Prolog

988 21 0
                                    

Stałem na balkonie w naszym domu w Forks. Znów tu wróciliśmy po 100 latach nieobecności. To właśnie tutaj poznałem moje największe szczęście, moją żonę miłość mojego życia. To właśnie w Forks przyszła na świat moja córeczka. Nasz największy skarb. Wiec pytanie brzmi: Mając przy sobie dwie najcenniejsze osoby, dlaczego tutaj stoję zamiast być z nimi? Proste. Do pełni szczęścia brakuje mi uśmiechu mojego brata, Jaspera. Otóż po starciu z Volturii myśleliśmy, że to już koniec. Niestety byliśmy w błędzie. Arro tak bardzo pragnął daru Alice dla siebie, że był zdolny do wszystkiego. Chciał ją porwać i zmusić do współpracy. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ona o tym wiedziała i zgodziła się na to dobrowolnie, by w końcu zginąć na jakieś misji. Przed odejściem powiedziała mi o tym oraz wyznała, że musi to zrobić.

– Takie jest moje przeznaczenie. Już swoje przeżyłam.

Byłem w szoku, krzyczałem na nią, że na to nie pozwolę, bo jest moją siostrą. Wrzeszczałem:

– A pomyślałaś o rodzicach? O Rosalie, Emmecie, Belli, Renesme? O Jasperze?

– To właśnie dla niego to robię.

– Dla niego idziesz na śmierć!!!???

– Nie krzycz tylko zobacz.

Niestety wtedy to zobaczyłem. Widziałem jej spotkanie z Arro, jej misję oraz śmierć. Rozpacz całej rodziny, a co najważniejsze Jaspera. To co zobaczyłem dalej zaskoczyło mnie. Gdy wizja się skończyła, odezwała się:

– To jest Jego przyszłość. Tak musi być. I Ty mu w tym pomożesz. Obiecaj mi, że jej pomożesz, a przede wszystkim nie skreślisz. Będziesz Ją wspierał tak jak kiedyś mnie. Nigdy nie obwiniaj Jej za moją śmierć, bo to nie jest Jej wina. Ona także nie będzie miała łatwego życia, dlatego pasują do siebie. Obiecaj mi to.

Spojrzałem na nią i wiedziałem co muszę zrobić:

– Obiecuję.

Po tych słowach uśmiechnęła się do mnie i po cichym "Przepraszam" skręciła mi kark.

Teraz stoję tu i wspominam tamtą sytuację. Ile to będzie jeszcze trwać, Alice? Kiedy to się stanie? On potrzebuje pomocy, teraz. Kiedy już mam wracać do środka nagle zawiał silny wiatr. Stanąłem jak wryty. Po chwili wznowiłem swój marsz tym razem z uśmiechem na ustach, bo w tym wietrze usłyszałem jej głos mówiący "Już czas".



Zacząć od początkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz