Chapter 3 Honey

108 15 1
                                    

Michael

Tydzień minął bez ekscesów większych niż nawalony Luke krzyczący na balkonie. Wreszcie jest piątek, idziemy na imprezę do Roy'a. Kończę palić i wracam do domu. Luke stoi przed szafą i przewraca swoje ubrania na półkach. 

 - Układałem te ubrania Lucas, czego szukasz? - opieram się bokiem o szafę.   

 - Tej czarnej koszulki z białym napisem - tłumaczy.  

 - Masz co najmniej 20 takich.

 - Ta, którą miałem ostatnio u Ashtona.          

 - W koszu z czystym praniem w łazience. 

 - Dzięki, skarbie - całuje mnie w polik.

Luke 

W końcu wychodzimy z domu. To wcale nie tak, że poprawiałem włosy przez ponad pół godziny. Wsiadamy do auta, a po niedługim czasie zatrzymujemy się przed miejscem imprezy. Wnętrze domu jest już przepełnione ludźmi, panuje zajebista atmosfera, przytłumione światła, rozmowy, śmiechy i muzyka. Znajdujemy resztę naszej ekipy w kuchni.

- No wreszcie jesteście, dłużej się nie dało? - Calum daje nam po czerwonym kubku z napojem.

- Byliśmy zajęci pieprzeniem się pod prysznicem - mrugam do niego, a Michael uderza mnie lekko w brzuch i przewraca oczami.

- Luke układał sobie włosy przez godzinę.

- Co nie zmienia faktu, że wasze życie seksualne mnie nie interesuje - Hood bierze łyk ze swojego kubka.

- Wmawiaj sobie, a jak u ciebie i Sary?

- Spotkaliśmy się u mnie jeszcze dwa razy i już nie dzwoniłem - wzrusza ramionami.

- Idę zapalić - mówi mi do ucha Mike i odchodzi.

- Nie tęsknisz za pieprzeniem lasek z klubu, które same się do nas zlatywały - zagaduje mnie z pewnym siebie wzrokiem.

- Nie - wzruszam ramionami. - Jestem z Michaelem, Calum.

- Już dwa lata, nie rozumiem. Nie chciałbyś po prostu spróbować z kimś innym?

- Nie myślę o tym - przyznaję. - A nawet jeśli, to wtedy przypominam sobie jego uśmiech albo to jak mnie przytula. Nie potrzebuję odskoczni.

- Straszne pierdolenie.

- Też kiedyś będziesz w związku - biorę spory łyk swojego napoju. - Nie spierdolisz przed tym, Calum.

- Jeszcze się zdziwisz. Laski będą za mną latać do usranej śmierci, Luke. Poza tym, ty jesteś gejem.

 - Hola hola, ja nie jestem gejem, mój chłopak jest.

W odpowiedzi Calum przewraca oczami. Po chwili uśmiecha się w kierunku drzwi. Chcę mu coś powiedzieć, ale podchodzą do nas dwie dziewczyny. Jedna, wysoka blondynka ubrana w czerwoną i krótką sukienkę opiera się o ramię mojego kumpla. Druga brunetka w czarnej mini i crop topie staje bliżej mnie.

- Cześć dziewczyny, jak wam mija wieczór? - Hood włącza tryb kłusownika. 

 - Dobrze, ale jesteśmy trochę same - Kylie uśmiecha się zadziornie. Znamy je z poprzednich imprez. Z tego co pamiętam to Calum był kiedyś z Sam, to znaczy z tą brunetką.

- Zawsze możemy dotrzymać towarysztwa.

- Napijecie się czegoś? - zabieram głos.

- Może tequila? - blondyn przejeżdża dłonią od barku do samego mankietu koszuli Caluma.

- Hej Kylie, Sam - Michael opiera się o blat. Posyła mi krótkie spojrzenie.

- Cześć - odmrukują z lekkimi uśmiechami.

- To my pójdziemy po picie - mulat kładzie dłoń na talii blodnynki i odchodzą.

- To co, złapiemy się później? - Sam patrzy na mnie zalotnie.

- Obawiam się, że później mój chłopak bedzie zbyt zajęty pieprzeniem się ze mną - Mike puszcza jej oko. Dziewczyna prycha i odchodzi z mina jakby została spoliczkowana. Blondyn wzrusza ramionami i odwraca się do mnie tyłem.

- Lubię jak jesteś taki - mruczę mu do ucha.

- Jaki? Mam iść do jakiejś laski i pieprzyć ją w łazience?

- Nie ma kurwa mowy. Jesteś mój - ściskam jego lewy pośladek, a on wydaje z siebie cichy pisk. - Chodźmy się napić, kochanie - uśmiecham się usatysfakcjonowany.

***

Nie umiem nic napisać od jakiegoś czasu, jak tak dalej pójdzie to chyba usunę to ff.

Lots of love xxx

Sweetheart II MukeWhere stories live. Discover now