SPECIAL na 500-set obserwatorów

841 87 32
                                    

Na początku chciałabym bardzo podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że na moim profilu wybiło dzisiaj 501 obserwatorów! W najlepszych snach nie spodziewałam się pół tysiąca tak szybko! <3 Jestem wam wdzięczna, bo napędzacie mnie do pracy nad pisaniem ;) 

A teraz leci mały special, specjalnie dla tych spragnionych w opowiadaniu seksów :P   

  ~⚣~  

              - Mark, cholero jedna! Wracaj tutaj, dupku pieprzony! – krzyczała blondyna, skacząc w obcasach po posadzce biurowca i goniąc spanikowanego Turnera, który w głowie obmyślał doskonały plan ucieczki przez okno. Jego jedynym zastrzeżeniem było, że znajdował się, cholera, na siódmym piętrze.

- Zostaw mnie w spokoju, wariatko! – odkrzyknął jej i przeskoczył przez biurko swojego kolegi z pracy, po czym rozsypał równo ułożone dokumenty i patrzył, jak wymalowana blondi ujeżdża na jednej z kartek i ląduje naładowanym botoksem tyłkiem na podłodze z głośnym plasknięciem. Cóż to był za widok. Mark kontemplował go kilka sekund, zanim tapeciara, znów nie powstała i nie ruszyła za nim w pościgu.

Już nawet nie pamiętał, co jej zrobił, ale musiała się naprawdę nieźle zdenerwować, skoro przyszła do jego firmy. Choć szef przyzywyczaił się już do tych wyścigów i często obstawiał z innymi kierownikami, kto wygra, jakoś ostatnio Markowi przestały się one podobać. W firmie pojawił się ktoś specjalny.

W końcu mężczyzna zmęczony biegiem, zatrzymał się i po chwili w tył jego głowy uderzyła twarda różowa kopertówka, a nad głową zakręcił mu się wianek gwiazdek. Zdążył tylko mruknąć cicho „Kurwa.", gdy nagle upadł na ziemię i zaliczył sromotną porażkę.

Tymczasem z boku jego szef właśnie witał się z wygraną stawką z zakładów. Nigdy nie wierzył w swojego pracownika.

Zielonooki brunet oglądał wszystko z ponurym wyrazem twarzy i nawet element wielkiego tyłka odbijającego się od świeżo wypastowanej podłogi nie sprawił, że pojawił się u niego uśmiech. Mało go to interesowało, ale jednak śledził oczami wysokiego blondyna, aż do momentu, gdy ten zaliczył glebę. Wtedy przestało go to ruszać i zwyczajnie wrócił do pracy.

Mark podniósł się właśnie z ziemi, gdy usłyszał kilka przekleństwa nad swoją głową i szybko uznał, że mógł udawać martwego. Torebka uderzyła w niego powtórnie, po czym jej właścicielka z wysoko uniesioną głową wyszła z budynku, potykając się jeszcze po drodze o kosz na śmieci.

Mężczyzna podnosząc się ociężale z ziemi i nastawiając wszystkie kości, nagle przypomniał sobie, jak cztery dni temu napisał jej smsa z zapytaniem o kolejne spotkanie, po czym przypadkiem wysłał zdjęcie, które zrobił chwilę wcześniej z jedną ze swoich „przyjaciółek". Szybko dotarło do niego, że to był błąd. Kolosalny błąd, który kosztował go dwa guzy z tyłu głowy, wstyd przed obiektem jego zainteresowania i... i to by było na tyle. W sumie nie kosztowało go to wiele.

Kiedy blondyn w końcu otrzepał się, dostrzegł, że ukradkiem obserwują go zielone oczy, z którymi kontaktu szukał od dłuższego czasu. Uśmiechnął się pod nosem i podszedł bliżej odpowiedniego stanowiska. Przyjrzał się uważnie siedzącemu tam chłopakowi. Miał najwyżej dwadzieścia pięć lat, czarne jak smoła włosy, oczy koloru intensywnej trawy i przepiękne malinowe usta, które w tym momencie układały się w małe „o". Wyraźnie był czymś zaskoczony.

- Mogę w czymś pomóc? – spytał uprzejmie, a Mark wręcz obślinił się na widok słodkiej twarzy swojego współpracownika.

- Dasz się zaprosić na lunch? Niedaleko stąd jest fajna knajpka. – wymamrotał, nim zdążył cokolwiek przemyśleć. Gdy dotarło do niego, co się stało, było już za późno. Zielone oczy były przez moment szeroko otwarte, kiedy nagle jego głowa wróciła do monitora i mruknęła ciche „nie".

My Weakness (Yaoi Story)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz