Loveeee

11 1 0
                                    

Cwancy- pochyła

Iron- pogrubiona



Pewnego ponurego i nudnego dnia wracałam ze szkoły. Jak zawsze miałam ochotę wszystkich zabić, nic nie było godne mojej atencji, chyba, że zajebisty pizdorożec w pentagramy, ale one akurat skończyły się 4,50. Durna drogeria. Że też zamieszkałam na takim wypizdowie.

Nagle zobaczyłam jego... Był piękny, nie czekej... Był kurwa wykurwiście idealny... Idealniejszy niż "Geje na lodzie" lub "Boku no Andrzej". Był po prostu wspaniały. Odziany w granit. Wyglądał na sportowca. Podeszłam do niego i pogłaskałam jego siedzenie... Niesamowicie gładka skóra. Czułam jak spogląda na mnie swoim świetlistym okiem. Zarumieniona poczułam dziwny, acz bardzo przyjemny ucisk w piersi, gdzie powinno znajdować się serce, którego ponoć nie miałam. Przez całe ciało przebiegł mnie dreszcz, łaskocząc mnie delikatnie. Ach, te miłosne podboje. Pewniejsza siebie, bo ten oto cud nie wykazał żadnego sprzeciwu, ścisnęłam mocniej jego siedzenie. Zamknęłam oczy, czując falę ciepła, przechodzącą prze ze mnie. Aż miałam ochotę go ujeżdżać. Zamyślona swoimi nieczystymi myślami, nagle usłyszałam charakterystyczny dźwięk, przypominający jęk. Otworzyłam gwałtownie oczy i zobaczyłam kobietę, która niebezpiecznie przybliżyła się do mojego obiektu westchnień. 

- Łapy precz od niego!- warknęłam niczym lwica broniąca własnego terytorium. Nie oddam jej mojego kochanka! Już przecież zaplanowałam tą naszą ostrą jazdę bez trzymanki. Wtedy zza niej wyłonił się mężczyzna. O nie! On może pomieścić tylko jedną osobę! Pociągnęłam go w swoją stronę z wypisanym mordem w oczach. Nie zabiorą mi go! Facet popatrzył na mnie zakłopotany po czym szepnął cicho:

- Em... Proszę Pani... Kupuję Pani ten rower czy nie?


***************************************************

Paring: Ast x rower

Lek na nudęWhere stories live. Discover now