Rozdział 2

80 12 0
                                    

James POV

Sześć miesięcy wcześniej

-Kochanie ? Leila już jestem !

Wróciłem właśnie z pracy. Dzisiejszy dzień był naprawdę ciężki. Nienawidzę tej roboty. Gdyby nie pieniądze jakie tam dostaję już dawno bym ją rzucił.

Leila ? - przestraszyłem się gdy nie usłyszałem żadnej odpowiedzi. Powinna być w domu.Dzisiaj miała przecież nigdzie nie wychodzić. Zdjąłem kurtkę i zacząłem jej szukać. Przeszukałem cały dom i doszedłem do wniosku,że musi być w łazience.

- Lei jesteś tu ? - zapukałem lekko w drzwi,ale nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Zamiast tego usłyszałem cichy szloch. Ona płacze ..? Otworzyłem drzwi ( na moje szczęście ich nie zamknęła). Wszedłem do środka i zobaczyłem ją płaczącą cichutko w kącie.Była zwinięta w kulkę. Twarz miała schowaną w kolanach, które z kolei były podkulone pod samą brodę.

- Skarbie ? Kochanie co się dzieję ? - podszedłem i przykucnąłem tuż przed nią.Położyłem dłonie na jej łydkach i zacząłem je lekko gładzić. Lei powoli podniosła głowę i spojrzała na mnie przestraszonym wzrokiem.
- Ja...- chciała coś powiedzieć ale zamiast tego znowu wybuchnęła płaczem.... Nie miałem pojęcia co się stało. Mam nadzieję,że nikt jej nie skrzywdził.Jeśli tak to przysięgam,że wyrwę temu skurwysynowi nogi.

Chciałem ją przytulić ale wtedy ona wyciągnęła rękę w moją stronę...trzymała coś w dłoni.Spojrzałem na nią niepewnie i wziąłem od niej ten przedmiot.

Przecież to jest niemożliwe.

Czy to jest...test ciążowy.

Dwie kreski...Ona jest kurwa w ciąży.

Nie wiedziałem co powiedzieć.Byłem w szoku.Przecież się zabezpieczaliśmy, prawda ? Ja ...tego wszystkiego nie rozumiałem.

Nic nie odpowiedziałem. Nie mogłem. Strach jaki widziałem w jej oczach sprawił,że nie miałem serca pytać ją o cokolwiek.

- J..James..ja..ja przepraszam - zaczęła się jąkać. Powoli wyciągnąłem ręce przed siebie a ona natychmiast się we mnie wczepiłam. Serce zabiło mi szybciej gdy zobaczyłem jakim zaufaniem mnie obdarowuje. Usiadłem pod ścianą z Leilą na swoich kolanach.Powoli głaskałem ją po plecach.Dziewczyna zaczęła cichutko płakać w moją klatkę. Pocałowałem ją w głowę i przymknąłem oczy.

-No już...cichutko skarbie... wszystko się przecież ułoży - powiedziałem ledwo słyszalnym głosem.

-Przecież sobie poradzimy...- szepnąłem.

Still | H.S | zawieszone |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz