Postanowiliśmy iść wzdłuż rzeki, robiło się coraz ciemniej, było nam strasznie zimno, nagle w oddali zobaczyliśmy domek, zdecydowaliśmy że pójdziemy go sprawdzić. Byliśmy już w środku, domek był zadbany jakby ktoś tu mieszkał.
* spędzimy tu jedną noc, a rano wyruszymy dalej. - powiedział Austin
* jest tylko jedne łóżko - powiedziałam
* mogę się przespać na podłodze. Wyśpij się lepiej dobrze. Dobranoc Sally - powiedział uśmiechnięty brunet.
Rano obudzili mnie jęki sztywnych.
Paru kręciło się koło domku ale jak narazie nie zagrażały nam.* Austin wstawaj! - szturnęłam go nogą, chłopak szybko się podniósł.
* nie rób mi tak - powiedział złym głosem.
Wyruszyliśmy kilkanaście minut później. Staraliśmy się zachować dobre tempo. Godziny mijały a my nadal szliśmy przed siebie zabijając paru truposzy. Byliśmy już bardzo zmęczeni i postanowiliśmy chwilę usiąść na krawężniku. Usłyszeliśmy w oddali krzyki dziecka " Ratunku! Pomocy!" - krzyczało. Szybko wstaliśmy i zaczęliśmy się rozglądać.
* tam jest dziewczynka. - powiedziałam. Już po kilku sekundach dobiegliśmy do dziecka które było otoczone przez paru sztywnych.
Wyciągneliśmy noże i zaczęliśmy przebijać trupą czaszki. Po paru sekundach nie było już żadnego chodzącego zombiaka.* co tu sama robisz? - zapytał się Austin przestraszonej dziewczynki.
* ja... Jaa tylko poszłam poszukać rodziców i mnie oni zaatakowali. - odpowiedziała że łzami w oczach.
* a gdzie są twoi rodzice? I jak masz na imię? - zapytałam
* nie wiem, zostawili mnie. Jestem Lucy i mam 10 lat. - odpowiedziała
* możesz iść z nami. Nie zostawimy Cię samej w tym lesie. - powiedział Austin
Cała trójka ruszył w drogę do domu...
Dziewczyna opowiedziała nam że przez te kilka dni była zdatna tylko na siebie. Ale teraz będzie miała nas.Od tej sytuacji minęły kilka tygodni mała Lucy stała się bardziej odważna. Austin nauczył ją jak zabijać sztywnych. Znaleźliśmy jak narazie bezpiecznie miejsce, ale nie wiadomo czy długo w nim zostaniemy.
Wszyscy razem wyruszyliśmy poszukać czegoś do jedzenie, po krótkiej chwili w oddali ujrzeliśmy wysoką bramę z blachy.
* może będą tam jacyś ludzie - powiedziała miała Lucy.
Podeszliśmy trochę bliżej żeby się przyjrzeć i żeby posłuchać co się dzieje na terenie.* dziwnie jest cicho, może nikogo nie ma. - powiedziała brunet.
* chodźmy do środka to sprawdzić. Tylko jak tam wejdziemy? - przyjrzałam się bliżej bramie, jedna służyła jako część muru. Pomyślałam że możemy tędy wejść na teren obozu.
* mała nie da rady wejść. Więc ja pójdę sam a wy tu za mną poczekajcie. - stwierdził AustinPrzyznałam mu rację, długo za nim nie czekaliśmy może tak na oko z godzinę.
* nikogo nie było, żadnych żywych ludzi. A prawie w każdym domku znalazłem ciała mieszkańców tego obozu, każda z tych osób został postrzelony w głowę z bliskej odległości. Ludzie starsi, młodzi i nawet dzieci zostały pozbawione życia - powiedział przerażony.
* co ty pieprzysz - wymamrotałam
* ktokolwiek to zrobił może być w pobliżu, musimy stąd iść - stwierdził Austin.
***
Przepraszam za błędy. 😋😋

CZYTASZ
Żywe Trupy.
ActionHistoria siedemnastoletniej Sally, zostaje potrącona przez samochód. Gdy po kilku tygodniach wybudza się ze śpiączki to na całym świecie wybucha wirus, który zamienia ludzi w zombi. Gdy Sally chce odnaleźć rodzinę to natrafia na tajemniczego chłopak...