Fifth Lesson

841 141 26
                                    

- Chyba zaczynam rozumieć. - odparła szatynka, ponownie otwierając oczy. 

- Do dokładnie masz na myśli? - znikąd obok niej pojawiła się postać Camili. 

Leżały w bezruchu na wykafelkowanej podłodze w kuchni Lauren. 

- Już chyba wiem, dlaczego wyglądasz jak ona. - szepnęła. - Dalej nie mam pojęcia, kim jesteś, ale co do tego, chyba mam rację. 

- Więc... - mruknęła, czekając na wyjaśnienie części zagadki. 

- To jej wyrządziłam największą krzywdę. Każda lekcja dotyczy Camili. 

- Brawo! - pisnęła, jak te blond cipy w szkołach średnich na widok jakiegoś przystojniaka. - Punkt dla ciebie, złotko. Ale! Nie zapominaj, że nadal to ja jestem na prowadzeniu. 

- To o czym będzie dzisiejsza lekcja? - przekręciła głowę, aby spojrzeć w tak znajome, a jednocześnie obce oczy. 

- Lekcja piąta. - podparła się na łokciach. - Wdzięczność. 

Wykonała ledwo zauważalny ruch i już stała wyprostowana, wyciągając rękę ku kobiecie. 

- Chodź. 

Lauren ostrożnie złapała jej dłoń, po czym z pomocą dziewczyny również stanęła na nogach. 

- Co powiesz, gdy ktoś uprzejmy przepuści cię w drzwiach? - zapytała, wykonując wspomniany gest. 

- Dziękuję. - odparła, przechodząc przez próg. 

- A co powiedz, kiedy przypadkiem na kogoś wpadniesz? - mimowolnie jej ciało odbiło się od brunetki, czego kompletnie nie rozumiała. 

- Przepraszam. - szepnęła. 

- Mam rozumieć, że słowa 'proszę', 'dziękuję' i 'przepraszam' nie są ci obce? 

- Nie są. 

- Dobrze. W takim razie wróćmy do kuchni. - stwierdziła, ciągnąc ją na powrót do pomieszczenia. - Usiądź. Odegramy pewną scenkę. - stwierdziła, wskazując na wysoki stołek przy wysepce. 

Podeszła do lodówki i wyciągnęła z niej plastikowe pudełko z makaronem. 

- Proszę, kochanie. - odparła, stawiając przed nią plastik. - Wiem, że nie jestem w tym dobra, ale ostatnio trochę ćwiczyłam i mam nadzieję, że będzie ci smakowało. - uśmiechnęła się łagodnie. 

- Dziękuję. - szatynka odwzajemniła gest. - To bardzo miłe z twojej strony. 

- Błąd! - wrzasnęła Camila, a jej wyraz twarzy zmienił się w ułamku sekundy. - Naprawdę nie pamiętasz tej sytuacji? - pochyliła się nad nią, tak jak miała w zwyczaju. 

- N-nie. - zająknęła się, przestraszona jej rozwścieczonym spojrzeniem. 

- Camila cały dzień stała w garach, próbując ugotować dla was pyszną kolację. - zaczęła. - Była bardzo szczęśliwa, gdy wróciłaś z pracy i usiadłaś w kuchni. - zajęła miejsce obok niej. - Podała ci talerz i z uśmiechem czekała na twoją reakcję. 

- Co powiedziałam? - zażenowana własnym postępowaniem, przymknęła powieki. 

- Powiedziałaś, że nie jesteś głodna. 

- Ja... 

- Ty! Ty jesteś niewdzięczną ignorantką, Lauren! - kolejny krzyk odbił się od ścian. - Wiesz, co było potem? 

- Nie. 

- Camila zapakowała jedzenie w plastikowe pojemniczki i pojechała do przytułku dla bezdomnych. Dopiero tam zyskała wdzięczność i szczery uśmiech. 

- Naprawdę tego nie pamiętam. - szepnęła. 

- Oczywiście, że nie, skarbie. - odgarnęła kosmyk włosów z jej twarzy. - Byłaś zbyt zajęta kolejnym romansem, żeby zwrócić uwagę na cokolwiek. 

- Jest mi wstyd. - przyznała. 

- Wstyd to ci dopiero będzie, po następnej lekcji. - na jej twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek. - Pomyśl o tym. - lekko poklepała ją po policzku. - Mamy coraz mniej czasu. 

Think about it | CAMREN |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz