0. Sztuka

619 52 8
                                    

0. Sztuka

Czym jest sztuka? Zastanawiałeś się kiedykolwiek, czym tak naprawdę jest sztuka? Nie chodzi mi o żadne suche sformułowanie z Wikipedii, czy innych gówien. Słysząc słowo "sztuka" mamy na myśli coś pięknego, nietykalnego, nieruszonego przez chaos.

No... Nie do końca

Sztuka to głównie chaos. Piękny chaos, z którego powstaje dzieło podziwiane przez tysiące, jak nie miliony ludzi.

Czym więc jest ten piękny chaos? Piękny chaos to czarna kropka na białej kartce, zaburzająca nieskazitelną biel, to wiórek kokosowy na ciemnych płytkach w twojej kuchni. Sztuka to świat, sztuka pragnie być dostrzeżona.

Lecz dobrze wiem, że nie czytasz tego po to, by usłyszeć moją definicję sztuki. Chcesz się dowiedzieć, czym jest ta cudowna sztuka umierania.

To odejście z tego świata w swoim własnym, niepowtarzalnym stylu, zaburzając porządek, ład innych, otaczających cię ludzi. To umieranie z godnością, nie będąc starym, pojebanym dziadem. Sztuką umierania jest twoja kontrola nad zniknięciem, odejściem z tego świata.

Uwaga! Nie mylić z samobójstwem!

                                       L. M. J.

Camila wzdrygnęła się, słysząc kroki. Odłożyła notatnik na jego pierwotne miejsce - do szuflady z kolekcją kolorowych skarpetek. Poprawiła się na puchatym kocyku, gdy dziewczyna weszła do pokoju. Brunetka poprawiła swoje krótkie spodenki i usiadła obok Camili.

-Mam nadzieję, że nie zanudziłaś się tutaj na śmierć. - Lauren uśmiechnęła się lekko, patrząc na swoje palce - Po prostu... Zrobię ci te paznokcie i jesteś wolna, nie będę cię tu trzymała, moja siostra jest nieco wkurwiająca. - zaśmiała się, przysuwając stoliczek.

Camila obserwowała, jak Lauren związuje włosy w koka. Robiła to pięknie, każdy jej ruch wydawał się być zamierzony i dokładnie przemyślany. Camila kochała to w starszej przyjaciółce, która... była dość specyficzna.

Jauregui założyła lateksowe rękawiczki i wzięła do ręki pilniczek.

-Jak ci minął tydzień, kochanie? - dopytała, skupiając się na paznokciach Cabello.

Dziewczyna wzruszyła lekko ramionami. - Było tak... zwyczajnie. - westchnęła - Pani Wesley znów się do mnie przypie-

-Shh. - powiedziała szybko - Lepiej nie klnij, bo jesteś wzorem dla mojej siostry. Prawdopodobnie jest w tobie zakochana. - machnęła ręką - Jaki kolor sobie życzysz? - dopytała, zmieniając szybko temat.

Camila zdecydowanie w niej to kochała. Kochała jej szczerość i beztroskę w podchodzeniu do niektórych spraw. Uwielbiała jej optymistyczne podejście do życia, to, jak bardzo wychwalała swoją pracę, pomimo tego, że zarabia stosunkowo mało. Ona po prostu kochała Lauren, czuła jakby piękna, ciemnowłosa dziewczyna była częścią jej serca.

Dlatego też zaniepokoiło ją to, co przeczytała. Wiedziała, że tego jest więcej, pragnęła to przeczytać.

-Może szaroniebieskie? - spytała - Niedługo mamy jarmark świąteczny, będę na nim śnieżynką!

Lauren zachichotała cicho, lecz Camila zdała sobie z czegoś sprawę.

Ten śmiech nie należał do jej Lauren.

Chichot był sztuczny i wymuszony.


*** 

pisanie o lesbijkach jest dla mnie czymś nowym, nie bijcie, błagam

sztuka umierania | camrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz