Kolejne dni i tygodnie mijały. Josh mimo braku wynagrodzenia spisywał się świetnie w opiece nad dziećmi. Codziennie przychodził, nawet w weekendy i w dni kiedy miałem wolne. To chyba po prostu stało się jego rutyną. Ale mi to ani trochę nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, uwielbiałen jego obecność. Przy nim zawsze były jakieś tematy do rozmowy, dzieci zachowywały się jakby bardziej weselsze. Może to tylko jakieś moje urojenia, ale chyba są zbyt realistyczne, żeby nie były prawdziwe.
Od jakiegoś czasu dopiero poczułem, że naprawdę jest dla mnie przyjacielem. Takim prawdziwym. Wcześniej uważałem go tylko za znajomego, bo trudno było mi przywyknąć. Ale udało się i teraz cieszę się, że go mam. Tak bardzo, że już nie wyobrażam sobie życia bez jego pomocy, uśmiechu, radości jaka od niego bije, nie wyobrażam sobie życia już bez niego. Po prostu.
~~~
- Hej, Tyjo! - usłyszałem otwieranie drzwi frontowych i krzyk Josha. Chłopak wchodził do mojego domu, tak jakby był jego. Chociaż, kiedyś sam do mnie powiedział, że szczerze może przyznać, iż to miejsce jest dla niego drugim domem.
- Cześć - przywitałem się, kiedy wyszedłem z pod prysznica, owinięty luźno ręcznikiem wokół pasa. Jeszcze nawet włosów dobrze nie wytarłem. Chłopak był schylony, bo witał się rękę z małym Zackiem. Jednak kiedy uniósł na mnie swój wzrok, jego usta się rozchyliły, a oczy rozszerzyły. Chwilę błądził wzrokiem po całym moim ciele, co trochę mnie zawstydziło, więc odezwałem się ponownie - Wszystko okej, Joshie? - i powoli przeszedłem do kuchni (bo to wszystko działo się w przedpokoju). Nalałem sobie soku pomarańczowego do szklanki, a nie słysząc odpowiedzi Josha na moje poprzednie pytanie, zadałem kolejne - Napijesz się czegoś?
Chłopak jakby ''zahipnozowany'' wszedł do kuchni i przetarł dłońmi twarz, wypuszczając przy tym powietrze.
- T-tak, p-p-poproszę. - odchrząknął, żeby jego głos tak nie drżał - P-pójdę jeszcze tylko do ł-łazienki. - oznajmił i szybkim krokiem się tam skierował.Jego zachowanie trochę mnie zdziwiło, bo pierwszy raz stało się coś takiego. Ciekaw tylko byłem, czemu tak dziwnie zareagował. No, ale nic. Nalałem Joshowi soku do nowej szklanki, a sam poszedłem ubrać się do swojego pokoju, informując o tym wcześniej Josha. Ubrałem na siebie zwykły podkoszulek i czarne dresy, a na stopy założyłem pierwsze lepsze świeże skarpetki. Wróciłem na dół, gdzie przy stole siedział Joshua i pił swój sok, ze wzrokiem wbitym w blat. Widocznie mocno się nad czymś zastanawiał.
- Jakie masz na dzisiaj plany? - spytałem, a chłopak drgnął lekko wystraszony. Spojrzał na mnie i jakby... odetchnął z ulgą?
- Chyba nic ciekawego. Mam dzisiaj i jutro wolne - oznajmił - A czemu pytasz? - dodał, dopijając resztę napoju
- A tak jakoś. - wzruszyłem ramionami - Myślałem, że może... chcesz przyjść na imprezę do Brendona? Prosił wczoraj, żebym spytał Cię o to. - powiedziałem nieco się wahając
- Um, jasne. Czemu nie? - uśmiechnął się - O której i gdzie?
- W domu Dallona i Brendona, zapiszę Ci zaraz adres. Mówił coś, że koło 19 chce żebyśmy zaczęli. - odpowiedziałem i oparłem się o blat
- Dużo osób będzie? - dopytywał
- Cóż, tego nawet chyba sam Beebo nie wie. - zaśmiałem się. Chłopak mi zawtórował i potwierdził przybycie.
- Josh, Josh! - przybiegła nagle do kuchni Maddy - Pójdziemy na dwór? Plooooooose - uśmiechnęła się do niego słodko. Kolorowowołosy posadził ją sobie na kolanach i spojrzał na mnie.
- Jeśli twój starszy brat się zgodzi - powiedział, a później szepnął jej do ucha - I pójdzie z nami. - dziewczynka pokiwała głową i zeszła z nóg Josha
- Tyleeeer, możemy iść? - zwróciła się tym razem do mnie
- Jasne, idźcie - powiedziałem, mierzwiąc jej włosy
- Czyli się zgadzasz? - zapytała dla pewności
- No tak - uśmiechnąłem się
- Świetnie, to chodź - złapała moją dłoń i zaczęła ciągnąć w stronę przedpokoju
- Po co? - zmarszczyłem brwi i spojrzałem na nią zdezorientowany
- No jak to po co? Idziesz z nami - odparła dumnie zatrzymując się przed drzwiami frontowymi
- Ale ty miałaś iść z Jos...
- Bez Ciebie nie idziemy - przerwali mi nagle w tym samym momencie. Popatrzyłem na Josha, później na Maddy i z powrotem na chłopaka.
- No to idziemy? - odezwał się, starając się nie uśmiechać. Westchnąłem i oznajmiłem, że pójdę tylko założyć coś innego na siebie.
CZYTASZ
Josh's nanny || Joshler
Fiksi PenggemarTyler szuka niani do opieki nad jego młodszym rodzeństwem. Odkąd jego rodzice zginęli w wypadku, dom stoi na jego głowie. W końcu znajduję chłopaka, który zostaję niańką jego siostry Maddy i brata Zacka. Chłopak wydaję się być bardzo interesujący, a...