IV. Strażnik i Więzień

1.5K 135 25
                                    



Naruto nie należy do mnie, został stworzony przez Masashi Kishimoto. Mam prawa tylko do wymyślonych technik. (Które nadejdą, hehehe.)

XXX

Przez krótką chwilę panowała cisza przerywana powolnymi krokami - bardzo powolnymi. I to irytowało Jiraiye. Będzie musiał jak najszybciej wziąć za naukę kontroli chakry u blondyna by mogli skakać po drzewach. Ponieważ powolny spacerek przez świat byłby naprawdę kłopotliwy. Wzdrygnął się na ulubione słowo klanu Nara.


Spojrzał na promienie zachodzącego słońca, które bawiło się odcieniami chmur. Weźmie się za to jutro. Usłyszał przytłumione ziewnięcie. Spojrzał na rumieniącego się chłopca idącego obok niego. Na wiek dzieciaka, jego stamina była bez wątpienia na dobrym poziomie. Pokazał to przez ten tydzień spędzony ze starszym mężczyzną. Na przykład taka ranna praktyka z taijutsu, którą na razie były ćwiczeniami na wytrzymałość i siłę.

 Kiedy chłopiec usłyszał taijutsu zaczął podskakiwać z radością na rzecz tego jak super będzie nauka walki. Wyobraźcie sobie jak bardzo jego mina zrzedła, kiedy musiał zrobić po 30 brzuszków i pompek. Co ku zdziwieniu Jiraiyi i jego samego, nie zmęczyło tak bardzo jak było w zamiarze. Kolejne półgodziny spędził kopiąc i uderzając swoimi małymi kończynami w pień ogromnego drzewa. Na szczęście, korę drzewa pokrywała nadzwyczajnie gruba warstwa miękkiego zielonego mchu.


Nieudolne okładanie pieńka opłaciło mu się jednak, pokazaniem postawy w jakiej powinien to robić.

Kiedy Jiraiya podczas swojej własnej dziennej rutyny obserwował blondyna, zauważył, że to co mu narzucił nie spełniło mu zbytnio trudu. Następnego dnia sprawdził więc co Naruto potrafi wydając prostą komendę.

,, — Rób brzuszki dopóki się nie zmęczysz.''

No cóż. Był doprawdy zaskoczony. Pięciolatek robiący 103 brzuszki to jednak coś. Jego następne treningi były więc połączeniem 70 pompek i takiej samej ilości brzuszków by go zmęczyć. Następnie jakieś 100 uderzeń w drzewo.

Tak. Blondyn uważał, że zboczeniec albo zwariował albo jest zwykłym tyranem.

Lub jedno i drugie.

Wracając do usłyszanego przez Jiraiye cichego ziewnięcia. Sennin zaproponował by rozłożyć obóz.

XXX

Blondyn nie mógł zasnąć. A powodem tego nie było to, że znajdował się w puszczy złożonej z wielkich drzew zdających się poruszać z świetle księżyca i gwiazd. Puszczy pełnej dzikich zwierząt, których ciche przechadzki, były co jakiś czas możliwe do usłyszenia. Nie były to też najróżniejszych gatunków owady, chwila po chwili przelatujących koło jego twarzy, by zawiadomić go o swojej obecności.

A to ze względu na fakt, że już kilkanaście razy spał pod gołym niebem, owiewany ciepłym wiatrem nocy letniej, jaki posiadał Kraj Ognia.

Powodem było co innego. W jego głowie krążyły słowa. Słowa, wyszeptane mu do ucha gdy spał, lub po prostu, w zwykłym śnie, którego już dawno zdążył zapomnieć. Słowa, powoli wyłaniające się jak spod niebywale, gęstej mgły.

'...zabiłeś moich bli-...! '

'...doprawdy jesteś potworem! ... NIE PODCHO...-!'

'...wiedzieć dlaczego lisie!'

'... NIE ZBLIŻAJ SIE DEMONIE!'

'Nie mam pojęcia, dlaczego Trzeci nadal cię nie zabił Lisi..!'

A Raising Leaf || PL Naruto FanficOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz