Rozdział 7 - Niedostrzegana miłość

202 19 21
                                    

*Nagisa pov*.

- To jak jesteś gotowy na spotkanie z moją mamą? - Wolę się spytać dla pewności.

- No jasne że tak to chyba oczywiste. Chętnie poznam matkę która urodziła taką piękność. - uśmiechnął się zadziornie.

No przecież jak bym go nie znał. W sumie to nie wiem o nim za wiele. Może go trochę popytam jak będziemy sam na sam. Tak to będzie dobra okazja.

Chwyciłem za klamkę i trochę poddenerwowany otworzyłem drzwi. Wiedziałem że jest w domu dlatego zawołałem.

- Już wróciłem ! - krzyknąłem bo wiedziałem że jest na górze.

Wpuściłem Karmę do domu. On od razu zdjął buty i ruszył do kuchni. Mówiłem mu żeby poczekał na mnie ale nic z tego zignorował mnie. W sumie mogę powiedzieć że czuł się jak u siebie.

- Hej ! Nagisa co ty tam robisz !? Cały się rozbierasz czy jak !?

No ja nie wierzę krzyczy na cały dom jak idiota. Super moja matka za chwilę tu zejdzie i od razu będzie mnustwo pytań. Typu " Co to za chłopak ? " albo " Kim on dla ciebie jest ?". Nienawidzę go.

- Wiesz mógłbyś mówić trochę ciszej. Nie jesteś u siebie pragnę ci przypomnieć. - chciałem go tym ochrzanic ale po nim to spłynęło.

- Wyluzuj jest dobrze. Twoja mama na pewno mnie polubi. - mówił to tak spokojnie jakby to było nic.

I w tym momencie do kuchni weszła osoba która miała zaciekawiony wyraz twarzy. Oczywiście nie z mojego powodu tylko czerwono włosym osobnikiem który się w niej znajdował.

- Witaj mamo. To jest ten kolega o którym ci mówiłem. Z resztą widziałaś go dziś rano. - starałem się brzmieć normalnie ale coś mi nie wychodziło.

- Wiem kim on jest nie musisz go przedstawić. Tylko jestem ciekawa czemu nie zadzwoniłeś i mi nie że Karma przychodzi do nas do domu. Przygotowała bym wtedy obiad. Do ciebie nie mam pretensji Karma tylko do swojego nie myślącego syna. - skarciła mnie tymi słowami.

- Wiem przepraszam ale to wyszło tak nagle bo zaczęło zbierać się na deszcz. A po za tym spójrz przez okno zaczyna padać. Nie chciałem żeby zmógł w drodze do domu. - powiedziałem prawdę nie kłamie przecież.

- No już dobrze Nagisa przecież sam mógłbym to wyjaśnić. Przepraszamy za kłopot ale sam chciałem zobaczyć jak mieszka no i chętnie spróbuję pani kuchni. - miło się uśmiechnął.

Co za tym człowieka zrobi wszystko żeby tylko się najeść. No tak w końcu tamtej zapiekanki nie było mi dane zjeść to jest głodny. Mama wyglądała na szczęśliwą i od razu zabrała się do roboty. A nas wygoniła z kuchni powiedziała że nas zawoła jak będzie gotowe. Więc zabrałem zadowolonego z siebie chłopaka na górę do swojego pokoju.

- Widzę że dbasz o czystość w pokoju to dobrze.

- Czemu ? - zdziwiły mnie jego słowa.

- No wiesz bo jak kiedyś będziemy mieszkać razem to wiem kto będzie dbał o czystość w mieszkaniu. - i ten jego karmowski uśmiech.

- Chyba cię.... - opanowałem się ja nie jestem typem osoby która przeklina - Nie ma takiej opcji. Zapomnij jasne.

Bez odpowiedzi na moje pytanie położył się na moim łóżku. Ułożył się wygodnie na plecak ręce założył za głowę i patrzał się na mnie. Chyba nie myśli że położę się koło niego. Na samą myśl o tym zrobiło mi się ciepło. Zaraz co o czym ja myślę to mój przyjaciel nic więcej.

- To ja będziesz tak stał jak idiota z burakiem na twarzy. Czy usiądziesz obok mnie.

Na serio jestem aż tak czerwony ? Muszę się ogarnąć pierwszy raz jest u mnie w domu a ja się nie umiem zachować.

KarmaGisa Smak Pierwszej MiłościWhere stories live. Discover now