Jestem już gotowa na imprezę, ubrałam się w białą spódniczkę i różową bluzkę, włosy lekko pofalowałam, a do tego wszystkiego wzięłam torebkę w kolorze jasnego beżu. Czekałam na Chris'a dość długo, dlatego bo stwierdził iż musi wyglądać bosko, a ma zamiar kogoś wyrwać. Tak naprawdę to już będzie nasza druga wspólna impreza. Nazli też jest już gotowa, podobno na miejscu czeka na nas Susan. Zapewne będziemy trzymać się w trójkę.
O godzinie 19.30 przyjeżdża po nas Chris - Hejka piękne, to pora na zabawę. Zrobimy wielkie wejście. Haha. - mówi rozbawiony. - Taa, swoją drogą to niezła koszula. - mówi Nazli. Zauważyłam, że polubili się bardziej w ostatnim czasie. Ja przez całą drogę praktycznie nic nie mówiłam. Było mi głupio tam jechać. Może i inne dziewczyny były przyzwyczajone do takiej relacji ale ja nie. To dziwne jak ten chłopak na mnie działa, sama nie potrafię tego wytłumaczyć. - Ej siostra, żyjesz? - nagle z moich rozmyśleń wyrywa mnie Nazli. - Żyje, żyje. - uśmiecham się.
- Niedługo będziemy. - mówi Chris.
- Właśnie słyszę. - mówi Nazli. Chodziło jej o muzykę, która była potwornie głośno. Ughh, nie mam na to dzisiaj ochoty. Najchętniej obejrzałabym kolejny odcinek The 100 i poszła spać.
Pora wysiadać. Chris wybiegł z ogromnym rozpędem z auta i był już w środku. Poza tym dom był wielki, o wiele większy niż Lucasa. Tak, nadal o nim myślałam. Ciężko mi zapomnieć. Poszłyśmy do Susan i się z nią przywitałyśmy. - To co pora zacząć zabawę! - krzyknęła. - No jasne. - odpowiedziałam. Wpierw weszłyśmy do domu. Wow, wszystko było w nim urządzone bardzo nowocześnie. Gril ma być za około dwie godziny na podwórku. W tym czasie wszyscy tańczyli i świetnie się bawili. Było mnóstwo alkoholu i narkotyków. Impreza wyglądała jak ta z projektu X jednym słowem każdy robił co chciał. My z dziewczynami siedziałyśmy przy barku i plotkowałyśmy z barmanem. Nie wypiłam zbyt wiele w przeciwieństwie do innych. Dziewczyny nieźle się wstawiły. No nie spodziewałam się tego po nich. Nagle przyszedł mi sms. W pierwszej chwili pomyślałam, że może to być Alex, więc szybko się rozejrzałam po salonie i upewniłam się, że to nie on bo właśnie pożerał swoim językiem jakąś zapewne przypadkową dziewczynę. Mogłam to być ja. Idiota.
Od: Lucas 👿 - Co robisz Selin? Tęsknisz za mną? Brakuję mi ciebie.. błagam odpowiedz .. Mam nadzieję że do mnie wrócisz.
Po co on do mnie piszę? Czego znowu chcę. Przynajmniej o nim chcę nie myśleć, o niee napewno mu nie odpowiem. Dziewczyny zniknęły na parkiecie. Cóż, wypije sama, ciekawe czy barman mnie już uważa za jakąś zdesperowaną idiotke, czy może jeszcze nie. Ughh, jestem załamana wiadomością od Luca jak on mógł.. przed wiadomością jeszcze jakoś mogłam myśleć ale teraz wszystko mi się przypomina. Kolejny łyk wódki.Takim o to sposobem wylądowałam z grupką ludzi w pokoju grając w butelkę, na trzeźwo bym się tego nie podjęła no ale ten sms mnie szczególnie dobił.. i Alex również. On też grał i w tym momencie padło na mnie - Oo, Selin jak supeeer co tam chcesz prawda a może wyzwanie? Nie ty napewno weźmiesz prawdę. - mówi. Jeszcze się zdziwi. Oczywiście, że wzięłam wyzwanie. Zazwyczaj mam tak, że jeżeli ktoś wmawia mi, że nie dam rady to robię to. Trochę dziecinne ale cóż taka już jestem.
- Hm, no to skocz z dachu. - powiedział uśmiechając się chytrze. - Co? Czy ten człowiek już do końca stracił rozum, wiem że mnie lubi ale życzenie komuś śmierci to już przesada. Ludzie z pokoju byli dość zmieszani, nie wiedzieli czy mówi serio. Zresztą każdy tam był mocno wstawiony tak jak i ja. - Oj kochana Selin, przecież nawet głupi by wiedział że to zwykły niewinny żart.
Taa, ale się uśmiałam. - Więc może przejdziesz do rzeczy? Hm? Alex bez zastanowienia wypalił abym go pocałowała. Skrzywiłam się na tą myśl, co nie zmienia faktu że ostatnio całował mnie niesamowicie. Niestety, ale musiałam to zrobić ponieważ była to butelka na rozbieranie. Niepewnie podeszłam do chłopaka, po czym on przyciągnął mnie do siebie i głęboko pocałował. To było niesamowite, chciałam więcej, choć wiedziałam że nie mogę wyjść na łatwą i niemoralną kretynke. - Okej, wystarczy to teraz moja kolej. - mówiąc to odepchnęłam chłopaka od siebie. Graliśmy jeszcze bardzo długo. Czas płynął bardzo szybko.Kolejnego dnia obudziło mnie słońce wpadające przez okno, to najgorsze co może być z rana. Okropnie bolała mnie głowa, kac dawał się we znaki. Gdy wstałam byłam wręcz w szoku. Obok mnie ktoś leżał, a ja nie miałam koszulki. Kurwa, po grze totalnie urwał mi się film. Co ja zrobiłam? Spojrzałam na osobę - Alex'a. Boże czemu ja to zrobiłam? Po przyjeździe do Anglii zauważyłam u siebie ogromną zmianę. Moje w miarę poukładane życie się diametralnie odmieniło, co teraz będzie? Jestem skończoną kreatynką. W pośpiechu się ubrałam, wzięłam swoje rzeczy i wyszłam. Czułam że w środku cała się trzęsłam. Na dole było pełno ludzi, ciekawe gdzie dziewczyny. Jejkuu, nawet nie znam drogi do domu. Pieniędzy też przy sobie nie miałam by zadzwonić po taxi. Postanowiłam, że pójdę na nogach, choć bolały mnie nogi od tańca. Idąc przed siebie zauważyłam grupkę jakiś mężczyzn, nie lubiłam takich sytuacji - moja wyobraźnia wtedy świrowała. I nie na marne. - Ej ty piękna, podejdź do nas. Zadrżałam ze strachu, lecz się odwróciłam. Było ich pięciu a ja jedna. Nawet nie wiem gdzie w danej chwili się znajdowałam, lecz ulice były całkiem puste. - Słucham? - spytałam niepewnie. - Dokąd to zmierzasz? - pytali z podejrzeniem. Miałam ochotę uciec, ale wiem że to by skończyło się gorzej. - Emm, do mieszka... nie dokończyłam bo dojeżdzał do nas jakiś motocykl. Chwila skądś go kojarzyłam, nagle faceci zaczęli się na siebie patrzeć a nagle jeden z nich krzyknął. - Szybko, to Collins. W mgnieniu oka zniknęli, nie wiem kim jest ten Collins ale dziękuję mu z całego serca. Podjechał do mnie i gdy zdjął kask oniemiałam. To znowu Alex. - Świetnie już chyba wolałam, żeby mnie porwali i zabili. Byłoby to lepsze niż robienie czegokolwiek z tobą po tej całej imprezie. - nakrzyczałam na niego. Wszystko się we mnie gotowało. Jak ten idota może teraz zgrywać bohatera, skoro wykorzystał mnie po pijaku. - Co ty pleciesz Selin? Masz pojęcie kim oni byli? - Pff, idioto skąd mam wiedzieć nawet tygodnia tu nie mieszkam. - mówię poirytowana. - Chodź, odwiozę Cię. -Nie ma mowy, nie po tym co zrobiłeś, jak mogłeś nienawidzę Cię, najchętniej bym Cię zabiła za to co zrobiłeś, trzeba być tylko Tobą by się do tego posunąć. - wykrzykuje mu prosto w twarz. Kreaty. - Co ty pierdolisz, Selin? Możesz mi w końcu powiedzieć co zrobiłem, a nie pierdolisz jakieś farmazony. - Nie udawaj, okej? Każdy głupi by się zorientował, że się przespaliśmy. Jak mogłeś mnie tak wykorzystać? Co? Kim ty do cholery jesteś? -krzyczę na niego, płacząc.
- Uspokój się! Do niczego nie doszło. Rozumiesz? Nie wykorzystuje pijanych lasek. Zwłaszcza takich jak ty. - Po jego słowach nie wytrzymuje i podnoszę rękę by go uderzyć. Nie wiem co we mnie wstąpiło ale mam chwilowo przed oczami Lucasa. Powstrzymuje mnie i mocno przytula. Odwzajemniam to, głośno szlochając w jego koszulkę.Nie wiem jakim cudem otworzyłam się przy nim, lecz poczułam się rozszarpana emocjonalnie. Wszystkie chwilę w Miami, Lucas, Alex, rozłąka z przyjaciółmi, myśl że mogłam zostać wykorzystana, że totalnie się stoczyłam - to mnie dobiło. Potrzebuje teraz tylko kogoś bliskiego. Nie myślałam co będzie dalej lecz na tą porę był to właśnie Alex. Mimo tego jak go fałszywie osądziłam- czego sama nie cierpiłam- on nadal był i starał się zrozumieć. Sama jego obecność była ważna.
Dziękuję 💓
CZYTASZ
I'm lost. Baby ♥
Teen Fiction* Znacie to uczucie bezradności? Wiecie jak to jest gdy wydarzenia toczą się a wy nie możecie ich zatrzymać? Nie? A ja znam. Moja rodzina postanowiła się przeprowadzić do innego kraju. Czemu? Ponieważ moja matka poznała faceta. Bogatego faceta. I...