Rozdział 3

739 75 20
                                    

A co jeśli on nie żyje?

A co jeśli żyje, ale go porwali?

Przeboleje jego śmierć?

Czy dam sobie bez niego radę?

-Marshall skończ już z tym ubolewaniem i weź się w garść!-pomyślał wampir zeskakując z ogromnego klifu.
Zaczał biec, a jedyną rzeczą o jakiej myślał, był jego ludzki przyjaciel. Tak właśnie, przyjaciel. Czarnowłosy, w chwili kiedy zostawił Shiro samego w ciemnym budynku, zdał sobie sprawę, że chłopak nie jest już dla niego kimś obcym. Teraz myślał, że Shiro jest najbliższą mu osobą.

Szesnastolatek natomiast myślał o Marshallu. Z kryjówki w której wampir kazał mu czekać, dobrze było słychać straszne huki oraz zawalający się budynek. Przeczuwał, że Marshall podejmie walkę, ale wolał żeby oboje stamtąd uciekli. Przeokropnie bał się o czerwonookiego i nie wybaczył by sobie gdyby coś mu się stało.

Chłopak w całym swoim życiu stracił wiele bliskich mu osób. Jego rodzice zagineli kiedy miał osiem lat, dlatego musiał zamieszkać ze swoją siostrą i jej mężem. Z początku ośmiolatkowi było tam dobrze, dbali o niego i pomagali w poradzeniu sobie ze stratą rodziców. Każdego dnia dostawał ciepły posiłek, a że mieszkali w małym drewnianym domku na łąkach, miał też zapewnione bezpieczeństwo.

Przez cztery miesiące mieszkania tam, Shiro naprawde czuł, że jeszcze wszystko może być dobrze.

Aż do tego okropnego dnia, który śni się chłopakowi z koszmarach, po dziś dzień.

Pamiętał wszystko bardzo dokładnie.
Piskliwy krzyk jego siostry w środku nocy i jej męża krzyczącego: "Ukryj się!"
Wyskoczył z łóżka jak poparzony i natychmiast otworzył szafę, chowając się w niej.
Nawet przez myśl mu nie przeszło, żeby spróbować znaleść jego rodzine.
Dobrze wiedział, że ma się nigdy nie obracać i biec dalej. Choćby w tyle zostały osoby które najbardziej kochał, nie mógł się zatrzymać. Albo ich śmierć albo jego własna.

W tamtym momencie nie wiedział dokładnie czy ktokolwiek jeszcze żyje, ale nie chciał o tym wszystkim myśleć.

Nagle jego ciało oblała fala gorąca, a strach wtargnął do jego mózgu niczym stado oszalałych wampirów na świeżą krew.
Drzwi od pokoju otworzyły się z hukiem, było słychać, że coś do niego wleciało. Zrzuciło kołdrę na ziemie i wściekle przewróciło łóżko.

Chłopak czuł, że serce zaraz podejdzie mu pod gardło.

Potem wszystko ucichło, a czas na chwilę się zatrzymał.
Ośmiolatek zaciśnął zęby i zamknął oczy, przygotowany na śmierć.

Szafa uchyliła się, chłopak modlił się w duchu, aby siły niebieskie zlitowały się nad nim i wysłały go do miejsca gdzie będzie mógł być szczęśliwy.

Ale sekundy mijały, a Shiro nie czuł żadnych kłów wbijających się w niego.

Modlitwa najwyraźniej dodała mu odwagi bo otworzył oczy i obrócił głowę w strone drzwiczek szafy.

Jedyne co ujrzał to prześliczną, bladą kobiete, patrzącą na niego czerwonymi jak róże oczami.
Jej białe włosy opadały na czoło, a z ust skapywała krew.

Kobieta bez wachania dotkneła policzka chłopca dłonią i przejechała po nim.
Shiro jak skamieniały nie mógł ruszyć choćby małym palcem.

-Kiedyś to wszystko się skończy. Znowu wszyscy się zjednoczymy, kochanie.-wyszeptała i uśmiechneła się ukazując swoje zakrwiawione zęby.

Wykonała gest "cisza" i zamkneła szafę.

Chłopiec nie mógł uwierzyć w to co się stało, w to, że jego życie zostało mu darowane.

Łatwa zdobycz [Gumball x Marshall]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz