Zayn POV
- Sam ma nowotwór- Camila odpowiedziała na moje pytanie, czułem jak miękkną mi kolana. Dopiero co go odzyskałem, a teraz mogę stracić.
Najukochańszego synka. Jak mogło to się stać? Odpowiedzi na nurtujące mnie pytanie raczej nie uzyskam. Musiałem na chwilę usiąść, by przyswoić sobie tą informację lepiej. Czułem jak mój oddech zwalnia. Chyba umierałem. Sam nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Usłyszałem tylko cichy płacz Camili, a następnie jej krzyk: Zayn co ci jest?!! Zayn!!
************************************
Obudziłem się w szpitalu. Zobaczyłem tego samego doktora, który wcześniej badał Sama. Uśmiechnął się do mnie. Przy mnie natomiast stała Camila. Była jak widziałem,przerażona. Widziałem to w jej oczach. Wstałem i przytuliłem się do niej. Wyglądała jakby spędziła tu z 3 dni. Okazało się, że byłem blisko, bo co jakiś czas na sekunde się budziłem, ale potem znowu zasypiałem. Tak przez 5 dni. Aż do teraz.
- gdzie jest Sam?
- został z Tyler'em.
- żartujesz?! Tyler go zabije. On nie umie opiekować się dziećmi.
- powiedział Zayn- zaczęła sie śmiać, ale widziałem, że raczej chce jej się płakać niż cieszyć czymkolwiek- zrobiłeś mu badania?
- tak. Ale wyniki będą za tydzień.
Kiedy miałem już wstać, zadzwonił do mnie telefon.
- halo?
To co się potem stało, było najgorszym momentem jaki mógł być. Kiedy odebrałem telefon ktoś wjechał ciężarówką w szpital. Na szczęście nic nam się nie stało. Tylko, że Cami...ona zaczęła krawić. Zaczęła mówić coś o kawałkach szkła, które są wbite w serce. Zaczęła płakać. Nie wiedziałem co zrobic.
- weź ten mały nożyk.
- Camila, ja nie umiem się tym posługiwać- zacząłem płakać jak małe dziecko, lecz nic nie umiałem na to poradzić. Byłem taki bezradny. Miałem ochotę umrzeć. Ale nie dałem rady jej zawieść. Powoli przeciąłem skórę w okolicy serca. Nie zobaczyłem go dokładnie, ale udało mi się wyciągnąć szkło, które gdzieś tam się powbijało. Następnie zatamowałem krwotok swoją koszulą i zabrałem ją na sale, by mogli jej zaszyć to szwami.
Time skip**
Po dwóch dniach męczarni wróciliśmy do domu. Jak się później dowiedziałem, Tyler okazał się dobrym opiekunem.
Jedyne o czym myślałem to, dlaczego tylko moją rodzinę spotyka takie coś. Wtedy przypomniałem sobie słowa jednego faceta, który dopadł mnie tam w bazie:
Gdziekolwiek będziesz i tak cię znajdziemy. Już nigdy nie będziesz bezpieczny. Obiecuję ci to. Jeżeli kiedykolwiek wrócisz do rodziny narazisz ją na większe niezbezpieczeństwo niż narażasz siebie.
Pobiegłem na górę. Wziąłem z sejfu broń i wybiegłem z domu. Jednak krzykiem zatrzymała mnie Camila:
- gdzie idziesz?
- zabije tych gnoi. Jeżeli jeszcze ktoś choćby dotknie moją rodzinę zabije bez wahania. Koniec krzywdy!!! Zakończę to po swojemu.
- nie!! Zaczekaj!!
Ale już jej nie słuchałem. Wyszedłem. Rodzina była dla mnie najważniejsza.
- Caleb? Tak, to ja. Znowu zaczynają atakować. Czekaj na mnie przy hotelu. Razem ich załatwimy.
- gościu no...ja mam teraz kolacje z panną. Akcja miała być za miesiąc.
- nie będę ich dłużej narażał.
- no jak chcesz.
Caleb był najlepszym przyjacielem Zayn'a. Razem robili praktycznie wszystko, a znali się już od dzieciństwa. Kiedy jednemu coś zagrażało, drugi przerywał wszystkie obowiązki i biegł mu na pomoc.
25 lat wcześniej:
- patrz komu urodziło się dziecko.
- no nie wierze!! Poczekamy na odpowiedni moment i wtedy zaatakujemy
Mężczyźni zaśmiali się i wyszli z laboratorium...
Caleb czekał na mnie pod hotelem, tak jak się umówiliśmy. Byliśmy nierozłączni. Kochałem go za to, że był przy mnie w najtrudniejszych momentach mojego życia. Kiedy w końcu dotarliśmy na miejsce, weszliśmy do zakładu i zaczęliśmy strzelać. Nagle jedna kulka trafiła Caleb'a. Postrzeliła go w nogę, ale jeżeli za chwilę bym czegoś nie zrobił wykrwawił by się na śmierć. Patrząc na niego w takim stanie zdałem sobie sprawę, że nie mogę poledz. Kilka razy próbowałem wydostać kulkę, lecz bez skutku. Mężczyźnie uciekli, a ja zostałem sam. Miałem szczęście, że mnie nie zabili. Pewnie się przestarszyli konsekwencji. Z resztą po co od razu kogoś zabić. Najpierw lepiej go potorturować. Nieprawdaż? Nagle zza pudeł wyszła znajoma mi osoba. Szybko podbiegła i wyjęła kulkę. Nie widziałem jej tak długo, że na jej widok szczerze się uśmiechnąłem. Razme zabraliśmy Caleb'a do szpitala, a potem gdy już czuł się dobrze, zabrałem Elizabeth do mojego domu.
- woow. Ogromny.
- tak wyszło- parsknął z sarkazmem.
- może w ramach rekompensaty zrobiłbyś mi jakąś kawę?
-p...pewnie. Z mlekiem?
- nie, espresso.
- dobrze, już się robi pani pułkownik- zasalutował.
Elizabeth niegdyś należała do wojska, gdzie Zayn miał praktyki. Chciał tym samym trochę poprawić swoją kondycję i poćwiczyć, ale odszedł po miesiącu, ponieważ poznał Camilę i nie miałby dla niej w ogóle czasu, gdyby tam został.
Gdy Liz już poszła Sam akurat wstał z łóżka.
- tatusiu, źle się czuję. Jest mi nie dobrze i boli mnie głowa- powiedział po czym zwymiotował.
- Camila!! On ma jakiś atak!!!
CZYTASZ
Need you now
Fanfiction26 letnia Camila zachodzi w ciążę. Po miesiącach rodzi się mały Sam. W tym samym czasie Zayn Malik wraca do domu, by naprawić relację z Cam. Przeprowadzają się do domu w LA. Jednak Camila nadal nie wie gdzie był Zayn, podczas jego nieobecności. Prz...