Rozdział 1

144 21 4
                                    

Powoli rozchylam powieki, obraz jest niewyraźny ale nabieram powoli ostrości. Strasznie mnie głowa boli.
Leżę w bezruchu jeszcze kilka minut. Powoli podnosze się aby się rozejrzeć, byłam sama w sali, mam na sobie czarną długą koszule nocną. Jestem w szpitalu, pamiętam tylko tyle że miałam wypadek. Nie wiem ile czasu tu leżę.

Powoli wstałam, dziwnie cicho było, zazwyczaj panuje chaos i słychać pikanie maszyn, a teraz tego nie ma.
O co tu chodzi?
Gdzie są inni pacjenci?
Podeszłam do szafki miałam tam trochę ubrań, ubrałam czyste ubrania.

Podeszłam do drzwi były zabarykowane, dziwne.
Postanowiłam otworzyć jakoś drzwi i oczywiście znaleźć jakiś ludzi.
Kiedy już otworzyłam dostałam szoku cały korytarz szpitala był zdemolowany.
Poszłam kawałek dalej ale nikogo nie było. Chciałam poszukać telefonu albo chodziaż ładowarki bo mój leżał w sali rozładowany, ale niestety nic nie znalazłam. Poszłam jeszcze dalej zobaczyłam że na zamkniętych drziach pisze " Nie otwierać, oni nas dopadną"
Przeraziłam się bo nie wiedziałam o co chodzi.

Były zabarykowane a na metalowym uchwycie był łańcuch z dość masywną i mocną kłódką.
Zobaczyłam pełno krwi koło drzwi, czułam się jak bym była w jakiś filmie o zombi czy coś. A może to się stało właśnie. Nie to chyba nie możliwe?
Różne myśli do głowy mi przychodziły. Po policzkach zaczęły spływać łzy. Nagle usłyszałam hałas i jęki przez utworzona szparę między dwoma skrzydłami drzwi, zaczęły wydostawać się ręce, które próbowały mnie dosięgnąć. Szybko odwróciłam się i pobiegłam ale po drodze z podłogi wzięłam ostry nóż, może się przydać.

Przybiegłam do swojej sali, wzięłam swój plecak i spakowałam najważniejsze rzeczy, w szafce znalazłam bandaż.
Wychodzę z sali w jednej ręce trzymam mocno nóż. Kieruje się w stronę schodów. Gdy już po nich zeszłam zobaczyłam drzwi z napisem "Exit", szybko je otworzyłam i wydostałam się na zewnątrz.

Żywe Trupy. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz