I. Popełniony błąd

2.9K 158 55
                                    


Naruto nie należy do mnie, został stworzony przez Masashi Kishimoto. Mam prawa tylko do OC oraz wymyślonych technik.

xxx

Mały blondyn wpadł na nastolatka z blizną na nosie oraz kucykiem. Dziecko straciło rytm. Prawie się przewróciło. Szybko podparło się jednak rękoma i biegło dalej. Młody brunet spojrzał za uciekającym dzieckiem. Szybko przemykał pomiędzy szepczącymi ludźmi na ulicy. Odwrócił wzrok i poszedł w swoją stronę. Kącikiem oka spostrzegł, że zza rogu wybiegł starszy mieszkaniec Konohy. Biegnąc, lekko kiwał się na boki – musiał być nie do końca trzeźwy, chociaż Festiwal Światła dopiero się zaczynał. To za pewne przed nim tak niezgrabnie uciekał chłopczyk.

Powinien pomóc dziecku. Ruszyć naprzód, zatrzymać pijanego mężczyznę. Jednak tego nie zrobił. Wiedział bardzo dobrze, kim był ten przeklęty dzieciak. Iruka przez dłuższy czas wmawiał sobie, że wiedział jak działają techniki pieczętujące oraz że blondyn nie miał wpływu na wydarzenia sprzed 4 lat. Nie miał więc powodu by nienawidzić chłopca, aczkolwiek nie mógł zmusić się do polubienia go.

Wspomnienia o jego zmarłych rodzicach, ukrywające się z tyłu głowy, zawsze będą mu przeszkadzać.

Podążył w przeciwnym kierunku decydując się na wyrzucenie blondyna z myśli.

xxx

W ciemnych alejkach wioski słychać było ciężki oddech i dyszenie. Bieg był łatwiejszy tu niż na zatłoczonej, głównej ulicy. Trudniej jednak zgubić osobę ścigającą go, jeżeli było to w ogóle możliwe.

Dręczyło go jedno pytanie. Czym sobie na to zasłużył? Urodził się tak samo jak te wszystkie dręczące go osoby. Był tylko czterolatkiem noszącym wielkie marzenie, a jednak wioska nie mogła na niego patrzeć. Nie, właściwie to przeciwieństwo tego sformułowania. Gdzie się nie udał, czuł na sobie wzrok innych. Słyszał jak rozmowy ucichały gdy przechodził ulicą.

Uchwycił zbliżający się głos prześladowcy i szybko skręcił w prawo. Co chwilę spoglądał za siebie. Kroki się zbliżały.

Gdy kolejny raz jego wzrok wylądował na rzeczach przed nim, zamarł. Rzecz przed nim, z prawej oraz lewej strony była ścianą. Rozejrzał się na boki. Spojrzał w górę. Budynki były zbyt wysokie by dać radę się wspiąć. Gdyby tylko potrafił wspinać się po ścianach...

—A więc tu jesteś, —usłyszał za sobą głos pełen pogardy. Osoba za nim także ciężko oddychała. Starszy mężczyzna nie miał najlepszej kondycji. — bachorze demona!

Odwrócił się i spojrzał na bruneta z lekkim siwiejącym zarostem.

—Wiesz, —pijany staruch zakołysał się — nadal pamiętam te stare czasy. Wykonywanie misji, treningi, nauczyciele. —Uderzył piętą w obluzowaną płytę chodnikową. Złamał ją na kilka kawałków. Jedne małe, drugie większe. —Ich zrzędzenie o umiejętności, —kucnął i zaczął zbierać części do dłoni — stworzenia broni z czegokolwiek.

,,Dlaczego oni wszyscy...? Dlaczego on...?''

Nagle poczuł gwałtowne kłucie w prawym ramieniu. Naraz zacisnął zęby i powieki przez ból. Jego wizja była zamazana na wskutek łez w oczach, aczkolwiek zdołał dostrzec tkwiący w jego ramieniu obiekt. ,,C-co?''

—Hahah! Wygląda na to, że nadal mam to coś! —wziął kolejny kawałek cienkiego betonu i rzucił nim w stronę chłopczyka jak shurikenem.

Blondyn ze znamionami poczuł kolejny kłujący ból. Tym razem ostra krawędź betonu wbiła się w ciało na jego lewym ramieniu. Utracił panowanie w nogach, a one zagięły się pod nim i upadł.

A Raising Leaf || PL Naruto FanficOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz