Pierwszy Sierpień, 2000
Spotkała go przypadkowo, a przynajmniej tak myślała. Z ciążowym brzuchem wyręczyła Dominika w zakupach, pożałowała tego dopiero gdy wracała do mieszkania. Zaczepił ją w ciasnej uliczce, wykorzystując to że nie może za bardzo go od siebie odepchnąć, przyparł ją do muru i złapał za policzki.
- Dlaczego skłamałaś, że jesteś ze mną w ciąży? Wszystko wiem.
Próbowała go od siebie odepchnąć, ale nie chciała skrzywdzić dziecka, nie chciała żeby się mu cokolwiek stało, mimo że to jego dziecko. Że to ten bydlak je zrobił. Ale zdecydowała że urodzi. I wychowa. Weźmie odpowiedzialność za to, że poświęciła się dla Maxiego, że pozwoliła mu na dotknięcie się i zapłaci za to.
- Może dlatego, że mnie zerżnąłeś? - wywarczała. - Nie chce od Ciebie nic. Tylko świętego spokoju.
- Skąd masz pewność, że to nie dziecko kogoś innego? Słyszałem że spotykasz się z jakimś chłystkiem.
- Masz mnie za dziwkę?
- Chyba to zasugerowałem.
Milczała. Super, ten debil się nigdy nie odczepi. Nie dość że zrobił jej bachora, to jeszcze będzie ją wyzywał. Chciała odejść, ale złapał ją za ramiona i znowu oparta o ścianę, patrzyła mu się w oczy.
- Masz nie wygadywać kłamstw. Źle na tym wyjdę.
- Powiedziałam to tylko Dominikowi. Nie moja wina, że nie lubi takich frajerów jak Ty. To limo, to jego sprawka?
- A kogo innego?
- Należało Ci się. Zgwałciłeś mnie.
- Nie wygaduj głupstw. Chciałaś tego.
Roześmiała się.
- Mam nadzieję że dziecko ani trochę nie będzie podobne do Ciebie. Jesteś obrzydliwy. Puszczaj.
Pożałowała jeszcze bardziej tych słów. Głuchy dźwięk odbitej dłoni na jej policzki zabrzmiał w alejce. Upadła na ziemię, osłaniając brzuch rękoma aby nic nie stało się dziecku, stęknęła i rozbiła się plecami o napełnione śmietniki. Przyjęła kolejny cios na twarz, osłaniając cały czas brzuch, kuląc się na ziemi. Krew jaka ściekła jej z wargi do ust, wypluła i zakaszlała. Ale on nie przestawał kopać. Kopał dopóki nie dostał zadyszki i odpuścił sobie, uciekając gdy usłyszał wołanie imienia dziewczyny.
- Kei?! Kei!
Nie mogła się ruszać, jedyne o czym myślała to o tym, czy dziecku nic nie jest. Drżącymi dłońmi przesunęła po wydętym brzuchu, słysząc jak przez mgłę swoje imię. Nagle poczuła na swoich ramionach kogoś delikatne dłonie i po głosie rozpoznała Dominika. Uśmiechnęła się niemrawo, chociaż z sączącej się krwi na twarzy na pewno nie zobaczył jak unosi kąciki ust.
- Zabije skurwiela. - obiecał jej. - Idziemy do szpitala. Mógł zagrozić dziecku.
- N-nie, proszę.. Nie chce kłopotów..
- Przestań chrzanić. Idziemy do szpitala. Powiesz że się potknęłaś, cokolwiek, ale ktoś musi Ci to opatrzyć. Ja nie potrafię.
![](https://img.wattpad.com/cover/133608939-288-k640634.jpg)
YOU ARE READING
Narkomanka
Mystery / ThrillerTrzydziestosiedmioletni Orihara Izaya pracuje w małym, zniszczonym prosektorium jako Patolog Sądowy, przy Alabany Street, nie ma żony ani dzieci, mieszka z starym psem i ledwo wiąże koniec z końcem, obejmując terytorium dawnej dzielnicy bogatych lud...