Rozdział piąty

1K 33 11
                                    

   Mimowolnie twoje kąciki ust wzniosły się na wyżyny, kiedy kątem oka powędrowałeś na spoczywającą na twoim ramieniu głowę dziewczyny. Podwinąłeś rękaw koszuli i zmierzyłeś wzrokiem tarczę czarnego zegarka. Jego wskazówki wybiły właśnie czwartą nad ranem. Ziewnąłeś przeciągle i opuściłeś wnętrze taksówki, aby po chwili otworzyć jej drzwi i chwycić w ramiona drobną sylwetkę 25-latki.  Droga do mieszkania minęła ci w ekstremalnym tempie, a wnoszenie blondynki po schodach nie sprawiło żadnego trudu, gdyż była leciutka niczym piórko. Kopniakiem rozwarłeś drzwi i wtargnąłeś do wnętrza mieszkania. Skierowałeś się do sypialni i delikatnie opuściłeś na łóżko twoją partnerkę podczas sylwestrowej zabawy. Szczelnie okryłeś jej ciało beżową kołdrą, uprzednio zamieniając jej kreację na twoją treningową koszulkę. Sam natomiast zmyłeś z siebie ślady pierwszej noworocznej nocy, poddając się ciepłemu strumieniowi wody i zapachowi żelu pod prysznic. Odświeżony powędrowałeś do pokoju i opadłeś na drugą połowę materacu. Westchnąłeś głośno, przyglądając się niewinnej twarzy blondynki. Coraz bardziej zdawałeś sobie sprawę, że wikłasz się w coś niedobrego, zakazanego, coś co nie ma szans przetrwania. Z każdym dniem coraz bardziej uzależniałeś się od jej obecności. Stawała się dla ciebie ważna niczym tlen, którym oddychałeś, dzięki, któremu żyłeś. 

   - Zawadzka, wszystko komplikujesz.-mruknąłeś, gładząc jej włosy. 

   Dziewczyna przewróciła się na drugi bok, tym samym znajdując się na wprost ciebie i wtuliła w twoje ciało. Uśmiechnąłeś się pod nosem i poczułeś jej słodką woń, która otumaniła cię i tym samym pomogła w odpłynięciu do krainy Morfeusza.

***

   Kołysałeś biodrami do hitu Feel'a wydobywającego się z radia, podśpiewując pod nosem tekst piosenki i przygotowując śniadanie dla twojego gościa. Starannie układałeś owoce na powierzchni gofrów, aby później dodać do nich czekoladę oraz ozdobić nutką bitej śmietany. Zadowolony z efektu końcowego uśmiechnąłeś się pod nosem i kiedy okręciłeś się na pięcie z celem udania się do sypialni twoim oczom ukazała się drobna blondynka. Zlustrowałeś ją przeszywającym spojrzeniem, obserwując jak pod jego ciężarem zaplata jasny kosmyk za ucho, aby odwrócić twoją uwagę od speszenia się. Ziewnęła przeciągle, a ty zaśmiałeś się cicho. Zadarła głowę i uniosła brwi zdziwiona, dostrzegając w twojej dłoni talerz z pysznościami jakimi miałeś zamiar ją uraczyć  na pierwszy posiłek dnia. Posłałeś jej jedynie łagodny uśmiech i bez przepychanek siłowych oddałeś naczynie w jej ręce, przyglądając się temu jak opada na jedno z krzeseł przy kuchennym stole i przeciąga się leniwie niczym kot, po czym zabiera do jedzenia. Jej pomruki zadowolenia po raz pierwsze wydawane były z innego powodu niż twoich wariacji w łóżku.  Przymknąłeś powieki i westchnąłeś głośno. Od wczorajszego wieczoru działo się z tobą coś dziwnego. Niby chciałeś zasmakować jej bliskości jak zazwyczaj, ale cieszyłeś się także z chwil spędzonych w jej towarzystwie w taki własnie sposób jak obecnie. W luźnej atmosferze, w ciszy, po za intymnymi uniesieniami...Podreptałeś do okna i zatopiłeś wzrok w rozciągającym się za nim krajobrazie. Tak bardzo cię to pochłonęło, że nawet nie zauważyłeś, kiedy dziennikarka pochłonęła śniadanie i zjawiła się przy twoim boku, układając brodę na twoim barku.

   - Tomek, wszystko w porządku?-wychrypiała nieco zaspanym jeszcze głosem.

   - Tak, jasne. - odparłeś, nie odrywając wzroku od poruszających się licznie po radomskich ulicach  samochodów.

 - Na pewno? - wyczułeś nutkę niedowierzania w jej głosie.- Jesteś jakiś zamyślony.

  - Wydaje ci się. - odparłeś. - Jak śniadanie? Smakowało? - wysiliłeś się na subtelny uśmiech.

   - Było pyszne.

   - No to czas na deser. - ty razem odważniej zaprezentowałeś swoje śnieżnobiałe uzębienie.

Nie jestem twoim zbawicielem, nie jesteś moim przyjacielem II Kochan I Fornal  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz