sama. Będziemy razem znowu szczęśliwą rodziną, kochanie. Nie pytaj czemu odchodzę i kiedy wrócę. Nigdy mnie nie szukaj. Wiem, że zawsze chciałaś kupić większy dom, zrób to. Nie będę wiedział, gdzie mieszkacie...ale moje serce poprowadzi mnie zawsze tam, gdzie będziesz. Opiekuj się naszym synkiem. Już za niedługo znowu się zobaczymy. Wiem, że sobie poradzisz. Jesteś Camila Forbes. Ty zawsze sobie radzisz. Zostawiłem ci całe swoje oszczędności. Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham. Żegnaj Camila."

Kiedy sobie to przypomniała znowu płakała. Nie mogła się pogodzić ze stratą najważniejszej osoby na całym świecie. Ale musiała być silna. Dla swojego synka. Zrobiłaby dla niego wszystko. Jej oczko w głowie. Nie mogła uwierzyć, że to było 4 lata temu. 4 lata temu Zayn zniknął, a ślad po nim zaginął. Aż do tego dnia. Wydawałoby się całkiem zwykłego. Ale tak nie było. 

- mamusiu, dlaczego płaczesz? Co się stało?

- nic, kochanie. Zrobię obiad, a potem pobawimy się w cokolwiek będziesz chciał. Dobrze?- maluch pokiwał głową, a Camila wstała z zimnej podłogi. Często miała takie załamania, ale nie miała nawet komu się zwierzyć. Jej rodzice zostali we Francji, a ona nie utrzymywała z nimi kontaktu. Z wielu różnych powodów. Natomiast jej przyjaciółka umarła na raka. Miała tylko przyjaciela- Tyler'a. Mogła powiedzieć mu wszystko, ale ostatnio nie miał on zbytnio czasu. Był zajęty nową firmą, w której pomagał swojemu tacie. To już trzecia w tym roku. Kiedy razem z Samem zjedli naleśniki z borówkami i wypili pomarańczowy soczek, poszli pobawić się transformerami, a potem Camila opowiadała małemu bajkę, aż nie usnął na jej kolanach. Położyła go do łóżka. Rozpętała się burza. Nie było takiej w Seattle od dawna. Jednak niezbyt przejmowało to Camilę. Postanowiła, że posprząta dom, póki Sammy jeszcze śpi. Zbliżała się 22, gdy skończyła położyła się w salonie i puściła CW. Oglądała tak naprawdę byle co. Nie miała czasu na poważne zagłębienie się w serialu. Jej chłopczyk zajmował jej cały dzień. Niestety dostała list ze szpitala, że rozumieją jej sytuację, lecz jeżeli w listopadzie nie pojawi się i nie zacznie pracy, zostanie zwolniona. Przez cały wieczór zastanawiała się co zrobić. Kiedy miała iść zrobić sobie herbatę, ktoś zapukał do drzwi.

Otworzyła i ujrzała w nich całego zmoczonego Zayn'a. Mocno przytuliła się do niego i pocałowała. Następnie wpuściła go do środka. Dała mu ubrania na przebranie i zaparzyła herbaty. Rozmawiali przez całą noc:

- czyli mój chłopak ma już 4 lata?

- tak. Ale dopiero 7 listopada. Szykuję dla niego niespodziankę, ale cii. Pomożesz mi?

- oczywiście. Jakbym mógł nie pomóc urządzić imprezy urodzinowej mojej kochanej dziewczyny dla mojego małego słodkiego synka.

- chcesz go zobaczyć?

- oczywiście. O niczym innym nie marzyłem. Przez wszystkie te lata chciałem tylko do was wrócić. To była moja nadzieja. Ty byłaś moją nadzieją.

- skoro tak, chodź za mną.

Razem z Zayn'em weszli do pokoju chłopca. Sam poślinił sobie całą rękę. Był przytulony do dużego, pluszowego Elmo i wyglądał uroczo. Kiedy mężczyzna go ujrzał wzruszył się. Bardzo przypominał mu Camilę. Ale miał takie same usta jak on. Pomyślał, że brakuje mu tylko zarostu, po czym uśmiechnął się do siebie.

- to najpiękniejsza rzecz jaka mnie spotkała. Nie mogłem się doczekać aż ujrzę Sammy'ego- Zayn otarł łzę, która mimowolnie spłynęła po jego policzku. 

Wyszli z pokoju Sam'a. Pocałowali się namiętnie aż nie mogli złapać już powietrza. Nie widzieli się tak długo, że nie przeszkadzało im to jakoś bardzo. Starali zachować spokój, ale najchętniej oboje zaczęliby płakać ze szczęścia. Około 5 poszli spać. Ale już o 6 obudził ich mały gargamel, wskakując im do łóżka. Na początku nie zauważył Zayn'a, ale po chwili zorientował się, że coś jest nie tak i popatrzył się krzywo.

- mamusiu? Co to jest za pan? Czemu śpi w twoim łóżku.

- kochanie, nie wiem jakby ci to powiedzieć. To jest twój tatuś- Camila bała się reakcji podopiecznego, ale kompletnie zdziwiło ją co zrobił mały.

- no w końcu. Mama się zamartwiała. Dobrze, że jesteś- powiedział po czym przytulił Zayn'a tak mocno jak tylko umiał. Camila się popłakała, a Zayn uśmiechnął- tato ? Zrobisz mi naleśniki?

- pewnie. A jakie lubisz?

- z serkiem truskawkowym- uśmiechnęli się do siebie nawzajem.

Razem udali się do kuchni i całą trójką zjedli naleśniki przyrządzone przez bruneta. Potem razem poszli do parku i grali w piłkę nożną. Potem zaczęli bawić się w chowanego. Mały zaczął szukać Zi. Dobrze się ukrył. Sam nie mógł go długo znaleźć. W końcu oburzony wydał  z siebie ciche łkanie.

- TATUSIU TATUSIU!!!! GDZIE JESTEŚ? POTRZEBUJĘ CIĘ TERAZ!!!

Zayn wyszedł i przytulił chłopca. 

- bałem się, że uciekłeś

- spokojnie maleńki. Już nigdy was nie opuszczę...obiecuję.

" Znów jesteśmy jedną wielką rodziną"

Obudził ją grzmot i stukanie do drzwi. Poszła sprawdzić kto to...

- Zayn?!

Prolog oficjalnie skończony mam nadzieję, że dobrze mi wyszedł. Kolejny rozdział pojawi się pewnie za tydzień chyba, że mnie natchnie. Zastanawiałam się jak napisać ten prolog, ale myślę, że jak na razie wszystko będzie tak jak jest. Na razie tylko 800 słów+notka, ale będą dłuższe rozdziały. Gdyby były jakieś błędy poprawiajcie mnie w komentarzach, najlepiej przy tym błędzie bo wtedy będę dokładnie wiedzieć co poprawić. Miłej nocy bo właściwie jest już 1:38 :) Pozdrawiam <3

Need you nowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz