Moja matka odwiedziła mnie raz. W szpitalu byłam tydzień, a ona przyszła tylko ten jeden raz, żeby mnie wziąć do domu. Jednak widziałam, że nawet to sprawiło jej trudność. Podczas drogi nie mówiłyśmy nic. Zero zainteresowania, co się stało, jak się czuję. Nic. Cisza. Mogłam się tego spodziewać, a jednak miałam małą iskierkę nadziei, że będzie inaczej. Okaże mi troskę, otoczy opieką. Jak brzmi to powiedzenie? Ach tak. Nadzieja matką głupich. Gdy wróciłyśmy do domu udałam się do pokoju, by się rozpakować. Zajęło mi to chwilkę i z nudów położyłam się na łóżku. Na szczęście jestem na bieżąco z materiałem, a na jutro nic nie ma zadane. W jaki sposób po dwutygodniowej nieobecności w szkole odpoczywam sobie spokojnie na łóżku? Otóż w przeciwieństwie do mojej matki jest ktoś, kto odwiedzał mnie prawie codziennie donosząc nowe notatki, przynosząc moje rzeczy czy ploteczki ze szkoły, a także zanosił moje prace. Tą osobą była Rosalie Hale. Dzięki niej robiłam na bieżąco zadania domowe, prace pisemne czy notatki. Nadal nie jestem pewna po co to robi jednak jestem jej bardzo wdzięczna za odwiedziny, przynajmniej nie czułam się taka samotna. Raz po raz odwiedzał mnie ktoś znajomy ze szkoły, ale najbardziej lubiłam wizyty Hale. Przyznaję, że mój obraz o niej zaczął nabierać innych kształtów, jednak to dopiero kontury. Mam wrażenie, że wiele rzeczy o niej nie wiem, ale także może się mylę, ona chce mi je wyjawić. Sprawia wrażenie, że moje towarzystwo ją nie męczy, jak innych uczniów ze szkoły, co zaobserwowałam podczas jednej z wizyt, kiedy zastała u mnie Natalie, Amy, Marca i Jasona. Jak obecność White jej nie przeszkadzała tak Roberts powodowała u niej ogromną irytację. Nie była w tym sama. Nadal nie wiem po co do mnie przyszła, jeśli jasno pokazujemy swoją niechęć do siebie. Jak można się domyślić wizyta Rosalie była bardzo krótka. Odwiedziła mnie kolejnego dnia i następnego. Bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Poza rozmowami o szkole poruszałyśmy takie tematy jak nasze pasje, które okazały się bardzo podobne. Nagle usłyszałam dzwonek komórki. Nie patrząc na wyświetlacz odebrałam:– Elizabeth, słucham.
– Cześć tu Rose, dowiedziałam się od taty, że już wyszłaś do domu, więc nie zdążyłam Ci powiedzieć, a raczej zaproponować pewną rzecz.
– Rosalie? Skąd masz mój numer?
– Podawałaś mi go w szpitalu nie pamiętasz? Wszystko ok? Dobrze się czujesz?
– Tak, tak. Nic mi nie jest.
– Może jednak za szybko wypisano Cię ze szpitala.
– Naprawdę Rose nic mi nie jest. To jaka jest ta sprawa?
–Ach tak. Bo widzisz byłam na miejscu wypadku w chwili, gdy policja chciała zabrać Twój motocykl i tak jakby przekonałam ich, żeby pozwolili mi go wziąć na przechowanie do czasu Twojego powrotu do zdrowia.
– Motocykl?!?!? Zupełnie o nim zapomniałam. W jakim jest stanie? Da się go naprawić? Będę mogła nim jeździć?
– Spokojnie, oddychaj. Na początku nie był w najlepszym stanie, ale już się nim zajęłam. Zostało mi jeszcze kilka części do wymienienia i powinien być dobry.
– Nie wiem, jak Ci dziękować. Nie musiałaś.
– Wiem, ale chciałam.
– Ile jestem Ci winna?
– Nie wygłupiaj się to dla mnie czysta przyjemność pracować przy takiej maszynie. Poza tym dużo rzeczy miałam na składzie, bo Jasperowi ostatnio także naprawiałam motocykl, więc koszty były małe.
– Jak mogę Ci się odwdzięczyć?
– Może przyjedziesz ze mną w piątek do mnie i razem popracujemy i pogadamy? Poza tym mamy pracę do zrobienia ze sztuki, więc musimy omówić plan działania.
CZYTASZ
Zacząć od początku
ערפדיםElizabeth Kelly, tajemnicza brunetka, która przeprowadza się nagle do deszczowego miasteczka, Forks. Mieszka sama z mamą. Nikt ich nie zna. Dziewczyna ma 18 lat, lecz jej oczy pokazują coś innego. Są dojrzałe, mądre, pokazują, że ich właścicielka wi...