*Karma pov*.
Już prawie przeszliśmy wszystkie atrakcje ale Nagisie wciąż było mało. Postanowiłem go na chwilę zatrzymać i coś zjeść.
- Hej Nagisa na co masz ochotę. - pomyślałem że też może być głodny.
- Nie dzięki nie jestem głodny. Ale ty zjedz sobie ja zaczekam.
Nie powiem. Trochę mnie to zdziwiło ponieważ biorąc pod uwagę to że nie jadł śniadania. A wiem to na pewno po był spóźniony na spotkanie ze mną a mimo to nie chce jeść. Zdziwiło mnie to.
- Na pewno nie chcesz nic zjeść? - zapytałem się żeby się do końca upewnić.
- Tak na pewno. Spokojnie zjedz ja poczekam. - uśmiechnął się uroczo.
Po dłuższym namyśle postanowiłem odpuścić. Wziąłem sobie małą zapiekankę i zjadłem ją sobie na ławce obok stoiska. A Nagisa usiadł obok mnie i spokojnie czekał grzebiąc coś w telefonie.
- Wiesz co karma ten dzień mogę zaliczyć do jednych z moich ulubionych. A wiesz czemu to tylko dzięki tobie dziękuję ci bardzo za wszystko co dla mnie robisz. Jesteś wspaniały.
Aż się zadławiłem jak to powiedział. Jestem w szoku on i takie wyznanie coś musi a raczej jest nie tak. Tylko pytanie co.
- Wszystko w porządku?Jakoś się dziwnie zachowujesz. - widziałem to aa on dobrze wiedział że tego przede mną nie ukryje. A mimo wszystko dale udawał.
- Nie wszystko okej. Nic mi nie jest.
I ten sztuczny uśmiech. Co on myślał że jestem taki głupi że tego nie zauważę?
- Posłuchaj Nagisa przestań w końcu udawać i powiedz mi o co chodzi. I nie wasz się kłamać bo to od razu zobaczę.
Wiedział że nie ma co się wypierać i w końcu przestał grać. I powiedział mi co go trapie.
*Nagisa pov*.
On nie pozwoli mi kłamać. Nawet jak bym tego chciał. Ale akurat teraz wolałbym żeby tego nie zauważył. No cóż już się nie wyplącze chociaż bym chciał. Wziąłem się w garść i powiedziałem Karmie co mnie gryzie.
- No więc tak martwi mnie jedna rzecz trochę jest to związane z tą twoją byłą ale nic wielkiego. - szybko dodałem bo zobaczyłem że chciał już coś powiedzieć na ten temat - Zastanawia mnie to ile ona jeszcze będzie cię tak dręczyć. Bo nie wiem jak długo dam sobie z tym radę. Bo wiesz to jest nasze pierwsze spotkanie po za szkołą a ona już pojawiła się znikąd. Nie chce żeby na każdym naszym spotkaniu ona była. A dlatego bo bo... ja bardzo c-cię lubię. I nie chcę żeby się mieszała do nas. - rany boskie powiedziałem to. A czerwony jestem na twarzy jestem wiem to bo to czuje.
Co on sobie o mnie teraz pomyśli. Ale lubię go jako przyjaciela nic więcej. Zerknąłem na niego za grzywki był w szoku? Tak to będzie to słowo. Zresztą się nie dziwię szesnastolatek mówi komuś że go bardzo lubi toć to chore. No ni teraz się muszę zmierzyć z tym co powiedziałem. Podniosłem głowę do góry Karma dale się na mnie patrzał nie wiedząc co powiedzieć.
- Wiem to głupie co powiedziałem. A-Ale mówię to c-co myślę. Nic na to n-nie poradzę. - dopiero teraz zauważyłem że jego zapiekanka wylądowała na ziemie ledwie zaczęta. Nie dziwie się to z powodu tego co powiedziałem ją upuścił.
- Powiedz coś w końcu. Ta twoja cisza mnie martwi. - na serio zaczynam żałować że mu to powiedziałem.
Mimo moich wróżb Karma dalej milczał. Bez silny postanowiłem odejść z tond jak najszybciej. Wstałem z ławki i pobiegłem w stronę wyjścia. Nie chciałem jego teraz oglądać. Słyszałem jak mnie wołał ale nie reagowałem biegłem dalej jak nadlej z tego miejsca.
*Karma pov*.
Jestem taki głupi zamiast od razu się odezwać jak o to prosił to nie no bo po co lepiej siedzieć cicho jak ten idiota. Pobiegłem za nim wołałem krzyczałem ale to na nic nie zatrzymywał się. Kurwa mać to moja wina że go doprowadziłem do takiego stanu. Muszę jak najszybciej go dogonić i mu to wyjaśnić. Lubi mnie. Kurcze no.
