{ 7 } Ta, którą pragnę musi być moja

865 81 31
                                    

- Makoto... Brewko... Hipokryto... Kwiatuszku... - Nie potrafiła przestać gadać. Doskonale widzi, że jestem zajęty robieniem zadań, ale jej to nie interesuje.

- Czego!? - Nie wytrzymałem.

- Zrobisz moją pracę domową? - Położyła przede mną zeszyt.

- A w życiu! I kogo nazywasz hipokrytą? -

- No ciebie. Bo przecież to jest "Kwiecista Prawda" - uśmiechnęła się.

- Znowu się ze mnie nabijasz? - spojrzałem na nią spod byka.

- Nie... Coś ty... - machnęła dłonią, cały czas jarząc japę. Gdyby tylko nie była dziewczyną, ułatwiłoby mi to sprawę. Jeden porządny strzał i koniec śmiechów. Zaraz, co ja plotę? Nie chcę jej przywalić, no może czasem, ale nie! Już dawno przywykłem, że śmieszkuje ze mnie. Nie chcę jej skrzywdzić pod żadnym względem. Ale gdyby była facetem naprawdę ułatwiłoby mi to sprawę. Ignorowałbym ją. Zero myśli o niej, rozmów i nie musiałbym się powstrzymywać, by nie przekroczyć tej linii, którą wyznaczyłem między nami.

Jaki jestem głupi. Już dawno przekroczyłem tą linię. Podczas, gdy siedzieliśmy na tym przystanku, czekając aż przestanie padać, zapomniałem kompletnie o rzeczywistości. Nie wiem co we mnie wstąpiło, nawet kiedy zacząłem to robić. Tak nagle zacząłem ją całować, a ona nic. Nie odepchnęła mnie, ba! Odwzajemniała pocałunki. Ale wspominając ostatni weekend a dzisiejszy dzień, ona zdaje się wcale o tym nie myśleć. Zupełnie jakby to nie miało miejsca.

- Makoto - Na jej głos ocknąłem się i spostrzegłem, że siedzi mi na kolanach. Niebieskie spojrzenie wbite było w moje zszokowane oczy. Natychmiast ciśnienie mi podskoczyło, gdy zaczęła ocierać się o moje krocze. Kurwa. Jęknęła gdy mój członek zaczął na nią napierać. Wyglądała tak seksownie. Powoli odwiązała mój krawat, odrzucając go na bok, i zabrała się za guziki. Obsypywała pocałunkami moją szyję, schodząc niżej na obojczyk i klatkę.

- Makoto... - wymruczała mi do ucha, rozkosznie poruszając biodrami, ocierając się o moją erekcję.

Nawet nie zdążyłem nic zrobić, a już poczułem, jak dochodzę w spodniach. I nagle otworzyłem oczy.

- Kurwa... - wycedziłem. Odrzuciłem kołdrę na bok, patrząc w spodnie, które teraz lepiły się od spermy. - Kurwa - zakląłem znowu, z powodu.. Dlaczego mnie to spotyka? Dlaczego serce i mój kutas , a także mózg musiały podpisać rozejm, gdy tylko pojawiła się Uta? Bez tego byłoby mi łatwiej. Miałbym ciszę, mógłbym spokojnie skupić się na swoich obowiązkach, a moja bielizna byłaby czysta!

Ten sen był zbyt piękny, by był prawdziwy. Między mną a Utą nigdy by do czegoś takiego nie doszło. Tamtego dnia wyraziła się jasno, że nie chce psuć naszej przyjaźni. A niedługo po tym wyjechała, pozostawiając mnie samego ze złamanym sercem. Od tamtej pory brzydziłem się miłością. Nie chciałem mieć z nią nic wspólnego. Ale, kurwa, się nie da! Wraz z pojawianiem się Uty, w głębi duszy znów poczułem to pieprzone ciepło. Ona chce przyjaźni, uważa mnie za przyjaciela, ale jak mamy być przyjaciółmi skoro ja chcę być kimś więcej?Jak mam sprawić by była moja?

Westchnąłem ciężko. Znów stałem za baczność przez rozmyślanie o obiekcie moich westchnień, a raczej spuszczeń.

Obróciłem się na bok, chwytając członka. Skryłem twarz w poduszkę, by przypadkiem mama nie usłyszała jęków. To co robię jest idiotyczne. Fapie do wyobrażenia ukochanej, która jak nie przestanie nachodzić mnie w snach, to zdechnę z odwodnienia.

***

Pomimo, że nie było tego po mnie widać, to cholernie denerwowałem się pierwszym dniem w szkole po weekendzie. A przynajmniej się denerwowałem. Stres wyleciał ze mnie, gdy zobaczyłem Ute. Tak jak zwykle posłała mi przyjazny uśmiech, witając mnie swoim rutynowym "Hej, Brewko". W ogóle nie poruszyła tematu pocałunku. Myślałem, że będzie miała jakieś pytania, ale i jak milczała w powrocie do domu, to i milczy teraz. Zachowuje się normalnie. Wygłupia się, prowadzi dyskusję z nauczycielem od historii, które czasem mnie bawią, zwyczajnie ze mną rozmawia i czasem bije, gdy powiem coś nie tak.

Siedziałem teraz w klasie, czytając książkę. Bardzo chciałem się skupić w pełni na lekturze, gdyby nie te świergotające babsztyle. Uniosłem wzrok znad książki, by sprawdzić o co chodzi. Okazało się, że przylazł ten pieprzony piękniś, Kagetora Tanaka. Nie trawię gościa. Niby taki wspaniały, przystojny i poukładany, a w rzeczywistości to kawał chuja. I wiem, że sam nie jestem lepszy, ale ja się z tym nie kryję. Wszyscy wiedzą jaki jestem i się mnie boją, bo taką opinię sobie wyrobiłem. Mi to jak najbardziej pasuje. A ten pieprzony frajer tylko udaje miłego. Poznałem go już dawno. To jebany narcyz, i jakby w rzeczywistości byłby tym kwiatem z przyjemnością potraktowałbym go randapem.

Przeniosłem wzrok na czarnowłosą, która siedziała w swojej ławce przede mną. Dostrzegłem, że patrzy prosto na tego gościa. Zaraz, co to, kurwa, za spojrzenie!? Doskonale je znam! Proszę, niech to się okażę kolejnym snem. Kolejnym, jebanym snem! Przecież to koszmar na jawie! Ten kutasiarz jest obiektem westchnień mojej Uty!? Nie... Nie, nie, nie!

Teraz dzieje się coś co sprawia mi okropny ból, i sprawia, że buzuje we mnie krew. Ten szmaciarz ma czelność patrzeć jej prosto w oczy. Uśmiechną się flirciarsko do niej. I już wtedy wiedziałem, że obrał sobie jako kolejny cel do przeruchania.

Nie pozwolę na to. Uta zasługuję na coś więcej. Już wiele w życiu wycierpiała. Nie chcę by płakała z powodu tego fagasa. Doskonale wiem, że gdy ten dupek dostanie to czego chce, porzuci ją i znajdzie sobie następną. Nie mogę dopuścić do tego by cokolwiek między nimi zaszło. Zrobię wszystko, żeby Uta była moja. Ona zasługuje na więcej i pomimo, że ja też do najświętszych nie należę, przynajmniej moje uczucia są szczere. Dam jej więcej niż jeden, krótki numerek. Zrobię wszystko by wybrała mnie, moje serce pełne miłości, a nie platfusa tego gościa pełnego nasienia.

Zabiję każdego, kto stwarza zagrożenie dla dziewictwa mojej ukochanej.

***********************************************

W końcu napisałem ten rozdział. Myślałem, że nigdy go nie skończę. Bylem zmuszony pisać go fragmentami, gdyż moja młodsza siostra cały czas prosiła mnie bym dał poczytać jej moje "bajki". Ma dziewięć lat i tłumaczyłem jej, że nie są dla dzieci, ale ona się uparła i postanowiła przeszkadzać mi w pracy. Kocham siostrę, ale czułbym się lepiej gdyby czytała moje prace za jakieś dziesięć lat albo i więcej.

A więc kończąc, nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział z "bajki" :)

Kwiecista Prawda  • | Hanamiya Makoto | •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz