2 Rozdział: Straszna trauma

2.8K 104 6
                                    

Pare miesięcy później:
Obudziłam się w moim łóżku. Tylko w nim czułam się bezpiecznie. Przez te miesiące od tamtej złej chwili prawie cały czas w nim właśnie byłam. Do pokoju weszła moja mama.
-Córciu, jak się spało?- popatrzyła na mnie swoimi zmęczonymi oczami. Chyba nadal nie umiała sobie poradzić z tym co mnie się przytrafiło.
-Dobrze. Dzisiaj wyjątkowo dobrze.- przez te miesiące nie mogłam praktycznie spać. A kiedy zasnełam to miałam koszmary.
-Cieszę się. Aha, ubierz się bo za godzinę idziemy do pani Różewicz.- była to moja terapeutka. Pomagała mi sobie poradzić z tym co się stało. Bardzo dobrze mi się z nią rozmawiało. To dzięki niej jakoś sobie radzę. Nawet postanowiłam wrócić do szkoły. Rodzice mnie przenieśli do innej szkoły. W tamtej wszyscy mnie znali, zauważyli by, że się zmieniłam. A ja nie chciałam litości.
-Dobrze. Już wstaje!- ucałowała mnie w czoło i wyszła z pokoju. Jakieś pół godziny później byłam już gotowa do wyjścia. Zeszłam na dół, przywitałam się z rodzicami i zjadłam śniadanie. Kiedy skończyłam jeść to poszłam ubrać buty. Chwile później byłam już z mamą w samochodzie.
15 minut później:
Czekałam wraz z mamą na przyjęcie do pani Różewicz. Siedziałyśmy w ciszy. Ani mnie, ani mojej mamie ona nie przeszkadzała. Po paru minutach drzwi od gabinetu się otworzyły, a w nich stała uśmiechnięta pani terapeutka. Była około czterdziestki. Miała ciemne blond włosy, zcięte na krótko oraz nosiła okulary.
-Dzień dobry Joasiu. Zapraszam do środka.- zrobiłam tak jak kazała. Mama czekała na zewnątrz, dopiero później rozmawiała z nią sam na sam. Z początku to mnie denerwowało, że musi jej wszystko mówić, co jej powiem. Teraz już wiem, że musi jej mówić, ponieważ ja jestem nieletnia, a rodzice za mnie odpowiadają. Usiadłam wygodnie na fotelu. Pani psycholog usiadła na przeciwko mnie.
-Jak ci sie dzisiaj spało? Mineły te koszmary?- na początku przeprowadzała ze mną wywiad, czy mój stan się poprawił.
-Chyba tak! Dzisiaj wyjątkowo spałam dobrze.- uśmiechceła się lekk, po czym skierowała wzrok na kartkę i zaczęła coś pisać. Po chwili znów popatrzyła na mnie.
-Jutro jest rozprawa w sądzie. Jak sobie z tym radzisz?- posmutniałam na samą tą myśl. Z oczu popłyneła mi łza. Pani Różewicz zobaczyła moją reakcję i szybko zmieniła temat.
-Rozumiem. Nie chcesz o tym rozmawiać. W takim razie cieszysz się, że idziesz do nowej szkoły? Bo to już za tydzień!- uśmiechneła się przyjaźnie. Natomiast ja miałam poważny wyraz twarzy, pozbawionej uczuć.
-Tak. Wiem. Już się nie mogę doczekać!- starałam się udać zadowolenie, ale wyszło mi to za sztucznie. Kobieta zobaczyła, że coś jest nie tak.
-Napewno się cieszysz? Asiu mnie nie musisz oszukiwać.- rozpłakałam się ponownie, chociaż obiecałam, że będę silna.
-Nie. Nie jestem szczęśliwa. Boję się, że ktoś mnie znowu skrzywdzi. Dlaczego to ja muszę tak cierpieć?!- wykrzyczałam. Z płaczem wybiegłam na korytarz.
-Asia! Zaczekaj.- wołała mnie pani Różewicz. Ale ja nadal biegłam. Mama też próbowała mnie zatrzymać. Wybiegłam z przychodni i usiadłam na schodach. Nadal płakałam. Po chwili mama była już obok mnie i głaskała mnie po włosach. Próbowała mnie uspokoić.
-Kochanie! Już wszystko dobrze. Chodź pojedziemy do domu.- wstała ze schodów i podała mi dłoń. Chwyciłam za nią i wstałam. Poszłyśmy do auta.

skazana na cierpienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz