Rozdział 7 - A czy takie teksty to nie jest już przypadkiem podrywanie?

676 67 134
                                    

Już prawie miesiąc nie płacę Joshowi za opiekę nad Zackiem i Maddy, a nadal troszkę dziwnie się z tym czuję. Chłopak o godzinie 17:30 zaczyna swoją pracę w klubie i kończy koło pierwszej w nocy. Mój kochany szef zmienił moje godziny pracy i teraz pracuję godzinę mniej w tygodniu, ale w soboty jestem od wcześniejszej godziny. W sumie, pasuje mi to, bo więcej czasu mam dla rodzeństwa i Josha po południu. Chłopak jest zadowolony ze swojej pracy za barem, a jak sam mówi, w ciągu dnia ma wspaniałą odskocznie od tych wszystkich pijanych nastolatków. Dzieci z każdym dnie coraz bardziej go lubią, a ja z każdym dniem coraz bardziej myślę, że zaczyna mi się podobać. Tak, mój nowy przyjaciel zaczyna mi się podobać.

Ostatnio jakieś kilka dni temu, przyprowadził do nas jakiegoś chłopaka. Byłem pewny, że to jego chłopak, bo przytulali się co jakiś czas tak po prostu, dawali sobie buzi w policzek, a Stuart, bo tak miał na imię, czasem nawet łapał go za pośladki. To był pierwszy raz kiedy zobaczyłem tego faceta i miałem nadzieję, że ostatni. Tak bardzo byłem zazdrosny o Josha, że głowa mała, naprawdę. Jak się potem okazało, na moje szczescie Stuart to tylko jego przyjaciel od kilku lat, który jest trochę zboczony. A kiedy zapytałem później Josha dlaczego całują się w policzek, odparł: ''To tylko przyjaciel. Często tak robimy, ale w związku nie jesteśmy i nie będziemy. Zdarzyło się ze dwa razy, że po pijaku się pieprzyliśmy, ale to nic więcej nie znaczyło''. Od tamtej pory gdy tylko sobie o tym przypomnę, robię się cały czerwony ze wstydu. A czemu? Bo byłem zazdrosny o przyjaciela mojego przyjaciela! No ale skoro to TYLKO jego przyjaciel, a całują się w policzek, to też bym tak chciał. W końcu ja ponoć też nim jestem.

To było jedno z moich malutkich, tymczasowych marzeń. I wiecie co? Udało się je spełnić. Pewnego razu, gdy Joshie musiał wyjść godzinę wcześniej do pracy, na pożegnanie przytulił dzieciaki, a mnie cmoknął w policzek. Poczułem jak się rumienie i zanim Josh wyszedł z domu, szepnął mi do ucha:
- Jesteś jeszcze słodszy jak się rumienisz. - po tych słowach zamknął za sobą drzwi i ruszył do pracy. Nie spodziewałem się tego. Chłopak już dawno wyszedł, a ja stałem osłupiały w przedpokoju z czerwonymi policzkami. Dopiero jak Maddy powiedziała, że chciała abym się z nią pobawił, ruszyłem się z miejsca.

Zazdrość nie jest fajna, serio, nie polecam. No chyba, że twoja druga połówka jest o Ciebie TROSZKĘ zazdrosna. Wtedy to już inna bajka.

Ale wracając do tego co się dzisiaj działo. Zarówno Josh, jaki i ja mieliśmy wolne przez dwa dni. Dzieci pojechały na noc do swoich kolegów, którzy mieszkali na końcu tej samej ulicy, więc w domu byłem tylko ja. Dzień wcześniej, oznajmiłem Joshowi, że jeżeli nie chce, to nie musi przychodzić, bo w domu dzieci i tak nie będzie. Ale chłopak zaskoczył mnie i zapytał:
- Czyli możemy sobie zrobić u Ciebie męski wieczór?

Nie byłem pewny co odpowiedzieć. Chodziło mu tylko o nas dwóch, czy chciał zaprosić jakiś swoich znajomych? Niby chciałem z nim spędzić czas, ale tak jakby bałem się. Czego? Tego sam nie wiem. Może żeby nie doszło do jakiegoś zbliżenia albo coś tego typu. Z lekkim wahaniem odparłem:
- Okej. Męski wieczór, super.
- To zadzwoń do Dallona i Brendona żeby też przyszli - powiedział żółto włosy
- Tylko ich? Nie chcesz nikogo więcej zaprosić? - spytałem dla pewności
- Szczerze, to ty sam byś mi wystarczył, ale z nimi będzie na pewno bardzo bekowo. - odparł z uśmiechem - Z resztą nie znam drugiej tak bardzo wartościowej osoby jak ty - dodał, a na moje policzki wkradł się nie mały czerwień.

I tak oto, powstał plan na męski wieczór. Męski wieczór homoseksualistów, z czego jeden nie wie o mojej orientacji. Heh, śmiesznie to trochę brzmi, ale taka prawda. Zadzwoniłem do Brendona i poinformowałem go o tym, że są zaproszeni, plus dodałem co powiedział mi Josh, na co Beebo powiedział: ''To może jednak nie będziemy przychodzić i zostawimy was samych?'' A ja w odpowiedzi od razu krzyknąłem, że tylko ma spróbować, a w pracy dostanie niemiłą niespodziankę. Chłopak zaśmiał się i potwierdził ich przybycie. Z jednej strony byłem szczęśliwy z tego powodu, ale z drugiej jednak chciałem zostać sam na sam z Dunem. Jestem strasznie niezdecydowany, wiem. Ale to chyba przez niego, już nie wiem co mam robić. Przy nim nie umiem myśleć racjonalnie.

Josh's nanny || JoshlerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz