Zazdrość

1.4K 43 30
                                    

Nie zdawałam sobie wcześniej sprawy z tego jak Sans słodko wygląda kiedy śpi. Zazwyczaj, po seksie mamy dość czasu aby chwilę porozmawiać nim się zbierze do domu tak, aby Papyrus nie zaczął nabierać podejrzeń. Nigdy nie miałam okazji oglądać go podczas snu i teraz... chcę widzieć ten obraz codziennie. Ręką obejmował mój brzuch, kolanem moje nogi, czułam ciepło bijące od jego kości i spokojny oddech. Nadal nie mogę zrozumieć, że to szkielet. Jego poduszki pachniały jak on i przez głowę przeleciała mi myśl, aby jedną ze sobą zabrać. Zerknęłam na zegarek, drzemka trwała trzy godziny. Nadal czułam jego nasienie w ustach. Zaczęłam analizować to co miało miejsce wcześniej. Tsk, wsadzanie palców i chuja do moich ust kiedy spałam? Co za zboczuszek... Ale to mój zboczuszek. Warknęłam delikatnie czując jak mój szkieleci kochanek się wierci. Drugą rękę miał pod głową. Lekko otworzył oczy zerkając na mnie, mruknął coś niezrozumiałego. Rany, jakie to urocze.

-Cześć Saaaans – szepnęłam miło przysuwając moje biodra do jego – Pobudka – warknął gardłowo, wyraźnie niezbyt zadowolony

-Jeszcze pięć minut – mruknął wtulając się w poduszkę..

-Sans, musimy wstać – pocałowałam go w czoło – Kiedy Papyrus wraca?

-Mmmm – przysunął mnie bliżej do siebie – Nie wiem, koło siedemnastej? Osiemnastej?

-Jest kwadrans po osiemnastej. - Warknął i zamknął oczy mówiąc o dodatkowych pięciu minutach – Rany, jesteś jak on.

-Tsk, a co to miało znaczyć?

-Uwielbiasz leniuchować, prawda? - To sprawiło, że otworzył oczy

-Wspaniały i Wieli Sans nie leniuchuje! - ziewnął głęboko – Jestem po prostu odrobinę zmęczony, bo nie wysypiam się ostatnio – Odwróciłam się w jego stronę i przyłożyłam usta do jego zębów wymoszczając pocałunek. Czułam jak się uśmiecha i odwzajemnia gest obejmując mnie mocniej – Właśnie przez to – szepnął.

-Narzekasz? - zapytałam sarkastycznie składając kilka delikatnych pocałunków na jego karku. Jego ręce przesunęły się na moje biodra i ścisnęły ciało, przechylił się tak, że miałam łatwiejszy dostęp do jego kręgów

-Ależ skądże – westchnął. Zachichotałam i objęłam go nogami w biodrach starając się wymusić na nim odpowiednią reakcję. Udało się, oddychał szybciej i przytulał się tak jak uwielbiałam

-Mmm myślisz, że mamy czas na szybki numerek? - szepnęłam. Usłyszałam klik i drzwi do sypialni Sansa otworzyły się

-ej, sans, wiesz co tu robią rzeczy czło.... - Mój wzrok utkwił w oczach Papyrusa. Panika. Przyłapał mnie jak siedziałam okrakiem na jego bracie. Koniec gr... Sans natychmiast zaczął się śmiać. Jego małe kościste palce znalazły się na moich biodrach, zaczęłam zwijać się ze śmiechu.

-MWEHEHEHEHEH! MYŚLAŁAŚ, ŻE WYGRASZ BITWĘ NA ŁASKOTKI? - krzyknął pchając mnie na plecy tak, że traz to on był na górze.

-Sa-ans, cooo ty ro-ro-roooaaaahahahaha Prze-przestań! Pro-pro-hahaha-proszę! - błagałam desperacko próbując go odepchnąć, ale był szybszy. Za każdym razem kiedy odepchnęłam jedną rękę, ta znajdowała się w innym miejscu. Widziałam Papyrusa i przyglądał się nam... podejrzliwie. Co nie było dobre, ale ej, nie leżę jeszcze w kałuży własnej krwi, więc to dobrze. Sans popatrzył na brata ze szczerym, pogodnym uśmiechem.

-Dziękuję za rozkojarzenie jej Papusiu! Wygrywała i rany, bałem się że mnie pokona! - Papyrus podrapał się po brodzie

-uh-huh – Sans popatrzył na mnie i zaczął dźgać palcami w bardziej wrażliwych rejonach. Kiedy mówiłam mu, gdzie je mam nie spodziewałam się, że wykorzysta te wiedzę przeciwko mnie.

Jesteśmy tylko przyjaciółmi [tłumaczenie +18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz