- Lekcja ósma. - znikąd pojawiła się Camila.
- Zejdę na zawał, jak będziesz mnie tak zaskakiwać. - mruknęła z kpiną.
- Śmierć. - kobieta podeszła do Lauren. - Lepiej być przygotowanym na najgorsze, prawda?
- Taaa. Wyobraź sobie, że właśnie w takiej sytuacji się znajduję.
- Boisz się śmierci? - zapytała łagodnie, siadając obok niej.
-Nie wiem, co mnie potem czeka. - przyznała cicho. - Ale nie tego się boję.
- Więc czego? - podkuliła nogi, a następnie oplotła je ramionami.
- Tego, że nie zdążę naprawić swoich błędów. Że już jej nie zobaczę, nie przytulę... - po jej policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy. - Nie pocałuję... Nie powiem, jak bardzo ją kocham.
- A kochasz?
- Z całego serca.
Na krótką chwilę nastała cisza.
Powiedz mi... Czy ona wie? - spojrzała na nią zaszklonymi oczami.
- Gdyby wiedziała... - urwała, aby dobrać odpowiednie słowa.
- Nie kończ. Zrozumiałam.
- Wróćmy do lekcji. Czym jest dla ciebie życie?
- Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. - przyznała. - Po prostu żyłam. Nigdy nie znalazłam się w sytuacji, gdy mogłoby się to zmienić.
- Życie jest darem, Lauren. Nie każdy potrafi to docenić. A ty?
- Teraz potrafię.
- Doceniamy, gdy stracimy. - zaśmiała się złośliwie. - Ale nie martw się, wiele ludzi wierzy w reinkarnacje.
- Moje życie jest gówno warte bez niej.
- Racja. Szkoda, że zrozumiałaś to tak późno.
- Lepiej późno niż wcale, czyż nie?
- Ty mi powiedz. Jesteś gotowa wrócić?
- Tak. - odparła prawie z entuzjazmem. - Chcę wrócić.
- Więc postaraj się to zrobić. - odparła pewnie, po czym po prostu zniknęła.