Dotarłem za nim aż do parku. Ludzi nie ma za wiele może dlatego że pogoda się psuje. Zrobiło się ciemno chyba zbiera się na burze. Muszę go znaleźć i odprowadzić do domu. Nie chce żeby się przeziębił jest cienko ubrany to mu na pewno nie pomorze.
Chodziłem tak z 10 min aż w końcu go dostrzegłem. Stał ręce miał oparte o barierki i patrzał się na małe jeziorko które jest przy samy parku. Widziałem to płakał i to mnie najbardziej bolało bo płakał prze ze mnie. Podszedłem bliżej niego dzieliło nas z pół metra. Nie zwracał uwagi na mnie. Nie dziwię się zasłużyłem na to.
- Nagisa ja przepraszam zrobiłem błąd że się do ciebie nie odezwałem. Jestem beznadziejny drugi raz tego samego dnia doprowadziłem cię do płaczu. Ale naprawdę przepraszam. - pod koniec spojrzał na mnie lekko się uśmiechając.
- Nie jestem zły tylko zdziwiony że tak zrobiłeś. Myślałem że jesteś na mnie za to w jakiś sposób zły. Uciekłem pod wpływem impulsu nie wiedziałem co chcesz mi powiedzieć. Ale cieszę się że przyszedłeś aż tu za mną. Teraz wiem że mogę wysłuchać twojej odpowiedzi. - widać było na jego twarzy radość.
- Ja też cię lubię Nagisa. Tylko byłem w taki szoku bo nie spodziewałem się usłyszeć tych słów od ciebie dlatego.
Podszedłem do niego bliżej tak że dzieliło nas tylko kilka centymetrów. Dłonią starłem mu łzy. Cały czas był uśmiechnięty. Zobaczyłem że lekko drży. Nic dziwnego słońce pokryły gęste ciemne chmury i zerwał się lekki chłodny wiatr i zrobiło się zimniej. Bez zastanowienia z ciągnąłem swoją bluzę i zarzuciłem ją na jego drobne ramiona. Momentalnie uśmiech zastąpiło zaskoczenie a aj odpowiedziałem tylko lekkim uśmiechem. Byłem na krótkim rękawku ale nie obchodziło mnie to dla mnie ważniejszy był Nagisa niż ja. Złapał delikatnie i nie śmiało bluzę i się szczelniej okrył.
- Nie musiałeś tego robić. Teraz tobie będzie zimno a jesteś bardziej lekko ubrany. - mówił to z krwisto czerwonym rumieńcem na twarzy.
- Nic mi nie będzie. Ważniejszy jesteś ty. - na te ostatnie słowa zrobił się jeszcze bardziej czerwony. Wygląda tak słodko.
- To co idziemy? Wiesz deszcz może zacząć padać w każdej chwili.
- Okej ale jeśli ty przyjdziesz do mnie. Nie będziesz szedł w taką nie pewną pogodę do domu a wiem że nie masz tak blisko do niego.
Nagisa mnie zaprasza do siebie do domu? Na serio? Jestem mile zaskoczony.
- W sumie to nie jest taki zły pomysł. Z chęcią. - dla tego uśmiechu który zobaczyłem po wypowiedzeniu tych słów warto zrobić wszystko.
- Ciesze się. A teraz chodźmy bo jeszcze faktycznie nas deszcz złapie. A ja nie chce wrócić do domu jak zmokła kura. No i przedstawienie cię moje matce w takim samy stanie nie wyglądało by za dobrze.
Przedstawić matce? No robi się coraz ciekawiej. Ciekawe co będzie w domu?
- No to idziemy. Chętnie zobaczę jak mieszkasz i poznam twoją matkę. - cieszę się że mogę spędzić z nim jeszcze trochę dnia.
Ruszyliśmy w stronę domu Nagisy. Zaczęło lekko kropić więc przyspieszyliśmy krok. Żeby dojść do miejsca w miarę no nie będziemy wyglądać tak strasznie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam was. Wiem rozdział z lekkim opóźnieniem ale liczę że mi to wy baczycie. No nic kolejna część za nami. Następny pojawi się tak za tydzień może szybciej może później. Zobaczę jak mi się będzie chciało. ;)
Do następnego :)

YOU ARE READING
KarmaGisa Smak Pierwszej Miłości
FanfictionNagisa razem ze swoją matką przeprowadzają się do innego miasta ze względu na jej prace co skutkuje zmianą szkoły i otoczenia. On jest osobą bardzo skrytą w sobie i nieśmiałą co skutkowało brakiem znajomych w starej szkole. "ALE" nie ma tego złego...