Wyskoczyłem z łóżka, gdy zobaczyłem, że wskazówka zegara niebezpiecznie zbliżała się do godziny dziewiątej. Nerwowo wyciągałem ubrania z szuflady, nie przejmując się tym, jak wielki hałas robiłem. Byłem na siebie wściekły, bo od dwóch tygodni zasypiałem na każdą historię. Bałem się, że profesor stwierdzi, że specjalnie omijam jego lekcje i będę miał problemy.
Biegłem w stronę schodów, naciągając na swoje nogi spodnie, które pomogły mi spaść z pierwszego piętra. Prychnąłem w myślach, że przyśpieszyły mi chociaż drogę do kuchni. Mama spojrzała na mnie ze zdziwieniem, podpierając się o blat. Chyba nie zamierzała pytać, co znowu zrobiłem, bo wzięła kubek z kawą i zanurzyła w nim swoje wargi.– Zaspałem – mruknąłem, bawiąc się swoimi palcami. – Znowu na historię.
– Musisz przestać ją specjalnie opuszczać.
– Ale przecież.. – szepnąłem zrezygnowany, chowając twarz w dłoniach.
Kochałem mamę, ale często denerwowała mnie w temacie szkoły. Wiedziała, że dobrze się uczyłem to i tak potrafiła znaleźć jakieś ale. Czasem traktowała mnie tak, jakbym codziennie wagarował i zawalał sprawdziany.
– Zawiozę cię do szkoły, ale żeby to był ostatni raz.
– Tak myślę – odparłem, pakując do torby kanapki, które zrobiłem poprzedniego dnia.
Nie byłbym sobą, gdybym nie przewrócił kubka z kawą, który mama postawiła z powrotem na blat. Oblałem całe spodnie, co zmusiło mnie do szybkiego przebrania ich i dłuższego spóźnienia na lekcje. Wbiegłem na górę, wybierając pierwszą lepszą parę, nie przejmując się, czy wszystko pasuje. Westchnąłem, gdy usłyszałem z dworu głośne trąbienie samochodu, który musiał należeć do mojej mamy.
Tym razem zszedłem po schodach powoli, aby nic sobie nie zrobić. Ten dzień z pewnością nie będzie należał do najlepszych, dlatego nie mogłem jeszcze pomagać losu ze mnie drwić. Pocieszałem się myślą, że był to już piątek.
Wsiadłem do samochodu, uśmiechając się słabo do mamy. Odwróciłem swój wzrok na torbę, w którą zacząłem stukać palcami. Trochę się denerwowałem pójściem do szkoły. Nie chodziło już nawet o historię, która kończyła się za dziesięć minut tylko o Liama, który nie dawał mi spokoju od jakiegoś czasu. Nie potrafił zrozumieć, że nie wrócę do niego po tym, jak ze mną zerwał przed całą szkołą. Moje uczucia do niego umarły razem z godnością, której mnie pozbawił, udostępniając każdemu zdjęcia mojego tyłka.
– Niall, już jesteśmy – odparła mama, łapiąc za moje kolano. Lekko się wzdrygnąłem przez zamyślenie. Nie lubiłem tego, bo bałem się, że kobieta zacznie coś podejrzewać, a trochę krępujące byłoby o tym mówić.
Wysiadłem z auta, kiwając mamie, która wręcz tego oczekiwała. Odwróciłem się na pięcie i westchnąłem głośno, widząc grupkę Liama centralnie przed wejściem do szkoły. Wiedziałem, że musiałem stawić im czoła, bo nie było innej drogi, aby znaleźć się w środku. Szedłem dość szybko, próbując wtopić się tłum. Patrzyłem na swoje stopy, jednak poczułem dłoń na moim pośladku, przez co aż się we mnie zagotowało. Odwróciłem się do tej osoby i strzeliłem jej prosto w twarz.
Zamarłem, gdy dotarło do mnie, kogo właśnie uderzyłem. Stał przede mną wściekły, ale jakże i przystojny, Zayn Malik, trzymający się za policzek. Zmrużył oczy, przybliżając swoją twarz, przez co poczułem jak ciepło w mojej klatce piersiowej się nasila.
– Teraz dam ci spokój, ale później się tobą porządnie zajmę – szepnął, a po moim ciele przebiegł dreszcz.
Odszedł, zostawiając mnie w osłupieniu i całkowitym zdezorientowaniu. Nie byłem świadomy tego, czego mogłem się po nim spodziewać, ale wiedziałem jedno. Miałem przejebane, bo nazywałem się Niall Horan i miałem tendencję do złych decyzji.
♡♡♡
Szybciutko pisać, co myślicie!!
CZYTASZ
Pretended Flame • Ziall✔
FanfictionUdawana miłość to coś, co Niallowi nie jest obce. #388 w fanfiction | 21.04.2018