Rozdział Dwudziesty Trzeci

9 0 0
                                    

Tego samego dnia

- Jak to Kei Lank? - spytał z niedowierzaniem Izaya. - Przecież zbadaliśmy jej ciało. To na pewno Ona.

- Musieliście się pomylić. Patrz.

Wysiadając z auta w Camridge, dwa radiowozy stały na dworcu kolejowym, migocząc w świetle prószącego śniegu jak ostrzegawcze syreny, tworząc niebieską mgiełkę dla schodzących się gapiów. Izaya dostrzegł szczupłą sylwetkę kobiety ubraną w znoszone spodnie, bluzę z kapturem, męską bomberkę i adidasy z dzieckiem na rękach. Gdy się do nich obróciła i spojrzał jej w oczy, od razu je poznał. Stanął jak wryty, widząc Kei Lank. Jej ziemista cera zniszczona od wieloletniego brania narkotyków, iskrzyła od niebieskich kogutów z radiowozów. Niska policjantka stała przy kobiecie, trzymając jej ramię, gdy podeszła do nich Kin. A zaraz doszedł Izaya i stanął z tyłu.

- Wylegitymowała ją Pani? - spytała policjantki.

- Tak, miała przy sobie dowód. A także akt urodzenia dziecka.

Kin przejrzała jej dowód i akt urodzenia, czując jak oczy jej się szklą. Szybko przetarła je i spojrzała na zdziwioną blondynkę.

- Dobrze że Cię znaleźliśmy, Kei.

Kobieta była naprawdę zszokowana gdy Agentka Specjalna przytuliła ją. Dziecko patrzyło z ciekawością, w szczególności gdy mężczyzna podszedł i przytulił obie kobiety. Nie wiedziała do końca co się dzieje, w szczególności gdy przejęli ją i przyjechali do Brooklinu. Kupili jej jedzenie, pozwolili nakarmić dziecko, nic nie mówiąc.

Wyglądała niczym anioł, pomyślał Izaya, gdy kobieta karmiła piersią małego chłopaka. Kim jest jego Ojciec?, zastanawiał się, tak bardzo kusiło go aby o to ją zapytać, ale dał porozmawiać z nią Kin. Zważając na to że też jest kobietą. Kin siadając na przeciwko blondynki, długo się nie odzywała, trzymając w dłoni kubek z gorącą kawą.

- Nie zdążyliśmy się przedstawić. - Gdy się odezwała, kobieta spojrzała jej w oczy. - Pracuje w FBI. Nazywam się Kin Uchiha. To Orihara Izaya, Lekarz sądowy.

- Znam go. - powiedziała cicho Kei. - Wiedziałam że zajmuje się sprawą Maxiego, dlatego mu pomogłam.

Mężczyzna także na nią spojrzał.

- Dziękuje.

Uśmiechnęła się.

- To nic wielkiego. Zawsze umiałam się bić.

Izaya podszedł do szafki i wyjął z niej akta Kei Lank, a raczej kobiety której ciało identyfikował i pokrywało się z DNA kobiety. Podszedł do niej i podał jej teczkę. Nie musiała jej czytać, bo roześmiała się.

- Przepraszam, ale nie sądziłam że naprawdę FBI i tak utalentowany Lekarz Sądowy, się na to nabierzecie. - przyznała Kei, gdy skończyła karmić, położyła dziecko w nosiku i podwinęła rękaw bluzy. - Spuściłam sobie krew i wstrzyknęłam do ciała kobiety, która spaliła się we własnym domu. Możecie to sprawdzić, to blisko Beacon Hill. Szczęście chciało, abym znalazła ją i upozorowała śmierć.

- Dlaczego to zrobiłaś?

- Musiałam uciekać. Musiałam chronić Rileya, jeżeli nie potrafiłam chronić Maxiego.

Kin ścisnęło za serce.

- To szlachetnę, ale..

- Tak, wiem. - przerwała jej. - Odpowiem za zabicie dużej ilości osób. Wiem że popełniłam błąd, tworząc złotego.

NarkomankaWhere stories live. Discover now