3.

24 0 0
                                    

  -Uciekaj do kajut. Pamiętaj mama cię kocha. - Po tych słowach wielka belka spadła na moją mamę przygniatając jej ciało.

Krzyczałam, płakałam, prosiłam, żeby to nie była prawda. Jakiś mężczyzna wziął mnie za rękę i wciągnął do kajuty.

Wyrywałam się.

Chciałam zostać z mamą, nie mogłam uwierzyć, że przeze mnie odeszła. Ja płakałam coraz bardziej, a sztorm robił się coraz to bardziej potężny. Nie panowałam nad tym. Krzyki ludzi, ogień, pioruny, fale pochłaniające coraz więcej niewinnych. Przeżyła czwórka osób, w tym ja.

***

-Pana córka ma potężną moc. Pomożemy ją okiełznać, ale musi pan z nami współpracować. - Tłumaczył Dumbledore mojemu ojcu.

Nie umiałam wtedy za dobrze angielskiego, ale cokolwiek by to znaczyło wiedziałam, że nie będzie to dla mnie łatwe.

***

-Moja droga możesz nad tym zapanować. Jesteś bardzo mądra i silna dasz radę tylko musisz jeszcze dużo pracować. - Mówił Profesor Snape.

Zjawiał się w każdy weekend, święta i wakacje, żeby pomóc mi z mocami. Najpierw był surowy i obojętny, nawet się go bałam, ale potem był dla mnie dużym wsparciem nie w mocach, ale i w sytuacjach rodzinnych.

-Wujku Severusie czy jestem potworem? - Spytałam drżącym głosem mając dziewięć lat.

Mogłam mu powiedzieć wszystko. Jest dla mnie jak drugi ojciec.

Snape westchnął i uklęknął przede mną chowając moje małe rączki w swoje duże dłonie.

-Nie Ber. Masz bardzo dobre serce. Nie nazywaj siebie w ten sposób tylko dlatego, że nie kontrolujesz magii. Po prostu jeszcze się uczysz. Jestem pewien, że kiedy ją już opanujesz będziesz jej używać bardzo mądrze. - Po tych słowach wujek mnie przytulił.

***

-Berenika, spokojnie. Nic się nie stało. - Tata próbował do mnie podejść, ale nie chciałam by był teraz blisko. Mogę mu zrobić krzywdę. Nie chcę go krzywdzić! Nie chcę krzywdzić nikogo!

-Nie! Odsuń się! Nie chcę zrobić ci krzywdy! - Mówiłam drżącym głosem, zalana łzami.

Stałam w kącie pokoju. Ściana była spalona, światła w pokoju co chwila migały, a na zewnątrz panowała straszna burza. Boje się. To wszystko było za sprawą mojej mocy. Mocy której nie kontroluje ja, tylko ona kontroluje mnie.

-Berenika, musisz się uspokoić. Nic się nie stało i nie stanie. Uspokój się. - Mówił kojącym głosem.

Poczułam okropny ból w klatce piersiowej. Upadłam na kolana, wydając z siebie głośny, przeraźliwy krzyk. Wraz z upadkiem na podłogę, szyby w oknach rozbiły się na drobny mak.

***

Byłam w białym pokoju. Żadnych okiem. Żadnych drzwi.

-Bercia, słonko! - Usłyszałam bardzo dobrze mi znany głos. Łzy zaczęły mi się zbierać w oczach.

Odwróciłam się i zobaczyłam ją.

-Mama! - Krzyknęłam i ze łzami w oczach rzuciłam się jej w ramiona. - Prze-przepraszam! Przepraszam! Ja nie chciałam! Ja... - Szlochałam głośno, a ona tylko gładziła mnie po głowie, żeby mnie uspokoić.

-Już dobrze słonko to nie twoja wina. - Złapała moją załzawioną twarz w dłonie i podniosła tak, żebym patrzyła jej w oczy. - Nie kontrolowałaś tego. Nie mogłaś nic zrobić.

Don't be shy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz