Srebrny diabeł

10 3 0
                                    


Stał na parapecie, parząc kiedy tylko próbowało się go dotknąć. Jego niesamowita srebrna powłoka odpędzała od siebie wszystkich, którzy choć spróbowali się do niego zbliżyć. Wydaję mi się, że to plugastwo szatana wyszło z samego dna piekła. Bałam się go odkąd byłam mała. Właściwie to każdy mnie przed nim ostrzegał. A skoro nawet mój tatuś kazał mi się go strzec to coś musiało być na rzeczy... Podeszłam troszeczkę bliżej aby mu się lepiej przyjrzeć. Jednak nie za blisko. W końcu nie chciałam aby mnie zjadł lub zrobił jakąś inną krzywdę.. Oj tak, jego srebrna powłoka była niesamowita. Po za tym biło od niego niewyobrażalnym gorącem. Nagle wytwór szatana spadł na podłogę, robiąc okropny hałas i przy okazji rozjebując kafelek. Moja rodzicielka na pewno to usłyszała, gdyż usłyszałam głos mamy dobiegający z salonu czy wszystko w porządku. Oczywiście odkrzyknęłam, że tak. Przecież jej nie powiem, iż na parapecie w kuchni siedzi potwór... Nagle przyjrzałam się owemu demonowi z bliska. Hmm, dostrzegłam dość znajomy kształt... Aż za znajomy... Nagle westchnęłam zirytowana. Już wiedziałam czym był owy diabeł. Wkurzona nie na żarty krzyknęłam do mamy:

- MAAAAAMOOOO!!!! ILE RAZY MAM CI POWTARZAĆ ABYŚ NIE ZOSTAWIAŁA ŻELAZKA NA PARAPECIE!!- kuźwa dobrze, że niczego nie spaliłam bawiąc się w egzorcystę wypędzającego pomioty szatana...

Lek na nudęWhere stories live. Discover now