Rozdział 8

5.9K 410 378
                                    

-Gdzie mnie pan ciągnie? - spytał podenerwowany, Taehyung idąc posłusznie za starszym

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Gdzie mnie pan ciągnie? - spytał podenerwowany, Taehyung idąc posłusznie za starszym.
- Mówiłem Ci, że jak jesteśmy poza szkołą to masz mówić mi Jungkook. - odpowiedział mu, przyspieszając kroku i łapiąc go delikatnie za rękę.

Mniejszy oczywiście zarumieniłby się na ten gest jednak powaga sytuacji i dziwne zachowanie drugiego mu na to wyjątkowo nie pozwalały. Odkąd Jeon zobaczył blondyna w Domu Dziecka cały czas siedział zamyślony i smutny. Przyglądał się z wielkim zainteresowaniem jak ten bawi się z dziećmi. Dawał im w ten sposób dużo radości i ciepła, których nigdy w życiu nie zaznali. Taehyung to dobry chłopiec o złotym sercu. Idealny.

Gdy nadeszła już ciemna pora, a słońce zachodziło swoim tempem, pod pretekstem podwózki ucznia do domu zawiózł go w pewne miejsce. Nie wiedział co nim kierowało, jednak blondynek był dla niego obecnie najbliższą osobą i miał zamiar popracować nad tym, by byli ze sobą jeszcze bliżej.

Mniejszy pisnął cicho na widok dużej bramy prowadzącej na cmentarz. Przestraszony przytulił się do umięśnionych pleców chemika. Mimo wszystkiego to miejsce nie powinno być mu obce, ponieważ nie raz przychodził tutaj z Jinem, by odwiedzić grób rodziców. Jednak nie tak późną porą. Uspokoił się, kiedy poczuł mocniejszy uścisk na swojej dłoni.
Przecież nie był sam. Wszystko było dobrze.

Podreptał cicho za nim dalej nie wiedząc, jaki jest cel tej „wycieczki". Przekonał się, dopiero gdy stanęli przy marmurowym grobie. Wychylił się za niego patrząc smutno na napis znajdujący się na nagrobku.

I już wiedział.

Zaczął przyglądać mu się bardzo uważnie. Nie widział smutku w jego oczach, ale dobrze widział napinające się jego ramiona. Musiał nosić jakiś pewien ciężar. Po krótkiej chwili postanowił, że zabierze głos.

-Dlaczego zabrałeś mnie w to miejsce?

-Sam nie wiem. - odparł cicho lekko zamyślony.

Taehyung, kiedy usłyszał ten smutny ton głosu, przytulił go lekko od tyłu uprzednio kładąc swoje małe rączki na jego umięśnionym brzuchu. Wiedział, że ten potrzebuje teraz jego wsparcia, a przytulanie to najlepsza rzecz pod słońcem.

-Rozumiem co czujesz. Moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym sześć lat temu. Zostałem sam z Jinem-uśmiechnął się na wspomnienia związane z jego bratem. Bez niego by sobie nie poradził. - Jednak nie mamy wpływu na przeszłość.

Myślał, że zostanie ukarany za te beznadziejne słowa otuchy. Zdziwił się, kiedy poczuł jak dłoń Jungkooka dotyka go zakrywając tą jego mniejszą. Wtulił się bardziej w ciemny płaszcz, zaciągając się jego perfumami, które tak bardzo kochał.

-Akurat to moja wina. To wszystko kurwa moja wina. - zaczął łamiącym się głosem. -Gdy miałem piętnaście lat zaczęło się to piekło. Byliśmy do tego czasu kochającą się rodziną. Tak myślałem aż pewnego dnia ojciec nie przyprowadził do domu pod nie obecność matki swojego kochanka. Zawsze sprowadzał ich, kiedy ja byłem w pokoju obok. Matka nic nie wiedziała, a mnie bił i kazał trzymać buzię na kłódkę. - nawet nie wiedział, kiedy w jego oczach pojawiły się pierwsze od paru lat łzy. Mimo tego kontynuował swoją historię dokładając drugą rękę, by pogładzić mocniej skórę Kima. - Nie wiem, czy można ich było nazwać kochankami. Ojciec robił ich w balona i po prostu gwałcił. Na kanapie w salonie, gdzie zawsze nasza trójka oglądała razem telewizję. Matka nawet nic nie podejrzewała. Była przepracowaną kobietą sukcesu. Pewnego dnia, miałem już dość tego wszystkiego. Wtedy popełniłem największy błąd. Nagrałem tę obrzydliwą scenę gwałtu i pokazałem mamie.

The Fuckboy TeacherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz