Bardzo zaległa rozmowa

1.1K 61 2
                                    


Autor: HP Slash Luv

Oryginał: Long Overdue

Zgoda: jest

Rating: +13

Pairing: Lily/James, Harry

Ilość części: miniaturka

Opis: AU gdzie Voldi nie istniał. James i Harry prowadzą bardzo zaległą rozmowę.


Harry Potter wpatrywał się ze smutkiem w tatę. Był w aurorskich szatach i znów będzie pracował do późna.

- Nie będziesz w stanie iść na występ? – zapytał cicho. Grał szczoteczkę do zębów w skeczu o jamie ustnej. Byłoby świetnie, gdyby obaj jego rodzice mogli iść.

James uniósł wzrok znad gazety.

- Nie mogę. Wybacz, Harry.

Harry przełknął i wybiegł z pokoju, robiąc wszystko, by powstrzymać łzy. Nie zobaczył, jak jego mama wchodzi innymi drzwiami.

^^^

Lily potrząsnęła głową.

- Dlaczego to robisz? – zapytała.

James zesztywniał.

- Co takiego?

- Trzymasz swojego syna na dystans! – powiedziała ostro; opuścił ją pozór spokoju.

- Muszę pracować. To nie moja wina! – sprzeciwił się.

- Naprawdę? Bo znam wielu aurorów, którzy co jakiś czas proszą o wolny wieczór, gdy dziecko ma jakieś ważne wydarzenie. A mimo to, nigdy nie uważałeś, że rzeczy Harry'ego są na tyle ważne, by brać wolny wieczór. Dlaczego? Bo wszystkie są mugolskie?

- Lily, kocham mojego syna. Naprawdę.

- Wiem – zgodziła się łagodniej. – Musisz naprawdę posłuchać, co mam zamiar powiedzieć. Nie przerywaj. Tylko słuchaj. Bez względu na to, jak mocno go kochasz, a nigdy nie powiedziałam, że tak nie jest, wciąż trzymasz go na dystans. Harry jest charłakiem. Nie tego chcieliśmy ani nie spodziewaliśmy się, że tak się stanie, ale tak już jest. Zawsze będzie charłakiem i bez względu na to, co zrobisz, nigdy tego nie zmienisz. Musisz zacząć zachowywać się jak ojciec. A to oznacza, że idziesz z nim robić rzeczy w szkole, jak inni rodzice. Nawet jeśli to jest mugolski świat.

James spojrzał na nią.

- Zawsze myślałem, że jestem tolerancyjny. I w pewnym sensie jestem, bo gdybym nie był, zrobiłbym to, co wiele czystokrwistych i wyrzekł się Harry'ego. Nigdy nie przestałem go kochać, ale nie mogę powstrzymać rozczarowania. Harry nigdy nie pozna cudu magii. Nigdy nie będzie mógł doświadczyć absolutnej radości z latania. Będzie zwyczajny, gdy mógł być nadzwyczajny. I co, jeśli obrazi się na nas, że nie ma magii? Jest przy nas, Syriuszu, Remusie i co jeśli nas znienawidzi, ponieważ możemy robić coś, czego on nie może? Może byłoby mu lepiej, gdybyśmy oddali go do mugolskiego świata z adopcyjnymi rodzicami, gdy tylko uzdrowiciel przekazał nam wiadomość.

Lily potrząsnęła głową.

- Nigdy nie byłoby mu tam lepiej, bo nie miałby nas. I tak, czasami może mu to przeszkadzać, ale nie sądzę, żeby znienawidził nas za coś, nad czym nie mamy kontroli. Jedyne, co go teraz boli to fakt, że obawia się, że jego tata nie jest dumny z niego i jego osiągnięć, bo wszystkie są mugolskie. Sądzi, że jego tatuś uważa, że miał pecha, jeśli chodzi o syna. Boi się, że tata go nie kocha. To go boli. Nie brak magii, tylko brak ojca. Może powinieneś coś z tym zrobić.

Gdy James wstał, jego piwne oczy odbijały ból. Wyszedł z salonu i korytarzem, udał się do sypialni Harry'ego. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz wszedł do małego pokoiku i owładnęło nim poczucie winy. Zapukał i wszedł, nie czekając na odpowiedź. Harry leżał na brzuchu, z twarzą ukrytą w poduszce.

- Harry?

- Coś się stało, tato? – zapytał stłumionym głosem.

James przełknął, ale zdecydował się nie wahać.

- Przepraszam, że byłem dla ciebie tak kiepskim ojcem.

Harry spojrzał na niego.

- Przepraszam, że nie jestem dzieckiem, jakiego chciałeś – odpowiedział cichutko.

Serce Jamesa zacisnęło się jeszcze mocniej, gdy usiadł na brzegu łóżka.

- Nawet tak nie myśl. Harry, kocham cię całym sercem. Gdybym miał kolejne dziecko, kochałbym cię równie mocno, jak je.

- Nawet jeśli będzie miało magię? – zapytał Harry. Jego szmaragdowe spojrzenie było o wiele zbyt poważne na twarzy ośmiolatka, co pokazało, jak wiele James naprawdę utracił.

- Oczywiście. Przepraszam, że przeze mnie w to zwątpiłeś. Chodzi o to, że... - Urwał, starając się znaleźć najlepsze słowa. - ...Chyba bałem się, że znienawidzisz mnie albo będziesz obwiniał za to, że nie masz magii. Myślałem, że możesz być zazdrosny i bałem się, że źle zrobiliśmy, zatrzymując cię między czarodziejskim światem a mugolskim.

- Myślałeś, że powinieneś porzucić mnie w niemagicznym świecie?! – pisnął ze złością Harry.

- Nie, nie, oczywiście, że nie. Upewnilibyśmy się, że masz dobrą rodzinę, ale sądzę, że łatwiej by ci było, gdybyś nie wiedział, że magia w ogóle istnieje. Obawiałem się, że mnie znienawidzisz i że zniszczę ci życie, nie będąc w stanie cię zostawić. – Zastanawiał się, czy dobrze zrobił, mówiąc to, czy zwyczajnie wszystko pogorszył.

Harry usiadł.

- Tato, kocham cię. Jak mogłeś zrobić źle, skoro chcę być z tobą i mamą? Tak, chciałbym mieć magię, ale lubię moją szkołę. Lubię moich nauczycieli. Zajęcia szkolne, w których uczestniczę. Zwłaszcza lubię piłkę nożną. No i jest sztuka, w której gram. Mam przyjaciół. Jestem tam szczęśliwy.

James uśmiechnął się.

- Cieszę się, że lubisz swoją szkołę i przepraszam, że nawet nie zapytałem cię, co w niej robisz – przeprosił.

James przygryzł dolną wargę. Lily miała rację. Wielu aurorów prosiło o wolne wieczory, gdy mieli coś ważnego do zrobienia, a on uważał, że spędzenie tak bardzo potrzebnego czasu z Harrym jest bardzo ważne, zwłaszcza, gdy robił coś w szkole. Jego przełożony zrozumie, że nie może przyjść tego wieczora.

- Więc, opowiedz mi o tej sztuce. Jaką masz rolę?

Kiedy Harry z zapałem zaczął opowiadać o zębach i dbaniu o nie oraz jego roli w całym przedsięwzięciu, ciepło wypełniło serce Jamesa.

Może wszystko będzie dobrze.

Potterowskie TłumaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz