{ 10 } Nienawidzę...

507 56 5
                                    

'' Czy to wina ojca? '' Słowa mamy nie dawały mi spokoju. Oczywiście, że jego. Wszystko jest jego winą. Nasze długi, przemęczenie mamy i ja. Wszystko przez niego. Nie zamierzam patrzeć ani zwracać się do niego, jako rodzica, czy człowieka. Nie za to co robił. Aż uciekł dwanaście lat temu i tyle go widziałem. Ma szczęście skurwiel. Inaczej zdechłby na miejscu.

Kolejną rzeczą jakiej nienawidzę, to siebie. Za bardzo go przypominam, i z zewnątrz i wewnątrz. To co widziałem za dzieciaka, przyczyniło się jakoś do mojego rozwoju i cząstka tego sukinsyna jest we mnie.

"- Że co powiedziałaś, zdziro!? Jeszcze go bronisz!?

- To tylko kilka szklanek! To był wypadek! - Krzyknęła matka. - Zaraz to posprzątam.

- Niech gówniarz sam to zrobi! - Pchnął mnie prosto na rozsypane po posadzce szkła. Kilka zadrapań i odłamków wbiło mi się w przedramiona, gdy zamortyzowałem upadek.

- Makoto! - Zawołała przestraszona.

- Zamknij się! - Usłyszałem głośny plask i łupnięcie. Przerażony spojrzałem za siebie i zobaczyłem leżącą matkę i krew na krawędzi stołu. Serce dudniło mi jak oszalałe.

- Mamo - Zaszlochałem. Ojciec zamarł. Wytrzeszczał oczy w nieruszającą się kobietę. Zrobił kilka kroków do tyłu, opuszczając kuchnię.

Doczołgałem się do matki. Była nieprzytomna, a z jej głowy leciała krew, tworząc małą kałużę.

- Mamo... Mamo! Mamo!"

Okropne wspomnienia przerwało pukanie do drzwi. Po chwili do pokoju weszła wysoka szatynka, ubrana w czarne rurki i czerwoną koszulkę z krótkim rękawem.

- Przeszkadzam? - spytała, zamykając za sobą drzwi.

- Jeżeli przyszłaś tu po to, o czym myślę, to zapomnij. Zero seksu - powiedziałem, siadając na łóżku.

- Jaka szkoda - Podchodząc do mnie. - Ale co mam się dziwić. Z nią nie mam żadnych szans. Już w całości mi cię odebrała. Teraz chcesz się kochać tylko z jedną, i bronisz jej dziurki tak jak dzisiaj. Komu rozwaliłeś mordę? - Usiadła obok mnie na materacu.

- A ty skąd to wiesz?

- Twoja mama mi powiedziała.

- Jeszcze jest w domu?

- Nie, wyszła chwilę temu. To mów, czym sobie tamten chłopak zasłużył, że tak go urządziłeś? Stał za blisko niej, zarywał?

- Próbował zgwałcić.

- Co? - W tym momencie zawiało chłodem od tonu jej głosu. Miko urwałaby jaja każdemu facetowi, który skrzywdziłby kobietę. - I szmaciarz jeszcze żyje?

- Niestety.

- Daj mi namiary na niego. Ktoś go sprzątnie.

- Nie mieszaj do tego yakuzy. A w ogóle, to czy nie mówiłaś, że urywasz z nimi kontakty?

- Miałam takie plany, ale szybko zrezygnowałam. Jeden z tych gości tylko raz na mnie spojrzał i jestem jego. Facet jest przerażający, a jednocześnie przystojny. Dorównuje tobie wiekiem, ale doświadczeniem, ty przy nim jesteś nowicjuszem.

- Dziękuję za komplement. Szkoda, że nie umiałem ci dogodzić, jak tego pragnęłaś, ale całe szczęście mój kutas w końcu odsapnie... Kim jest ten dupek, który jest lepszy ode mnie?

- Nazwiska nie zdradzę bo to tajne, ale mogę powiedzieć, że to synalek największej szychy w przestępczym świecie. Jego ojciec też jest dobry w te klocki.

- Jeszcze trochę i przeruchasz wszystkich z tamtej grupy - parsknąłem.

- Nie no, nie wszystkich. Kilku gejów mi odmówiło.

- Czyli jednak nie jesteś taka dobra, skoro gej cię nie chcę. A tak ładnie mi się chwaliłaś.

Uderzyła mnie w ramię.

- Powiedz lepiej jak sytuacja z Utą.

- Wyznałem jej swoje uczucia - Dostrzegłem na twarzy Miko rosnącą ekscytacje. - Nie odrzuciła ich, na szczęście.

- Co odpowiedziała?

- Czy dam jej czas na odpowiedź. Na razie nie jest pewna swoich uczuć.

- Mam nadzieję, że będziecie razem. Naprawdę życzę ci szczęścia.

- Jestem w szoku, w końcu powiedziałaś mi coś miłego.

- Mówię poważnie. Chociaż babka wyjechała, zostawiając cię przybitego, ty nadal ją kochasz. Zmieniłeś się przez nią i wierzę, że nadal będziesz się zmieniał na lepsze - Posłała mi uśmiech. - I tylko skrzywdź ją w jakikolwiek sposób, ja się tego dowiem, a wtedy naślę na ciebie yakuzę. Będą pisać o nastolatku znalezionym w rowie. I ciało tak zmasakrowane, że ciężko będzie cię zidentyfikować.

Zaśmiałem się krótko. To tylko głupie groźby. Gdybym zranił Utę, wtedy Miko by mnie zabiła. A nawet gdybym tego dokonał, zabolałoby to i mnie, bo natychmiast zobaczyłbym, że jestem jak ojciec. Jeśli rzeczywiście Uta mnie zmienia, niech wyrwie w całości ze mnie tę część mnie, której nienawidzę.

Mój telefon wydał dźwięk powiadomienia. Sięgnąłem po niego, odczytując przysłaną wiadomość.

"Chcesz obejrzeć film? Przyjdź do mnie o 17, jeśli chcesz"

Wiadomość od Uty. Odpisałem, że przyjdę i po drodze kupię przekąski. Spojrzałem na zegarek. Mam półtorej godziny.

- Co tam dostałeś, że szczerzysz się jak głupi? - spytała Miko, zerkając na ekran.

Spojrzałem na nią.

- Uśmiecham się?

- Teraz nie, a szkoda. Rzadkością u ciebie jest tak szczery uśmiech. Dobra, podrywaj dupę i leć do niej.

***

Przed chwilą opuściłem spożywczak, w którym kupiłem przekąski. Szedłem chodnikiem, w kierunku domu Uty. Że też mieszka przy świątyni. Ona naprawdę jest boginią. Ma zbyt dobre serce i traci czas na kogoś takiego jak ja, a jednocześnie okrutna, co najczęściej przejawia w stosunku do mnie. Okrucieństwem jest też to, że trzyma mnie w niepewności co do swoich uczuć. Z jednej strony chcę by dała mi odpowiedź natychmiast, a z drugiej mam obawy i lepiej by z tym zwlekała.

Idąc chodnikiem mijałem wiele osób. Nie zwracałem na nich szczególnej uwagi, poza jednym chłopakiem, z zarzuconym na głowie czarnym kapturem. Rozpoznałem go, to Zawodnik Widmo z Seirin. Szedł w moją stronę, ale nie patrzył na mnie. Gdy go mijałem, nie zobaczyłem w jego oczach obojętności, a przerażającą pustkę. Ciarki mnie przeszły. Facet wyglądał okropnie, jakby chciał kogoś zabić.

Po paru minutach drogi, zatrzymałem się przed schodami świątyni. Wziąłem głęboki wdech. Denerwuję się przed tym spotkaniem. Widzieliśmy się wczoraj, a ja to odczuwam jako kilka długich lat.

Spokojnie, idziesz tam obejrzeć film. Tylko film. Kurwa, czemu tylko film!?

***********************

I oto jest kolejny rozdział z Bakoto. Pisanie tego rozdziału strasznie się dłużyło, podobnie jest w przypadku innych książek. Kompletnie się zatraciłem w pisaniu ff z Naruto. Nie dawało mi to spokoju, a gdy wziąłem się za pisanie, przepadłem. Ledwo zwracałem uwagę na moje opublikowane książki. I mam poczucie, że muszę tamto pisać dalej, bo to co wykreowała pustka w mojej głowie zamiast mózgu, jest przejebane. A bywa, że to czego nie utrwalę, rozpływa się w przestrzeni kosmicznej. Może nastanie dzień, w którym skończę pisać tamten fanfic i chwalebnie będę publikował co tydzień xD

Kwiecista Prawda  • | Hanamiya Makoto | •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz