III. Nieśmiały kwiat Lilaku

1.6K 125 32
                                    



Naruto nie należy do mnie, został stworzony przez Masashi Kishimoto. Mam prawa tylko do OC oraz wymyślonych technik.

xxx

Jakiś czas temu opuścili stoisko z ramen, kiedy Jiraiya zaczął opowiadać blondynowi o planowanej podróży. Właśnie weszli do alejki, chcąc dostać się do wieży Hokage. Mogli dostać się tam o wiele szybciej jednak wybrali spacer i miłą rozmowę.

Co jakiś czas pojawiała się tam mała ławka. A raz po raz na ławkach pojawiały się pary lub pojedyncze osoby lubiące posiedzieć samotnie, pooglądać chmury i pomyśleć. A zza drewniano obudowanych ścian na których co jakiś czas wisiały różnorodne ogłoszenia, wystawały duże gałęzie drzew z ciągle opadającymi, kolorowymi liśćmi.

— Więc czemu akurat ty zabierasz mnie w podróż? — powiedział chłopak luźnie idąc ze splątanymi dłońmi na karku.

— Dlaczego akurat ja, pytasz? — zapytał cichym tajemniczym tonem — Ponieważ jestem super elitarnym shinobi Konohy, Jiraiya-sama! — Krzyknął, przybierając 'paszcza ropuchy' pozę, kiedy przypomniał sobie, że chociaż opuścili już sklep z ramen, to nadal są w miejscu publicznym. Para siedząca na ławce trzy metry dalej przestała się przytulać, oraz szeptać sobie nawzajem miłe słówka, by podziwiać najpewniej jakiegoś starego pijaka z biednym dzieciakiem wyglądającym na bardzo zażenowanego.

— Baka, Ero-sennin! — zaśmiał się blondyn. Jak na Jiraiyę-sama to nie dba zbytnio o swoja tak ówcześnie chronioną reputację. Po chwili namysłu, chłopczyk zatrzymał się zdając sobie sprawę z bardzo ważnej rzeczy. — BAKA, ERO-SENNIN! Ośmieszasz też mnie, dattebayo! — Uderzył Sennina z pięści wkładając w to całą swoja siłę. Jego pięść zatrzymała się na brzuchu człowieka. Mrugnął kilka ponieważ dał wszystko w to uderzenie a mężczyzna nawet nie drgnął.

— Ahh! No co jest! — wrzasnął z frustracji. Lecz Jiraiya tylko ciepło się zaśmiał i zmierzwił jego włosy.

— Jeszcze sporo czasu minie, do momentu kiedy będziesz w stanie porządnie mnie uderzyć, gaki.

— Tch, nie ważne, dattebayo! Więc, odpowiesz?

— Jak to? Właśnie ci to powiedziałem.— zaśmiał się Jiraiya.

— No niby tak, ale w wiosce jest dużo super elitarnych ninja, dattebayo, przynajmniej tak sądzę. — zastanowił się przez sekundę. Tak, była tu masa elitarnych ninja. Takich jak Ojiji na przykład. Albo śmieszni ludzie w maskach którzy go czasami śledzą. Właściwie to chyba nie powinien wiedzieć, że to robią. Albo ninja, którym zawsze udaje mu się umknąć po podłożonym kawale. Co świadczy, że albo oni są do bani albo on już jest super elitarnym ninja.

Nie, nie był elitarnym ninją. Nie mógł się nawet obronić przed paroma pijanymi...- zaraz. Kiedy się obudził po swoim koszmarze, nawet nie zdawał sobie sprawy, że dostał kolejnego zaniku pamięci. To było dziwne, prawda? Tylko staruszkowie wszystkiego zapominają, a on był całkiem młody. Spojrzał na Ero-sennina. Mógłby się go zapytać, czy wie co kolwiek. Ale nie zrobi tego, bo przecież, co może wiedzieć obcy ninja.

Blondyn nawet nie wiedział jak bardzo się mylił.

— Wiesz, nie mogę ci na razie tego powiedzieć, w Wiosce jest zbyt dużo słuchających. — wyjaśnił.

Chłopiec prychnął, rozśmieszając przy tym Jiraiyę. Postanowił więcej już nie drążyć tematu. Wyglądało na to, że Sennin potrafi zręcznie wymyślać wymówki i nic z niego na razie nie wyciągnie.

A Raising Leaf || PL Naruto FanficOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz