13

1.5K 180 167
                                    

a/n: sorrynotsorry 

Światło w sypialni Yoongiego było przygaszone. Tylko panele przypodłogowe jarzyły się dając słabe, żółtawe światło.

- Komputer, ustaw alarm na dwadzieścia minut - głos Jina rozszedł się po pokoju, kiedy drzwi wejściowe otworzyły się szeroko.- Muszę wracać do ambulatorium - dodał już ciszej przepraszającym tonem, podchodząc do łóżka, na którym siedział Yoongi.

Chłopak nawet nie zwrócił na niego uwagi. Siedział zgarbiony na brzegu materaca, wpatrując się w podłogę przed sobą. Zadrżał tylko lekko, gdy Jin rzucił na łóżko obok niego duże, plastikowe opakowanie wypełnione po brzegi ubraniami.

- Jak za starych, dobry czasów. Co nie, Yoongi? Znów zostaliśmy współlokatorami, a już myślałem, że pozbyłem się ciebie na dobre - powiedział zadowolony z siebie. Dopiero wtedy Yoongi uniósł lekko głowę. Jego tlenione blond włosy wpadały mu do oczu i nie widać było całej jego twarzy, ale Jin z ulgą stwierdził, że się uśmiecha. Może nie był to pełen uśmiech, z odkrytymi zębami, który za każdym razem powodował, że sam zaczynał się śmiać, ale to był już jakiś postęp. Lekko uniesione kąciki ust były w słowniku Jina postępem. Yoongi żył i oddychał, nie rzęził, topiąc się we własnej krwi. Nie łapał go za rękę, ściskając tak mocno, że aż porobiły mu się siniaki. Gdy odchylił się lekko do tyłu, przymykając oczy, Jin z trudem powstrzymał się, żeby nie złapać go za ramię i nie odgarnąć mu włosów. Zamiast tego odchrząknął i spytał. - Wolisz spać po lewej, czy prawej stronie?

- Nie licz na to, że będziemy spać razem w łóżku - odparł Yoongi, unosząc powieki. Kiedy ich spojrzenia spotkały się, Jin uśmiechnął się do niego szeroko. Przez chwilę patrzyli się na siebie bez słowa. - Spadaj - powiedział już mocniejszym głosem młodszy chłopak. - Śpisz na podłodze

- Prawdziwy gentlemen z ciebie, wiesz?

- Tak mówią - odparł, spuszczając głowę, Yoongi. Jin położył mu rękę na ramieniu, a potem przesunął ją na podbródek. Chłopak skrzywił się lekko, gdy podniósł go do góry. - Co... - miał zamiar spytać, ale Jin bez żadnego ostrzeżenia zaświecił mu latarką w oczy. Yoongi nawet nie wiedział, kiedy zdążył ją wyjąć ze swojego kitla. Światło było ostre i intensywne. Bolało, tak bardzo bolało.. - Ja pierdolę, kurwa...- syknął głośno i odsunął się od drugiego mężczyzny gwałtownie, ale nie był to najlepszy pomysł. Ból pod żebrami odezwał się na nowo i Yoongi zaraz skulił się na łóżku, łapiąc się mocno brzegu materaca. Kostki aż pobielały mu od wysiłku.

- No i na cholerę ci to było? - spytał Jin. Popukał go palcem po ramieniu i pokazał na łazienkę ruchem dłoni.

- Oj, daj już spokój - Yoongi machnął ręką, ale Jin nie dawał za wygraną. - Weź spadaj...

- Łazienka, Yoongi - powiedział Jin głosem nieznoszącym sprzeciwu. Złapał go pod ramię i pociągnął w delikatnie w górę. - Dobrze, a teraz powoli, powoli...- zaczął mówić.

- Nie jestem niepełnosprawny! - Yoongi obruszył się, zabierając swoje ramię z jego uścisku. - Mogę iść sam.

- Jesteś ranny.

- Byłem - Yoongi zatrzymał się na chwilę przy łazience. Kiedy dał krok do przodu, pomieszczenie rozbłysło jaskrawym, białym światłem. - Ale mnie poskładałeś prawie od razu, więc nie ma o czym gadać - zatrzymał się przed umywalką. Wciąż był w mundurze, który miał na misji. Spojrzał na swoje ręce.

Czarna tkanina przylegała do jego ramion idealnie. Wąskie rękawy kończyły się zaraz za jego nadgarstkami. Złoty pasek biegnący dookoła szwu był porwany i poplamiony jakąś brunatną substancją. Złapał za jego brzeg. To była jego własna krew. Teraz już zeschnięta nie wydawała mu się aż tak dziwna i przerażająca jak w teleporcie. Spojrzał na własne odbicie w lustrze. Wiedział, co zaraz się stanie. Zacznie rozbierać się, a potem... A potem... Westchnął cicho. Już kiedyś był w tej sytuacji, przeżywał to. Co było potem? Coś ważnego. Coś...

✔On the edge of Horizon | Yoonseok | MinjoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz