Rozdział.8 Zabawa

435 36 3
                                    

Wyszliśmy z domu Maksa dość pózną porą. Dalej gniewałam się na niego za te słowa, ale czego oczekiwałam. Przecież od samego początku wiedziałam, że te małżeństwo będzie, tylko na papierku bez żadnych uczuć. Może uda mi się, za kilka lat uciec i zacząć żyć od zera.

-O czym myślisz - zapytał ściszając, przy tym radio w samochodzie.

-O niczym konkretnym, taki moje bzdury - odpowiedziałam wymijającą, bo na dzisiaj miałam dość rozmów z nim.

- Myślisz, że twoja ciotka dostała już list od prawnika ?-  mówił a ja dopiero, przy jego pytaniu przypomniałam sobie o ciotce.

- Mam nadzieję, że już do niej doszedł. Pewnie bardzo się ucieszyła z treści listu. 

-Mam nadzieje że nie będzie sprawiała kłopotów, co do naszego małżeństwa, bo  nie mam zamiaru się z nią sądzić - mówił ponuro, czym mnie jego słowa rozbawiły. No bo przecież,  nie dawno mówił jaki on idealny i że w sądzie, nikt nie wygra z jego prawnikami. A tu nagle nie ma zamiaru się z nią sądzić.

-Faktycznie bo co to dla ciebie. Przecież nie dawno mi mówiłeś, jakich to wspaniałych i najlepszych prawników nie masz. Czy byś kłamał, czyli mam szanse na rozwód - poruszyłam specjalnie ten temat, tylko po to aby go wkurzyć bo myśli że jej najlepszy na świecie.

- Słucham ? A ty znowu o tym. To że powiedziałem, że nie chce sądzić się z twoją ciotką to nie znaczy że nie wygram, albo się boję.  A o rozwodzie, możesz zapomnieć, czy się rozumiemy ?- oczywiście pan piękny się zdenerwował, jak by inaczej.

-Rozumiem, co mam nie rozumieć. Tak chciałam się upewnić tylko - zaśmiałam się, czym jeszcze bardziej go  wkurzyła. Oj czuje, że nie będę się nudziła chociaż po ślubie, będę go denerwować. Jak nie będzie w naszym małżeństwie uczyć, to chociaż rozrywkę dostarczę.

- Mam nadzieję i proszę cię nie poruszaj tego tematu więcej - powiedział, po czym wjechał  na posesje naszego już niedługo domu.

-Nie będę, do czasu aż mnie nie wkurzysz- wyszłam z samochodu i skierowałam się do domu, po czym wbiegłam do swojego pokoju. Postanowiłam utrzeć nosa temu na dole. Zobaczymy, czy aby nic do mnie nie czuję. Zmuszę go do uczyć, nie będę w małżeństwie, gdzie ich nie ma. Ubrałam na siebie najkrótszą sukienkę jaką miałam, do tego wysokie szpilki. Rozpuściłam włosy, szybki makijaż i gotowe. 

Schodząc na dół Maks siedział w salonie i oglądał telewizor. Gdy usłyszał odgłos szpilek odwrócił się, w moją stronę i chyba zamarł. O to właśnie chodziło.

-A ty gdzie się wybierasz, tak ubrana ? - zapytał niby spokojnie, ale tylko udawał

- Wychodzę, nie widać ? - powiedziałam nie uprzejmie , czym jeszcze bardziej go wkurzyłam 

-Widać, jak można nie zauważyć! Ja się pytam, gdzie do cholery wychodzisz, na dodatek tak ubrana ! 

- A co cię to obchodzi, nie jesteś jeszcze moim mężem, żebym ci się spowiadała gdzie i jak wychodzę ubrana. A po drugie sam powiedziałeś, że nic się nie zmieni i każdy robi to co chce - mówiłam specjalnie te same słowa, które od niego usłyszałam, żeby go sprowokować .

-Słucham, ja się chyba przesłyszałem. Jesteś moją narzeczoną i przyszłą żoną i niby ma mnie nie obchodzić gdzie wychodzisz o tej porze. A po drugie, jestem twoim prawny opiekunem, więc tym bardziej mnie to obchodzi!

-Jeszcze nim nie jesteś, więc żegnam. Życzę miłej nocy - po tych słowach wyszłam  z domu kierując się, do pobliskiego klubu. Ciekawe, jak długo wytrzyma?


Nigdy nie będę twój Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz