*4*

7 2 0
                                    

*trzy dni później*

Już coraz mniej dni w Miami. Nie sądziłam, że tak je spędze. Przez całe trzy dni byłam zamknięta w czterech  ścianach. Brak chęci do czegokolwiek. Dobrze, że nikogo wtedy nie było w domu. Nie miałabym wcale ochoty na odpowiadanie zapewne na sterte pytań. Wiem, że Nazli by nie opuściła. Ciągle się zastanawiam gdzie ona była. Dzisiaj wracają, z wątpliwościami i ogromną niepewnością postanawiam się ogarnąć, wstać i iść do szkoły. Mój cały telefon jest zawalony wiadomościami od Loli. Zachowałam się egoistycznie, zapewne wszystko już słyszała z plotek. Jednak nadal chciała rozmawiać. Uwielbiałam ja. Ciężko będzie mi się z nią pożegnać, zdecydowanie będzie to najsmutniejsze pożegnanie w moim życiu. Przyjaźnimy się od 1 klasy podstawowej. Pamiętam to jak byłam bardzo nie śmiała, siostra oczywiście już zaczęła zaczepiać innych i się z nimi zaprzyjaźniać. Wtedy podeszła Lola i spytała jak się nazywam. Tak to się zaczęło.

Jestem już prawie gotowa do szkoły, jeszcze tylko zakładam buty i bomberke. Pierwszą lekcje mam w sali 25 (polski). W obawie dochodzę do klasy. Co teraz będzie? Jak zareagują? Czy jestem uważana za dziwkę? A może zapomnieli? Zadręczam się w myślach... Trzymam już klamkę a nagle podbiega do mnie  Lola i zamyka mnie w szczelnym uścisku. Brakowało mi tego. Nie wiem w końcu jak do tego doszło, ale znalazłyśmy się w parku za budynkiem szkoły.

- Co się z Tobą działo, dziewczyno?! - pyta. - Eee, nie słyszałaś plotek, to całe zajście i... - spuszczam głowę w dół bo ciężko mi spojrzeć jej w oczy. Głupio mi, że nie dowiedziała się o wyprowadzce odemnie.
- To tylko plotki, przecież wiem jaka jesteś naprawdę i ej spójrz na mnie. Ja w to nie wierzę. Nie ma sensu przejmować się byle czym. Pogadają jeszcze trochę i sprawa ucichnie. - mówi pocieszająco.
Czekaj, co to ona nie słyszała wcale o moim wyjeździe? Słyszała? Nie słyszała? - zaczynam intensywnie myśleć - nagle mówię - To ty nie słyszałaś o Londynie? Lucas nie mówił nic więcej, gdy wyszłam?
- Czyli to prawda? - posmutniała.
- Niestety nie mam prawa głosu, z początku protestowałam. Nie chciałam jechać. Wolałam zostać, lecz teraz z powodu Lucas'a zmieniłam zdanie. Jesteś najlepszą przyjaciółką, nigdy o tobie nie zapomnę. Jako jedna z niewielu nie odwróciłaś się odemnie w najgorszych momentach mojego życia. Na przykład teraz, większość nie rozmawia ze mną tak jak rozmawialiśmy gdy byłam w ,,elicie''. Dziękuję ci za wszystko. Zrozum mnie, proszę. - powiedziałam z bólem i strasznym niepokojem.
- Jejkuu, chodź tutaj. Nie spędzimy ostatnich dni w takim nastroju. - Mimo tego co usłyszała odpowiedziała z uśmiechem. Odwzajemniłam go. - To co robimy? - pytam. - Napewno nie wracamy do szkoły. Czas tak szybko zleciał, że zostały dwie ostatnie lekcje. Wow. Możemy zrobić tak, że pochodzimy tutaj jeszcze trochę. Później wrócimy i wieczorem imprezka z dziewczynami. Tak to zdecydowanie super pomysł, może chociaż na chwilę zamkniesz swoje myśli. Co ty na to?! - pyta zadowolona.
- Okej, ale.. - Nie ma żadnych ale idziemy i koniec. - przerwała mi. Zadzwonię do Kate i wieczorem około godziny 20 podjedziemy po ciebie. Nie spóźnij się. Możesz zabrać siostrę. Będzie fajnie.  - kontynuowała.
Chyba nie mam wyjścia. Ehh. Dobra, może to wypali. - myślę.

*wieczorem*
Jestem już gotowa, rozmawiałam z Nazli zostaje w domu. Jak się okazało z powodu chłopaka. W nocy ma zamiar się wymknąć. Niestety nie dowiedziałam się kto to. Nie opowiadałam jej o sytuacji w szkole i tak odpuszcza sobie te ostatnie dni szkolne. Idę do swojego pokoju i - słyszę - Ej, ładnie wyglądasz. - Oo, od kogo ja to słyszę. - odpowiadam. - Oj idź już, miłej zabawy - dopowiada. Wzajemnie! - Puszczam jej oczko.

Jestem ubrana w czarną sukienkę i buty tego samego koloru. Paznokcie mam pomalowane również na czarno. Z tego co słyszałam Lola i pozostałe trzy dziewczyny są ubrane podobnie. To może być całkiem zabawne. Spoglądam na zegarek 19:50. Idę do kuchni powiedzieć mamie o wyjściu i napić się wody. Mam nadzieję, iż nie zrobi mi żadnego problemu o wyjście tak późno. To nie pierwszy raz, a często miała jakieś ale..

Nalewając sobie wodę słyszę - Gdzie się wybierasz, kochanieńka? Kochanieńka? - Mamoo, na imprezę oczywiście. Gdzie mogłabym iść w takim stroju? - pytam. - Z kim idziesz? Będzie alkohol? O której wrócisz? Pamiętaj zabezpieczaj się. To coś w stylu domówki, czy może impreza w klub... - Jezuu - Przerywa niespodziewanie Gregor. - Jest już prawie duża. Nie za wiele pytań? - Pyta z zdziwionym wyrazem  na twarzy. - Właśnie mamo on ma rację przestań. Przez Ciebie się spóźniłam. - wtrącam. - Okej, okej zostałam przegłosowana. Pa pa. Miłej zabawy. -mówi i całuje mnie w polik. Żegnam się z nimi obojga.

- Wybaczcie spóźnienie i od razu mówię to nie moja wina. - usprawiedliwiam się.
- Okej, okej, haha. - widać że nie mają mi tego za złe. - Uu normalnie wyglądamy jak pięcioraczki - Mówi jedna z dziewczyn. Miała racje. Jadąc głośno rozmawiamy, śmiejemy się słuchamy muzyki, wygłupiamy się. Jednak cieszę się że się tu znalazłam. To o wiele lepsze niż łóżko i łzy.

Wchodząc do klubu słyszymy gwizdy od jakiejś grupki chłopaków. Żadna z nas się tego nie spodziewała, lecz idziemy dalej. - Pijemy, tańczymy? - zadaje pytanie Vicky. - Pijemy! - krzyknęłyśmy jednocześnie.

Jest świetnie, nie wiem ile wypiłam ale wszystko wydaje się lepsze inne. Świat bez problemów. Zero złych myśli, zero jakichkolwiek myśli. Tylko tu i teraz. - Na parkiet! - nie wiem nawet, która z nich to wypowiedziała, więc wszystkie już tańczyłyśmy z dobre dwie godziny. Było chyba około 2.00 w nocy a czułyśmy się świetnie.
Ludzie mogliby nas wziąć za wariatki. Trudno. Chwilowo zostałam sama z Lol'a, pijąc tańczyłyśmy.

Nagle ktoś objął mnie w pasie i odwrócił do siebie krzycząc - odbijany - Słucham?   - zalałam pytanie. Byłam dziwnie pewna siebie. Spojrzałam ku górze i zobaczyłam chłopaka. Miał około 180 cm wzrostu. Ja miałam tylko 160 ale mimo wszystko lubiłam to w sobie.  Jego włosy były koloru blond w wardze miał srebrny kolczyk. Jego zęby były idealnie białe i proste, a te mięśnie. Wow. Ideał poprostu. - Czemu mamy tańczyć nie znam Cię. - pytam głupio. Wcale tego nie żałuję. Po tym co mówi zmieniam zdanie. Wydaje się, że jest dupkiem. Nie jest. Teraz już tak nie sądzę. - Spokojnie, jestem gejem i próbuje wzbudzić zazdrość w tym chłopaku, widzisz go? - Ekhmm, ale po co ci ja? -   znów pytam. Kolejne głupie pytanie.
- Idiotka ze mnie. Mam tak po alkoholu. - śmiejemy się razem ze mnie. - Musisz być super przyjaciółką. Szkoda, że nie jestem stąd bo z chęcią bym został twoim przyjacielem.- oznajmia. Widać, że również jest nieźle wstawiony. - Takie życie. O, patrz idzie tutaj! - Spoglądam na chłopaka,w którym mieliśmy wzbudzić zazdrość. Chyba się udało. - To ja lecę do znajomych. - Na odchodne przytulamy się.

- Selin dziewczyno co to było? Jakie ciacho! Masz jego numer? - obarczają mnie pytaniami. - Ochh, nie mam nawet nie jest stąd. Ale byłby fajnym przyjacielem. - uśmiecham się. - Chłopakiem. - poprawia mnie Kate. - Woli chłopców. - mówię nie wprowadzając ich w błąd. - Ooo, czyli wygrywam zakład, yeah. - mówi Vicky. - Zakład? - Ojj, nie ważne. Pijemy! I tak właśnie zlatuje nam reszta czasu. Będzie to świetnym wspomnieniem. Robimy sobie kilka fotek na pamiątkę. Będę tęsknić za każdą z nich...

Dziękuję 💙

I'm lost. Baby ♥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz