DZIESIĘĆ

1.2K 45 8
                                    

Zamglonym wzrokiem wpatrywałaś się w dębowe drzwi, za którymi zniknęła sylwetka przyjmującego i drżałaś delikatnie, łkając cicho. Słone łzy spływające po twoich bladych policzkach pociągały za sobą strugi tuszu do rzęs. Szczerze powiedziawszy nie wiedziałaś co o tym myśleć. Fornal przez kilka ostatnich miesięcy stał ci się naprawdę bliski, ale czy zasługiwał na miano twojego chłopaka? Swoim pojawieniem się w progu twojego mieszkania nie jednokrotnie wywoływał uśmiech pojawiający się na twoich ustach czy wnosił ze sobą dobry, pogodny nastrój. Uwielbiałaś wtulać się w jego silne ramiona czy układać głowę na jego obojczyku, wyżalając mu się o okropieństwach jakimi uraczyło cię życie. Mimo to nadal nie zaufałaś mu wystarczająco. Nadal nie miał pojęcia co drastycznego wydarzyło się w twoim dwudziestodwuletnim życiu, dokonując w tobie tak przełomowej zmiany. Po mimo waszych wspaniałych kontaktów do dnia dzisiejszego on nadal nie znał powodu twojego chłodu w stosunku do mężczyzn. Jego dzisiejsze, a właściwie już wczorajsze słowa, bo wskazówka zegara wskazywała już na sporo po 2 w nocy, sprawiły, że lód otulający twoje zbyt kruche serce, chroniące je przed bolesnymi ciosami, pękł i odsłonił jego prawdziwe oblicze. Oblicze tragiczne wciąż kochające Damiana. Runięcie tego lodu wywołało ponownie migawki tych tragicznych wydarzeń. Czułaś jak powoli się rozpadasz. Tęskniłaś za Darwińskim, ale obecność Fornala skutecznie to zagłuszała, do dzisiaj. Nie chciałaś zranić siatkarza radomskiego klubu, ale właśnie to uczyniłaś. Zbyt skupiłaś się na sobie i tym oto sposobem dostarczyłaś mu niesamowitej ilości cierpienia. Miałaś wyrzuty sumienia, nie pozwalając mu dojść do słowa. Pytanie tylko czy chciałaś też to wszystko usłyszeć? Obawiałaś się, że to będzie dla ciebie ciosem. Brunet stał się dla ciebie niczym brat i nie chciałaś dawać mu fałszywej nadziei. Prawdę mówiąc nie wiedziałaś co tak naprawdę do niego czułaś. Jednego natomiast byłaś pewna. Skrzywdziłaś go. Potwornie go zraniłaś, nie pozwalając mu się nawet wytłumaczyć. Nienawidziłaś siebie za to, a to przecież on wprowadził promienie słońca do twojego życia. Ukazał ci jak piękne może być życie, po mimo, że spoczywałaś na wózku. Dawał ci pozytywnego kopa, światełko, abyś nie poddawała się i sumiennie wykonywała polecenia rehabilitantki. Mogłaś spokojnie stwierdzić, że w najbliższej przyszłości stanie się znakomitym zawodnikiem i reprezentantem Polski z orzełkiem na piersi podbijającym siatkarskie parkiety. Nigdy nie miał chwil utraty determinacji. Może i nie raz w siebie nie wierzył, ale nigdy się nie poddawał. Podziwiałaś go za to. Twoje rozmyślenia przerwało pojawienie się wysokiej blondynki we wnętrzu mieszkania. Usłyszałaś jej cichy chichot oraz czyjeś kroki. Pośpiesznie otarłaś policzki zewnętrzną częścią dłoni, jednak Amelia przekraczająca właśnie salon doskonale spostrzegła ślady płaczu widniejące na twojej twarzy.

-Nie! Nie! Nie!-kręciła głową niczym w transie.-Powiedz, że tego nie zrobiłaś! Powiedz, że nie spławiłaś chłopaka, który kochał Cię bardziej niż Mikasę, będącą w jego życiu od najmłodszych lat! Powiedz do cholery, że tego nie zrobiłaś!-wykrzykiwała w twoim kierunku z widniejącą w jej czarnych jak węgiel oczach nadzieją.

-Zrobiłam.-wychlipałaś cicho, spuszczając wzrok.

Później dotarł do ciebie tylko jej szept oraz domknięcie drzwi. Nawet nie dostrzegłaś, kiedy jej ramiona otuliły cię szczelnie, a usta w troskliwym geście subtelnie musnęły czoło. Płakałaś w zdobiącą jej szczupłe ciało czarną sukienkę, wypełniając materiał kreacji wilgocią, co ani trochę nie przeszkadzało twojej współlokatorce. Wiedziałaś jednak, że czeka cię z nią długa, szczera rozmowa. Nie wiedziałaś jednak, że nadejdzie ona szybciej niż się spodziewałaś.

-Dlaczego to zrobiłaś?-spojrzała na ciebie z poważnym wyrazem twarzy.

-Am, ja... Ja nie wiem co ja do niego czuję.-podniosłaś wzrok i skrzywiłaś się lekko.

Uwięziona II Tomek Fornal Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz