#3 "Witaj Chloe."

157 9 0
                                    

Budzik wydał dźwięk jeszcze przed ósmą. Rozciągnęłam się siedząc w łóżku i spojrzałam na zasłonięte okno, przez, które już wpadały małe promienie słońca. Pełna energii wyszłam z łóżka i poszłam do łazienki.
Pół godziny później byłam gotowa, aby móc pojechać na lotnisko.
Wiedziałam, że G miał przylot o 10.AM., a lotnisko znajdowało się na drugim końcu miasta, dlatego aby dojechać na czas musiałam wyjść wcześniej z domu.
Zamknęłam drzwi wejściowe na klucz i skierowałam się do windy, która zawiozła mnie na podziemny parking.

Od samego wyjścia z windy szłam na miejsce gdzie dzień wcześniej zaparkowałam samochód.
Przy pojeździe czekała na mnie już miła niespodzianka.

Przystanęłam dwa metry dalej i przyjrzałam się osobie stojącej na przeciwko.
Wyglądał inaczej niż ostatnim razem. Na jego twarzy pojawił się zarost, ubrany był w czarny płaszcz i inne czarne ubrania. Wyglądał bardziej dorośle. Jednak był to dalej ten sam wysoki, czarnowłosy facet, który poznał mnie w klubie, wiele razy pomógł w ciężkiej sytuacji i rozkochał w sobie kilka lat temu.

Poczułam się zmieszana i niepewna tego co mam w tej chwili zrobić. Oczywiście byłam okropnie stęskniona za nim, ale z drugiej strony ciągle czułam dystans i urazę przez to, że tyle czasu się nie odzywał czy też nie odwiedzał, co przed wylotem mi obiecał.

- Witaj Chloe. - Zaczął tak oficjalnie, jakby zaraz miał mi złożyć ofertę kupna mieszkania.

- Cześć G. - Zrobiłam kilka kroków przed siebie.

Uśmiechnął się. Chwilę później wyciągnął rękę w moją stronę, którą odruchowo złapałam.
Trzydziestolatek delikatnie przyciągnął mnie do siebie i przytulił.

- Tęskniłem za Tobą. - Powiedział i złożył buziaka na moim czole.

Brakowało mi tego. Jego dotyku i ciepła, które okazywało mi bezpieczeństwo w jego ramionach.

- Ja za Tobą również. - Wtuliłam się w jego klatkę piersiową i nie puszczałam przez kilka chwil. - Dlaczego jesteś tak wcześnie i nic mi nie powiedziałeś?

- Chciałem zrobić Ci niespodziankę i za pomocą Casidy udało mi się to wszystko zorganizować. - złapał mnie za rękę.

- Rozumiem. Wejdziesz? Napijemy się czegoś i pogadamy.

- Miałem w planach zabrać Cię na śniadanie, do polecanej tutaj restauracji, ale jeśli wolisz to możemy wejść do Ciebie.

Zgodziłam się na plan Geralda, aby pojechać do miasta zjeść jakiś posiłek.
G już wcześniej był przygotowany i zarezerwował miejsce w restauracji.
Złożyliśmy zamówienie i zanim kelner je przyniósł, mieliśmy okazję chwilę ze sobą pogadać.

- Opowiadaj co u Ciebie? Jak minął lot? - Zapytałam.

- Nic się nie zmieniło, a lot całkiem męczący, ale już powoli się przyzwyczajam. Całe szczęście teraz podróż obyła się bez Bebe, bo tego już bym nie przeżył. - Zaśmiał się. - A co u Ciebie?

- Również się nic nic zmieniło. - Odpowiedziałam. - Wiesz G. Okropnie było mi tyle czasu przykro, że ani razu nie mieliśmy się czasu spotkać, nawet jak byłam w Waszyngtonie i dopiero ostatnio odzyskaliśmy kontakt.

- Chloe, po twojej wyprowadzce potrzebowałem czasu, żeby sobie wszystko poukładać. Nie było mi lekko wiedząc, że nie będę cię już miał na co dzień.

- Dlatego wolałeś mnie zostawić samą i się nie odzywać wcale?

Zapanowała cisza, która przerwał kelner, kładąc dwa talerze na stół i po chwili odszedł.

- Nie chciałem Cię zostawić. Po prostu..

- Gerald, skończmy ten temat. Zaraz się jeszcze pokłócimy i tyle będzie z naszego jedynego dnia.

Po śniadaniu zajechaliśmy na kawę do mojego mieszkania, aby G mógł zobaczyć jak mieszkam.

- Gdzie wszyscy? - Zapytał G oglądając mieszkanie.

- Casidy jest na uczelni do trzeciej, a Harry pracuje. - Odpowiedziałam, podając kawę na stolik i usiadłam obok Geralda.

Przeniósł swój wzrok na mnie i delikatnie się uśmiechnął.

- Będziesz jutro? - powiedział mając na myśli koncert.

- Tak. Ile koncertów po tym jutrzejszym ci zostało?

- Chyba trzy, albo cztery. Później Bebe wylatuje do Europy, ale tam ma już inne supporty.

- Czyli widzimy się tylko dziś i jutro?

- Niestety Chloe, ale obiecuję Ci, że wrócę jak najszybciej. Tym razem nie chce zepsuć naszego kontaktu. Za bardzo cię kocham, żeby to spieprzyć po raz kolejny.

Uśmiechnęłam się i przysunęłam jeszcze bliżej niego. Gerald od razu mnie objął i złożył całusa w policzek.

- Każdego dnia okropnie mi Ciebie brakowało. Zastanawiałam się każdej nocy czy dobrze zrobiłam wyprowadzając się i zostawiając Ciebie. - położyłam dłoń na jego karku i odwróciłam się całą sobą w jego stronę. - Nie dopuszczałam do siebie, ani jednej myśli, dlaczego może mi Ciebie brakować, choć było to oczywiste. Kocham cię i nigdy nie przestanę.

Gerald od razu przyciągnął mnie do siebie, łapiąc w talii. Nasze twarze znów były blisko siebie, a moje serce zabiło mocniej. Spojrzałam głęboko w jego ciemne tęczówki i ręką odsunęłam kosmyki włosów spadające mu na czoło.
Facet delikatnie musnął dolną wargę moich ust, co bardzo pobudziło moje zmysły.
Nie mogąc dłużej wytrzymać tęsknoty za pocałunkami, które zawsze mi ofiarował i złączyłam nasze usta w długim i namiętnym pocałunku.

- Naprawdę bardzo cię kocham Chloe.

- Ja ciebie tez G.

Mężczyzna złożył jeszcze jeden pocałunek na moich ustach i pogładził dłonią moje włosy.

- Chcesz jechać ze mną dziś na noc do hotelu? - Zapytał. - Chcę spędzić z tobą więcej czasu.

- Obiecasz mi, ze nie skończy się to dla nas źle?

- Obiecuję.

(...)
- Wychodzicie już? - usłyszałam głos Casidy, zakładając kurtkę.

- Tak. Będę jutro po południu po was. - posłałam jej uśmiech. - Cześć wam!

Zamknęłam za sobą drzwi i chwilę później jechałam z mężczyzną ulicami San Francisco.

Zatrzymaliśmy się na parkingu pod hotelem, gdzie mieliśmy spędzić noc.
Weszliśmy do środka i na recepcji dano nam klucz do pokoju 502.

Udaliśmy się na piętro gdzie był nasz pokój i przekraczając próg już doskonale wiedziałam,  że G zaplanował kolejną niespodziankę dla mnie.

W pokoju zapaliły się światła nadające romantyczny nastrój, przy wielkich oknach z widokiem na rozświetlone miasto, stał średniej wielkości stolik, a na nim talerze z posiłkiem i wino.

Odwróciłam się do Geralda i położyłam mu ręce na karku.

- Czy kiedyś znudzą ci się te niespodzianki? - zapytałam z uśmiechem na twarzy.

- Nigdy w życiu. - pocałował mnie w usta i wprowadził w głąb hotelowego pokoju.

Zasiedliśmy oboje przy stoliku i w cudownym nastroju spędziliśmy resztę wieczoru.

×××××××××

I need you special loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz