Rozdział 10 - Nie pozwole ci wyjść

561 61 79
                                    

Z góry przepraszam, że mnie nie było. Już tracę pomysły na to ff... Jak macie jakieś swoje, to piszcie na prv albo w komentarzach. Może doda mi to trochę weny, a przy okazji skorzystam z waszej pomocy.
____________________________________

Czas leciał strasznie szybko, ledwo się obejrzałem, a był już czerwiec. Już prawie rok znałem się z Joshem. To serio dla mnie nie do pomyślenia, ale cieszę się, że go poznałem.

Kolorowowłosy za kilka dni miał mieć urodziny. Nie wiedziałem długo co mam mu kupić, miałem kompletną pustkę. Po prosiłem o radę Brallona, ale oni mi niezbyt pomogli. Brendon zaproponował, żebym mu kupił pierścionek zaręczynowy, za to Dallon przyznał, że na to chyba jednak za wcześnie i powiedział, żebym kupił seksowne przebranie króliczka i czekał na Josha w łóżku, a dzieci zostawił u sąsiadów albo u nich. Tiaaa, nie ma to jak poprosić najlepszych przyjaciół o radę.

Postanowiłem zapytać o to jakąś dziewczynę, a mianowicie Gemme. Jej pomysł wydawał mi się już nieco lepszy od chłopaków. Podpowiedziała mi, żebym kupił mu jakiś zegarek albo coś co mu się przyda w życiu codziennym. Niby prezent byłby pożyteczny, ale nadal mnie to nie przekonywało. Uznałem, że muszę zdać się tylko na siebie.

Znałem już go prawie rok, więc trochę o nim wiedziałem. Pomyślałem, że fajnym prezentem będzie wyjście do restauracji, potem może na jakieś lody, a później wrócić do domu i napić się szampana albo jakiegoś innego alkoholu, i pogadać na luzie. Jejku, jednak jestem mało kreatywny, zauważyłem. Jedynie co mi jeszcze wpadło do głowy, to zaprojektowanie Joshowi pałek do perkusji. Stwierdziłem, że muszę się jeszcze dobrze zastanowić nad tą niespodzianką dla niego.

~ ~ ~

Urodziny Josha miały być już następnego dnia. Zdecydowałem trzy dni wcześniej, że zaprojektuje mu te pałeczki, dlatego tamtego wieczoru już mogłem je odebrać (kurde, ale pomieszałam te czasy, ugh... chodziło mi o to, że on w dzień przed urodzinami Josha, mówi o tym, że odebrał tego wieczoru pałki, które zamówił trzy dni temu. To tak dla sprostowania, gdyby ktoś jednak nie ogarnął tego zdania XD). Całe szczęście tworzenie takich pałek, nie było aż tak trudne i nie trwało zbyt długo, zaledwie parę dni. Poprosiłem żeby były koloru czerwonego i aby widniał na nich napis ''Tyler & Josh''. Wpadłem także na niewinny pomysł, żeby dorobić na nich małe serduszko i nie wiele myśląc, powiedziałem o tym facetowi, który zajmował się moim projektem.

Koło godziny 17 zadzwonili do mnie, abym odebrał prezent, więc nie długo później pojechałem do sklepu muzycznego. Zapłaciłem należność, po drodze do domu wstąpiłem do sklepu po pudełko, żeby zapakować pałki i kupić parę rzeczy na kolejny wieczór. Mam na myśli szampana, piwo, jakieś przekąski i owoce. Reszta była w mojej lodówce.

Wszedłem do domu i czym prędzej schowałem pudełko z pałeczkami, ponieważ w moim domu był Josh. Zajmował się dziećmi, więc kiedy odłożyłem zakupy w kuchni, popędziłem do góry i ukryłem prezent pod swoim łóżkiem. Nie dając po sobie niczego poznać, wróciłem na dół i udałem się do salonu. Usiadłem koło Josha, który łaskotał w tamtej chwili Zack'a. Chłopiec śmiał się i krzyczał w niebogłosy, ale kolorowowłosy nie dawał za wygraną i nadal torturował mojego brata. Maddy, za to próbowała pomóc swojemu braciszkowi, ale nie do końca jej się to udawało.
- Tyler, weź nam pomóż! Aaaa, Jooosh! - wrzasnęła blondynka chwytając za dłonie Josha, który już teraz próbował łaskotać na raz oboje dzieci.
- O nie, trzech na jednego? - zdziwił się nieco Joshua, ale nadal z uśmiechem tortutował maluchy. Postanowiłem, że im pomogę i skoro to wojna na łasktoki, to po chwili zacząłem wbijać palce w brzuch i żebra Josha.
Chłopak starał się jak mógł, ale powoli wysiadał z wysiłku. Ja też zostałem przez niego trochę połaskotany i przez to wszyscy z kanapy, przenieśliśmy się na podłogę. Każdy zwijał się ze śmiechu tracąc siły, ale ja nie mogłem się poddać. Musiałem odegrać się na przyjacielu.

Josh's nanny || JoshlerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz