Sixth Lesson

811 143 12
                                    

- Auuuć. - jęknęła szatynka, zaraz po podniesieniu powiek. 

- Dzień dobry, słoneczko. - zaćwierkała brunetka. 

- Co mi się stało? - szepnęła, czując promieniujący ból pod lewym okiem. 

- Spójrz w lustro. - poleciła, wskazując na szło, wiszące nad umywalką. 

- Gdzie jesteśmy? - zapytała, powoli podnosząc się z zimnej, brudnej podłogi. 

Powoli rozglądnęła się po niewielkim pomieszczeniu. Białe kafelki szpeciły wulgarne napisy i rysunki wykonane czarnym markerem lub sprajem. Na lewo od obdartych drzwi stały trzy zdewastowane kabiny, a naprzeciwko nich dwie umywalki. 

- W łazience. - odparła spokojnie Camila. 

- Brawo, geniuszu. - zakpiła Lauren. - Gdzie konkretnie? - uściśliła pytanie. 

- To łazienka w klubie, do którego kiedyś się wybrałaś. - wyjaśniła. 

- O kurwa... - mruknęła, widząc własne odbicie w lustrze. - Co jest? - uniosła dłoń do twarzy i delikatnie dotknęła dwoma palcami świeżej rany pod okiem. 

- Lekcja szósta. - kobieta ignorowała jej niepokój. - Wybaczenie. 

- Co do kurwy wybaczenie ma do tego?! - uniosła się, wskazując palcem na rozcięcie. 

- Och, Lauren, Lauren. - pokręciła głową ze swoim złośliwym uśmieszkiem. - Wróćmy pamięcią do tego dnia. - odparła, stając za plecami dziewczyny. - Dwudziesty siódmy czerwca... - zaczęła szeptem. 

- Moje urodziny. - stwierdziła, próbując sobie przypomnieć wizytę w klubie. 

- Nie wysilaj się, skarbie. - ułożyła dłonie na ramionach szatynki, przez to drugą przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Miała świadomość tego, że to nie jest jej Camila. Jej dotyk tak na nią nie wpływał. - Dzień twoich dwudziestych pierwszych urodzin. Cieszyłaś się, że w końcu możesz się legalnie napić. - zaśmiała się krótko. - Wyszłaś do klubu ze swoją dziunią, a Camila została w domu. - kontynuowała. - Najebałaś się jak szmata. - zaakcentowała ostatnie słowo. - Ona czekała na ciebie z tortem, a ty świetnie się bawiłaś. W końcu nie wytrzymała i przyjechała tu, żeby zabrać cię do domu. Martwiła się. - zacisnęła palce na jej ramionach i gwałtownie odwróciła ją w swoją stronę. - Gdy próbowała zaciągnąć cię pijaną do samochodu... - urwała, wpatrując się w nią z odrazą. - Co wtedy zrobiłaś? 

- Ja... 

- Kurwa, Lauren! Już to przerabiałyśmy. Oczywiście, że ty. A teraz powiedz mi, co wtedy zrobiłaś! - wykrzyczała jej prosto w twarz. 

- Uderzyłam ją. - szepnęła tak cicho, że sama ledwo usłyszała swoje słowa. 

- Brawo. - puściła ją i zaklaskała dłońmi. - A co zrobiła Camila? 

- Wybaczyła mi. - odparła znacznie głośniej. 

- Pamiętasz, co ci powiedziałam ostatnim razem? 

- Że dopiero będzie mi wstyd. - odpowiedziała grzecznie. 

- Czy jest ci wstyd? - pochyliła się nad jej twarzą.

- Tak. - przyznała, spuszczając głowę. 

- W nagrodę odpowiem ci na jedno pytanie. - uśmiechnęła się łagodnie. - Wiem, że masz ich mnóstwo. 

- To nie dzieje się naprawdę. - mruknęła raczej sama do siebie. - Więc gdzie ja jestem? - niepewnie podniosła na nią wzrok. 

- Jesteś pewna, że chcesz wiedzieć? 

- Tak. - odparła stanowczo. 

- Pokaże ci. - nim Lauren zdążyła mrugnąć, otoczenie, w jakim się znajdowały, diametralnie się zmieniło. 

- Nie... - gorące łzy spłynęły po jej policzkach. - Nie, nie, nie! - zaczęła nerwowo chodzić w miejscu. - Zrób coś z tym! 

- Nie mogę, Lauren. Przykro mi. - ułożyła dłoń na jej ramieniu w geście wsparcia. 

- To nie może się tak skończyć. - wyszeptała, bojąc się, że głos jej się załamie.

Think about it | CAMREN |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz