Chemia+ (Fred/George)

2.7K 56 33
                                    


Wersja rozbudowana


Ach, jak przyjemnie! Fred lubi ciepełko. Powietrze o wysokiej temperaturze, szczelnie otaczające całą powierzchnię ciała.

Zastanawiacie się pewnie, co mam ciekawego do opowiedzenia? Cóż, zaraz przedstawię historię mojego życia. Nie całą, oczywiście. Na to by nie starczyło czasu, ugotowałbym się tutaj. Skupię się na ważnych dla mnie rzeczach. I jeszcze ważniejszej osobie. Najpierw jednak opowiem ci co nieco o tym, gdzie się znajduję.

Ten Harry to całkiem sprytny chłoptaś. Na początku taki cichy bimbasek, raczej mruk zamknięty w sobie. Nie podejrzewałbym nigdy, że znajdzie coś lepszego od tych wszystkich pomieszczeń z Mapy Huncwotów; tajnych przejść, skrytek i skrótów. A jednak – Pokój Życzeń. Nie wpadł jednak na pomysł, jak można go jeszcze kreatywnie wykorzystać. Och, nie musiało to przecież być tylko pomieszczenie do dźgania się różdżkami. Przecież to pomieszczenie stwarzało tyle niemal nieograniczonych możliwości! Wystarczyło tylko sięgnąć!

Ja wpadłem na lepszy pomysł. Przecież to może być idealne miejsce na rozmaite przyjemności. A co jest lepszego od wysokiej temperatury i relaksu? No dobra, są może jeszcze pewne przeżycia cielesne, ale śmiało można je połączyć tutaj, gdzie obecnie jestem.

Sauna to takie przyjemne miejsce! Ciche, nieco mroczne i tajemnicze. Intymne, znakomicie pasujące atmosferą do wydarzeń, które powinny pozostać w sekrecie. Dopiero tutaj mogę pobyć w spokoju i porozmawiać z moim bratem. Porozmawiać.

Dotychczas pałętaliśmy się po różnych ciemnych zakamarkach, kitraliśmy się w każdym dostępnym miejscu, dziwnych schowkach i wnękach, ale od niedawna się to zmieniło. Mamy Pokój Życzeń.

To był mój pomysł. Całkowicie mój. Kiedyś, w jednej z wielu mugolskich gazetek ojca, natknąłem się na ten wynalazek. Znajdował się tam niezmiernie interesujący artykuł, ale jeszcze bardziej zajmujące były te dwie mugolki w takich ustawieniach ciał, jakby ich kręgosłupy składały się nie z układu kostnego, a z gumowych fragmentów zdolnych ułożyć się w najdziwniejsze pozycje. Co kto lubi. Moje zainteresowania jednak biegły w zgoła innym kierunku. Bardziej... bliskim, rodzinnym, związanym ze mną...

Nic to. Wykorzystałem ten pomysł dla siebie. I dla mojego brata. Z początku nie byliśmy pewni, czy to na pewno jest dobre dla naszego zdrowia. Taka wysoka temperatura, duchota... Za pierwszym razem ewakuowaliśmy się po jednym seansie. Nie mieliśmy wtedy siły na nic innego oprócz siedzenia i głośnego sapania.

Wraz z kolejnymi wizytami wszystko się zmieniało. Wytrzymywaliśmy dwa seanse, potem trzy, aż doszliśmy do czterech. Korzystaliśmy z brzozowych witek, którymi smagaliśmy się z ochotą. Robiliśmy oczywiście przerwy, by uzupełnić płyny. O te jednak musieliśmy postarać się sami, gdyż Pokój nie zapewniał żadnego pożywienia ani napitku.

Teraz ja siedziałem, a mój brat, mój przyjaciel, mój George, leżał na moich nogach. Drzemał. Zmęczył się po całym dniu psot. Miał takie piękne, trochę przydługie włosy. Namawiałem go od dłuższego czasu, by poszedł za moim przykładem i drastycznie skrócił te niesforne kosmyki. Ale on twierdził, że chce się odróżnić ode mnie. Cholernik wiedział jednak, że uwielbiałem bawić się jego rudymi włoskami. Wszędzie.

Wyglądał tak niewinnie, jak spał. Gdyby ktoś go nie znał, nie mógłby posądzać nigdy o jakieś wyskoki czy nieobyczajne zachowania. Ja często przyglądałem się mu, gdy drzemał. Cholera, robiłem to tyle razy, a za każdym razem ekscytowałem się jak małe dziecko. Ten uśmieszek na tych ślicznych, delikatnych wargach. Ten pełnokrwisty, czerwony kolor ust, jakby zapraszający do skosztowania. Cud, miód, malina!

Harry Potter - OpowiadaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz