*5*

13 3 1
                                    

Nadszedł dzień wyjazdu. Dobrze, że z już pożegnałam się z dziewczynami. Oczywiście z wszystkimi oprócz Loli. Stwierdziła, że spotkamy się na lotnisku, nie miałam nic do gadania. Właśnie idę do salonu z moimi walizkami. Na korytarzu spotykam Nazli. - o, hej. - przywitała się. Widać, że jest tym przybita. Może z powodu chłopaka. Dawno z nią nie rozmawiałam o rzeczach bardziej osobistych. Odpowiedziałam jej i poszłyśmy w dwie inne strony.

Ostatni raz spoglądam na swój pokój, aż zaszkliły mi się oczy gdy zobaczyłam kreski pozaznaczane na mojej ścianie - oznaczały one mój wzrost w danym roku wieku. Mam je odkąd skończyłam 2 lata. Tata wpadł na ten pomysł. Nie chcę opuszczać domu, w którym się wychowałam. To tak jakby część mnie odeszła. Jeszcze te podpisy przyjaciół z przedszkola po prawej stronie pomieszczenia. Również pamiętam i to wydarzenie jak w moje 5 urodziny przyszło prawie całe przedszkole, dostałam mnóstwo świetnych prezentów, a tort był przepyszny. Każdy się świetnie bawił. Dziwię się, iż mama na to pozwoliła. Zapewne po wszystkim został ogromny bałagan. Nasz dom nie był zbyt duży a tak wiele się w nim wydarzyło. Będę za tym ogromnie tęsknić. Zmierzam już do salonu, zamykając drzwi. Ponoć w Londynie mamy zamieszkać w ogromnej willi z super widokami. Wcale tego nie potrzebuję wole zostać tutaj.

- Co tak długo tam robiłaś? - pyta mnie mama. Nie mam pojęcia co odpowiedzieć. Czy jej nie jest choć trochę przykro? To przecież tutaj spędziła ponad 20 lat życia. Hmm.
- Ee... wiesz miałam problem z jedną z walizek.  Ale jest już okej, nie chciała się zamknąc. - Oh, dobrze. Nazli już idzie. - pyta. - Tak, idę mamo. - krzyczy. Po chwili wszyscy jesteśmy gotowi do wyjścia. Gregor zanosi nasze walizki do taksówki. - Dziewczyny, mi też tego ogromnie będzie brakowało. Przepraszam was. Szczególnie ciebie kochana Nazli, rozumiem, że ciężko będzie ci się pożegnać z chłopakiem. - wtrąca niespodziewanie mama.
Czyli ona wie o tym tajemniczym chłopaku. Zapewne więcej odemnie. Po usłyszeniu wiadomości o Anglii i mojej rozmowie na tarasie z siostrą, oddaliłyśmy się od siebie. O wiele mniej rozmawiamy.
- Mamo, przestań już. - patrzy na nią z litością siostra. - Dziewczynyc pośpieszcie się. - pogania nas Gregor.

Siedząc w taksówce obok siostry pytam się jej o chłopaka. Z plotek słyszałam, że ma na imię Nick ciekawe co postanowili? Nadal są ze sobą? Czy może zerwali? - Nazli, powiesz mi prawdę? - Jaką prawdę? - pyta. Niech już nie udaje głupiej. - O chłopaku, bo wiesz Lola mówiła mi, że podobno ty i on ro... - Stop, wierzysz w plotki, naprawdę? Ja w te o tobie nie uwierzyłam. Może powinnam? Pff.. żałosne. - chyba się zdenerwowała. No ale ja nie miałam nic złego na myśli. Po prostu się oddaliłyśmy od siebie i chciałam pogadać. W końcu mówię ze skwaszoną miną - Okej, sorry.
- Nie, czekaj to ja przepraszam. Nie powinnam się tak unosić, ale jest mi bardzo ciężko. Wieczorem możemy się wymknąć i porozmawiać szczerze, lecz nie tylko o mnie. Mam nadzieję, że i ty się otworzysz, tak jakby zrobiła to stara Selin. Nie ta zraniona - oznajmiła. - Tak jasne. Dobry pomysł przy okazji zwiedzimy to piękne miasto. - dopowiadam sarkastycznie.
Obie po cichu się śmiejemy. Może jednak nie będzie aż tak źle.

Wreszcie jesteśmy na lotnisku. Przed nami jeszcze długa odprawa. Nienawidzę kontroli przed wejściem do samolotu. Zwłaszcza tego jak coś jest nie tak z systemem i musisz być przeszukiwana. Zdążyło mi się to dwa razy, oczywiście byłam z Lolą na koncercie Shawna Mendesa. Spóźniłyśmy się a ochrona nie chciała nas wpuścić, lecz udało się. To było świetne wspomnienie.

Rozmyślając o tym widzę właśnie Lolę. - Cześć! - krzyczymy równocześnie i prędko się przytulamy. Dobrze ją widzieć. - Pamiętaj masz zadzwonić od razu jak dolecisz, opowiedzieć o swoim pokoju, o widokach, o ludziach, chłopcach i o wielu innych rzeczach. Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz. - mówi bardzo pewna siebie. Ma rację.
- Co ty myślałaś, wiadomo że nie zapomnę o tobie. Codziennie będziesz mi opowiadać co w szkole i co u ciebie, u dziewczyn. - Ej pamiętasz przysięgę małego paluszka? - pyta
- Jak mogłabym nie pamiętać? - odpowiadam. Dziewczyna wystawia go w moją stronę i oznajma. - Przysięgam, że zawsze będziesz moją przyjaciółką na za zawsze.
To urocze. Odpowiedziałam - Ja również. Przytulamy się, wygłupiamy i robimy ostatnie selfie. Będę tak cholernie tęsknić. - Ekhem, nie chcę przerywać, ale musimy iść. - mówi Gregor patrząc na mamę. - Tak, już. - odpowiadam. - No to papa. Do zobaczenia. - żegnam się. - Paa, nie zapomnij o małym paluszku, on jest świętą przysięgą. - śmieję się. - Pa Nazli - zwraca się też do niej. Po raz ostatni tulimy się w trójkę.

Droga w samolocie zleciła mi szybko. Słuchałam muzyki i czytałam wattpada. Fanfiction o Larrym, oczywiście. Prawie byliśmy przy naszym domku. W drodze patrzyłam na ulice były piękne a zarazem bardzo zatłoczone. Byłam nieprzekonana co do tego miejsca.

Byliśmy już w środku

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Byliśmy już w środku. Budynek był ogromny i piękny. Miał aż pięć pokoi, siłownie, biuro i wiadomo łazienkę w każdym pokoju, jadalnie i kuchnie. Widać było jak Gregor jest bogaty. Szybko pobiegłam zająć najlepszy pokój, wybrałam sobie taki w odcieniach szarości. Miał ogromne okna z widokiem na miasto. Zapewne pięknie wygląda to wieczorem. W świetle lamp i samochodów. Gdy wchodzę do toalety widzę piękną, naprawdę ogromną wanne wszytskie meble są koloru białego. Mam dość intensywne oświetlenie. Postanawiam tu zostać i rozpakować parę rzeczy i tak nie mam nic lepszego do roboty na ten czas. Robiąc to tradycyjnie słucham muzyki.

Gdy zbliża się wieczór wymykamy się z siostrą. - Gdzie my idziemy? - pytam. - A skąd mam wiedzieć. Jestem tu dopiero pierwszy raz okej? W Miami miałam nawet plan B na wyjście żeby nikt nie zauważył. - mówi z powagą. Śmieszy mnie ta sytuacja. W końcu razem się śmiejemy.

Przemierzając nieznane nam ulice zwierzamy się sobie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Przemierzając nieznane nam ulice zwierzamy się sobie. Nazli opowiedziała mi wszystko z szczegółami. Chodziło rzeczywiście o imie Nick, lecz tylko to było prawdziwie z plotki. Chodził on do naszej szkoły. Spotykali się raczej pozanią, by nikt nie wiedział. Trwało to około pięciu miesięcy. Był tak samo zbuntowany i upary jak ona. Idealnie się dogadywali. To rozstanie rozbiło ich obojga. Zazwyczaj w nocy wymykali się by pobyć razem w ,,ich miejscu". Uważam, że to urocze. Nie robili tego jeszcze, co mówiono mi wielokrotnie. Zdecydowali, że przez jakiś czas spróbują. Obiecał, że będzie studiował w Anglii. To słodkie.

Ja siostrze też opowiedziałam o zajściu z Lucasem. Obie się pocieszałyśmy i wspierałyśmy. Poprawiła mi humor. Rozmawiając wysłałam sms-a do Loli. Było około 3.00 w nocy, jak przyszliśmy. Na szczęście nikt się nie obudził. Każda z nas rozeszła się do swojego pokoju.

Leżąc w łóżku zadałam sobie pytanie: Czy ktoś pokocha mnie tak jak Nick pokochał Nazli? Mimo przeszkód i rozłąki. Z oto tą myślą usnęłam.

I'm lost. Baby ♥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz