Jest piękna pogoda. To dobrze. Bezdomni spod bloku mogą się ogrzać. Chyba mam dzisiaj dobry humor.
Staję przed lustrem i widzę....nic. No właśnie nie widzę nic nowego w sobie. Dalej jestem niczym. Tą samą zmęczoną życiem dziewczynką, która staje przed lustrem tylko po to, żeby popatrzeć sobie w oczy i powiedzieć "Kiedyś będzie inaczej, to oni będą cierpieć, a ja triumfować." . Jak można mieć takie podejście do życia? Po prostu. Nie wiem skąd pochodzę. Nie wiem kim są moi rodzice. Moim jedynym życiowym celem jest ich odnaleźć. Dzisiaj podejmę jakieś kroki.Nie mam pomysłu jak mogę zacząć. Pytać się rodziców to głupota. Ale co mogłabym zrobić. Po długim namyślaniu postanowiłam wstąpić do policji.
Na policji:
-Dzień dobry w czym możemy pomóc? - odezwał się poważnie mężczyzna za ladą.
-Dzień dobry, bardzo chciałabym poznać listę zaginionych dzieci ok. 14 lat temu.
-A czy masz jakiś problem?
Speszona odpowiedzialam:
-A mogłabym już porozmawiać na ten temat w jakieś sali?
-Oczywiście, chodź za mną. - odpowiedział mężczyzna, która zdał sobie sprawę z tego, że dalej jesteśmy na głównym holu.
Gdy szliśmy przez ciągnący się w nieskończoność korytarz zauważyłam, że jeden z policjantów prowadzi kobiętę. Ona próbowała się wyrwać z jego rąk. Kobieta wydawała się wściekła i mówiła policjantowi:
- Ja nie jestem winna! Wypuść mnie debilu!
Minęliśmy się i mogłam się lepiej jej przyjrzeć. Była średniego wieku, około 30. Sylwetka szczupła i rozczochrane blond włosy. Do tego zielone, wielkie oczy i zakrwiawiona biała koszula. Ta dziewczyna wydawała mi się tak bliska. Nie wiem dlaczego. Przez chwilę patrzyła się na mnie i widać było w jej oczach strach a zarazem ekscytacje.
Po chwili odwróciła się w moją stronę i wyciągnęła czerwoną rękę.
- Za niedługi czas to my będziemy ich karać. - powiedziała po czym się ukłoniła, a policjant nią szarpnął i poszli dalej. Chciałabym z nią porozmawiać i to bardzo. Nie rozumiem o co jej chodziło. Przeszedł mnie dreszcz.
W dalszym zamyśleniu doszliśmy do drzwi, które mężczyzna z którym szłam otworzył. Była to sama z dwoma krzesłami i stolikiem. Ściany były koloru białego, a w rogu stała zielona roślinka, dosięgająca mojego uda.
CZYTASZ
Dziewczyna z piosenki
Teen FictionOliwia, córka pastora z kościoła w obskurnej części Warszawy, widziała codziennie dramaty ludzi żyjących na ulicy. Nieprzejmuje się tym. W pewnym momencie coś jednak burzy tę harmonię. Wewnętrzny głos. Wszystko po to, żeby być jak dziewczyna z pi...