Po przestaniu kwadransu w kolejce do klubu wreszcie dostałyśmy się do środka. Ruszyłyśmy w stronę baru po drodze rozglądając się za chłopakami. Skanując wzrokiem pulsujący w rytm muzyki tłum nie byłyśmy w stanie dostrzec naszych przyjaciół, więc przysiadłyśmy przy ladzie i zamówiłyśmy drinki. Dostałam kolorowy napój, w kolorze dojrzałej śliwki przechodzący w szary, przyozdobiony plastrem limonki i mieniący się kryształkami lodu. Upiłam łyk rozkoszując się owocowym smakiem lekko palącym w gardło. Odwróciłam się by ponownie zlustrować parkiet, gdy poczułam na szyi czyjś oddech.
-"Może pilnuj sobie tego drinka koleżanko, tamten pan w rogu tylko czeka żeby dosypać czegoś do picia takim ślicznotkom"
Odwróciłam się gwałtownie, zauważając jeszcze wyciągnięty palec chłopaka za mną, wskazujący starego oblecha siedzącego na samym skraju baru. Wtem zobaczyłam twarz zagadującego. Jase.
-"Nie twoja sprawa. Tak w ogóle to co tutaj robisz?"
-"To publiczny klub, mam takie samo prawo tu być jak ty."-skwitował wykrzywiając wargi w sarkastycznym uśmiechu.
-"Śledzisz mnie, tak jak wtedy na wf."
-"Co to za oskarżenia, akurat skończyłem wtedy lekcje, samochód miałem koło boiska, a może chcesz żebym cię śledził."-powiedział, a ja wyczułam nutę rozbawienia w jego głosie.
Zaczerwieniłam się na to co usłyszałam, po czym odwróciłam się do dziewczyn kończąc rozmowę.
-"Nie będę z tobą dyskutować."
-"To do zobaczenia, księżniczko."
Jane wreszcie zauważyła chłopaków, na co zareagowałam z ulgą mogąc odejść od szatyna. Był zdecydowanie zbyt pewny siebie, co mi się naprawdę, ogromnie nie podobało.
Podeszłyśmy do naszych przyjaciół witając się z nimi. Alex objął mnie i leciutko do siebie przyciągnął w odrobinkę nie przypominającym koleżeńskiego uścisku. Lou spojrzał na mnie znacząco, przez co moje policzki oblał rumieniec. O nie, nie pozwolę sobie żeby się zakochać. Związki w liceum trwają krótko, a zabierają zdecydowanie za dużo energii, którą można przeznaczyć na naukę. Imprezy i zabawa to jedyne rzeczy w których uczestniczę, ale nie zakłócają one moich myśli w nadmiernym stopniu.Tańczyliśmy wszyscy razem pośród tłumu skaczącego w rytmie basów płynących z głośników w rogach sali. Moje ciało drgało od mocnych dźwięków muzyki i rozluźniona pod wpływem paru drinków wirowałam na parkiecie. Poczułam ciepłą dłoń na plecach, zostałam przyciągnięta przez Alexa i pograżyliśmy się w zmysłowym tańcu. Czułam jak stykamy się ze sobą, co budziło u mnie przyjemny dreszcz w odkrytych fragmentach skóry.
Wtem rozległ się strzał i wszyscy ludzie rzucili się do ucieczki. Panika rozeszła się jak fala uderzeniowa i wszyscy biegali w popłochu tam i z powrotem szukając wyjścia. Alex pociągnął mnie za rękę w stronę drzwi, ale siedzący w rogu facet rzucił się w tłum swoją potężną masą rozdzielając nas. Straciłam chłopaka z oczu, co spowodowało że poczułam piekące łzy strachu w oczach. Opanuj się. Nagle poczułam silne uderzenie w skroń. Zobaczyłam mroczki przed oczemi i ugieły się pode mną kolana. Jakaś dziewczyna pchnęła mnie do tyłu, straciłam równowagę i moja kostka wygięła się w nienaturalnym kącie. Znalazłam się na podłodze i z trudem doczołgałam się do ściany. Czułam palący ucisk w gardle, a gorące łzy lały mi się po twarzy. Przez mgłę zobaczyłam jak ktoś podchodzi do barmana i raz za razem uderzając go w twarz. Coraz mniej osób było już w klubie, ale nowe osoby gromadziły się przy barze wykrzykując jakieś słowa. Natomiast ja nie byłam w stanie się podnieść, co jeszcze bardziej budziło moje przerażenie. Ucisk w żołądku się zwiększył, powodując odruch wymiotny. Siedziałam cicho w kącie zesztywniała ze strachu, kiedy silne ręce pociągnęły mnie do tyłu podnosząc, a na moich ustach ugrzązł niemy krzyk.
Ktoś niósł mnie przez ciemny korytarz na górę, przez co nie mogłam rozpoznać jego twarzy. Na zewnątrz zostałam delikatnie posadzona na jednej z okolicznych ławek z głową między kolanami. Chłodne, nocne powietrze owiało moją twarz. Uspokoiłam się, a praca żołądka wróciła do normy. Zdecydowałam się spojrzeć w górę, by sprawdzić kto został moim wybawcą. Moje oczy rozszerzyły się lekko ze zdziwienia, ale usiłowałam ukryć zaskoczenie. Jase.
-"Jak się czujesz?"-zapytał, a jego głos odbił się echem od ścian pobliskich budynków.
-"Już lepiej. Co tam się stało? Ktoś został zastrzelony?"
-"Chyba jakaś mafia miała porachunki z właścicielem klubu i chcieli tylko wszystkich wykurzyć z lokalu."
-"To chociaż tyle, że nikomu nic się nie stało."
-"No tego bym nie powiedział, ale na pewno nikt nie żyje. Chodź zabiorę cię do domu."
Bez żadnego oporu przystałam na tę propozycję. Już miałam wstawać, kiedy Jase znów wziął mnie na ręce, z uwagi na moją kostkę, a przynajmniej tak to sobie tłumaczyłam, i zniósł za róg ulicy, gdzie moim oczom ukazał się czarny matowy motor Harley Davidson. Usadził mnie na tylnym siedzeniu i włożył na głowę kask, a ja nie mruknęłam nawet cienia protestu. Gdyby mnie mama zobaczyła, to już bym nie żyła... Sam usiadł przede mną i kazał objąć się w pasie. Silnik zaryczał drapieżnie i ruszyliśmy.
Pod domem zsiadłam z motoru i już o własnych siłach dokuśtykałam do domu. Wygrzebałam klucze z torebki i otworzyłam drzwi. Usłyszałam za sobą jego kroki, jak wszedł do środka. Widocznie nie zamierzał tak szybko mnie opuścić.
-"Chodź, ktoś musi ci opatrzyć tę kostkę."
Ruszyłam do łazienki po bandaż i jakaś maść na opuchliznę. Zwykle sama poradziłabym sobie z tym, ale w tym momencie tak trzęsły mi się ręce, że nie byłabym w stanie, więc byłam wdzięczna Jase'owi za pomoc. Fachowo posmarował mi kostkę żelem i zawinął w opaskę uciskową.
-"Będziesz żyć, jutro już powinnaś odczuwać tylko lekkie ciąnięcie. Potem przyłóż sobie do niej coś zimnego żeby opuchlizna szybciej zeszła."
-"Dziękuję, że mnie z tamtąd wyciągnąłeś."
-"Akurat byłem w pobliżu, a jak to nie pomóc księżniczce w opałach."
Uśmiechnął się sarkastycznie, a w jego oczach ujrzałam skrywaną troskę. Ciekawe.
-"Dobra, poradzisz już sobie, a ja muszę lecieć."
-"Czekaj, mam dużo pytań."
-"Innym razem, księżniczko, teraz muszę już uciekać. Do zobaczenia."
Zobaczyłam jeszcze mignięcie jego uśmiechu zanim wyszedł. Zmeczona zasnęłam na kanapie, z myślami skierowanymi w stronę dzisiejszej nocy. Co tu się właściwie stało?
CZYTASZ
(For)Ever?
Romance"Niesamowity chłopak o hipnotyzującym spojrzeniu... Miłość... I ktoś niebezpieczny, przy którym czuje się bezpiecznie... Czy to ma sens???" Alice