Rozdział drugi

2K 45 15
                                    

 



Przełykasz głośno ślinę posyłając drobnej blondynce stojącej u twojego boku pokrzepiający uśmiech. Zawsze zastanawiały cię opowiadania kolegów o pierwszych wizytach u rodzin ukochanych, całym tym stresie i innych takich. Teraz jednak byłeś świadkiem jak najpewniejsza siebie osobą jaką znałeś, a jednocześnie najpiękniejsza z nich wyglądała jakby zaraz miała uciec z klatki giżyckiego bloku i zakopać się w poduszkach jej własnego mieszkania. Poczułeś jak mocniej ściska twoją dłoń i jak cała drży, gdy nacisnąłeś guzik, a dźwięk dzwonka rozległ się wokół was. Kątem oka zerknąłeś na jej czerwoną sukienkę, która wystawała spod ciemnego, zimowego płaszcza, w którym śmiało mogłaby zagrać główną rolę w jednym z tych filmów, które przez lata oglądaliście z rodzicami podczas świąt. Mimo, że najchętniej zdjąłbyś z niej te ubrania jeszcze zanim zamknąłeś drzwi swojego mieszkania wiedziałeś, że poznanie twoich rodziców to dla niej wielkie przeżycie. Nie planowałeś tego, nie byliście ze sobą zbyt długo i chociaż przez najbliższe lata chciałeś się nią nacieszyć i nie miałeś zamiaru klękać przed nią na jedno kolano to jej wizyta na grudniowej kolacji wydawała się czymś bardziej istotnym niż zwykle. Wprowadzałeś ją w swój świat, miałeś zamiar pokazać jej całego siebie, a najłatwiej było cię poznać między najbliższymi.

- Jak dobrze, że już jesteście! - usłyszałeś ciepły głos matki, która od razu zamknęła cię w swoim szczelnym uścisku marudząc, że coraz rzadziej ją odwiedzasz. Uśmiechnąłeś się przepraszająco pozbywając się kurtki i pomagając zrobić to samo swojej towarzyszcze, którą od dłuższej chwili twoja rodzicielka przeszywała zaciekawionym spojrzeniem.

- Mamo, to jest Lena - wskazałeś obejmując blondynkę w talii, aby pomóc jej w zaaklimatyzowaniu się w obecnej sytuacji, chciałeś,aby poczuła to całe wsparcie jakim ją obdarzałeś. - Lena, to jest właśnie moja mama.

Kobiety uśmiechnęły się do siebie, jednak widziałeś w oczach mamy jakąś nutę rezerwy, jakby nie do końca zgadzała się z obecnością twojej ukochanej na rodzinnych świętach. Wpadłeś na ten pomysł zaledwie kilkanaście dni temu, gdy przypadkiem Lena wspomniała, że jej rodzice w tym roku lecą do jej starszej siostry do Irlandii i ona sama chętnie by z nimi poleciała, ale miała mnóstwo pracy do zrobienia jeszcze przed końcem roku. Przytuliłeś dziennikarkę jeszcze mocniej do siebie i skierowałeś ją w kierunku salonu gdzie przed telewizorem siedział już twój ojciec z resztą rodziny.

Zaśmiałeś się pod nosem widząc jak Lena raz  po raz wybucha śmiechem na rzuconą przez kogoś uwagę i byłeś szczęśliwy, że mimo początkowego strachu poczuła w tym miejscu chociaż namiastkę własnego domu. Zostawiłeś ją w dobrych rękach wszystkich wujków, ciotek, a sam udałeś do kuchnii, gdzie wraz z babcią twoja mama doglądała jeszcze niegotowych potraw, których smak otumaniał zmysły, a zapach roznosił się po wszystkich pokojach. Zawsze, gdy wracałeś na Boże Narodzenie ze Spały najbardziej czekałeś na moment krótko przed Wigilią, aby zjeść kilka świeżo ugotowanych pierogów czy dostać w tajemnicy przed resztą rodziny kawałek babcinego makowca. Oparłeś się o ramę drzwi patrząc na najstarszą osobę w rodzinie, która z każdym rokiem wydawała się coraz bardziej pochłonięta przygotowaniani do tej najuroczystszej kolacji w roku, gdy cała rodzina zbiera się przy jednym stole, a wszystkie podziały, sprzeczki i niesnaski przestają się liczyć. Jednoczyliście się przełamując opłatkiem i śpiewając kolędy, a ty bardzo chciałeś, aby do tej jedności dołączyła jedna z ważniejszych kobiet w twoim życiu - Lena.

- Spóźniłeś się na ciasto, Kubusiu - starsza kobieta zerknęła na ciebie z zawadiackim błyskiem w oku dodając do barszczu ostatnie przyprawy, a ty roześmiałeś się szczerze. - Z wiekiem zmieniają się priorytety, prawda wnusiu?

Spojrzałeś krótko na mamę, która zdawała się nie słyszeć tej rozmowy, a babcia wydawała się świetnie nią bawić. Wzruszyłeś ramionami na myśl o rozgrzanej skórze siedzącej za ścianą blondynki, drżącej pod twoim dotykiem i mimowolnie się uśmiechnąłeś.

Nie jestem twoim zbawicielem, nie jesteś moim przyjacielem II Kochan I Fornal  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz