Rozdział III

5.9K 406 51
                                    

 Matt

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

 Matt



Już było tak dobrze, już nie nawiedzał myśli z tak dziką intensywnością. Zerwałem z nim dobrą przyjaźń, więc nic dziwnego, że nie dawał mi spokoju. W dalszym ciągu nie mogłem przestać o nim myśleć, nie pozwalał mi o sobie zapomnieć. Miejsca i sytuacje również mi na to nie pozwalały. I jak na złość, w książce, którą pożyczyła mi Molly, strasznie ją przy tym zachwalając, głównym bohaterem był Alexander.

Minął miesiąc, a mnie wydawało się, że nie widziałem się z nim ponad rok. Szło mi całkiem dobrze. Emocje trzymałem na boku. Ale on musiał zadzwonić, i to w takim stanie, kiedy dobitnie było słychać jego beznadziejność. Mówił bardzo cicho, ale jego rozpaczliwy głos odbijał się echem w mojej głowie i nabierał na sile. Wyraźnie czułem jego smutek. Doskonale widziałem jego delikatną twarz i niebieskie oczy pozbawione życia.

Dopiero kiedy w słuchawce usłyszałem ciągły sygnał, zrozumiałem, że się rozłączył. Zdałem sobie też sprawę z tego, że milczałem jak grób.

Cholera.

Pośpiesznie wybrałem jego numer i czekałem. Serce waliło jak młotem o klatkę piersiową na myśl, że znów go usłyszę.

Nie odbierał. Dlaczego on do cholery nie odbierał? Zadzwoniłem drugi raz. Odrzucił połączenie. Chciałem krzyczeć i z chęcią rzuciłbym tym telefonem o ścianę. Do trzech razy sztuka, jak to się mówi.

– Tak? – spytał ochrypłym głosem.

Czy on płakał? Ciśnienie skoczyło jeszcze bardziej.

Co ja mu najlepszego zrobiłem?

– Kiedy masz czas? – odezwałem się w końcu.

– Nie potrzebuję twojej litości – odpowiedział po chwili ciszy.

Miałem przeogromną ochotę go przytulić i zapewnić, że kretyński pomysł o rozstaniu już nigdy w życiu nie przejdzie mi przez głowę.

– Więc już nie chcesz?

Postanowiłem wziąć go pod włos. Przedłużająca się cisza oznaczała tyle, że zastanawiał się nad odpowiedzią i analizował obecną sytuację.

– Matt, czy to znaczy... Nie będzie ci to przeszkadzać? – zapytał z dziecięcą niewinnością w głosie.

– Nie, nie będzie. – Uśmiechnąłem się. – To kiedy masz czas?

– Może być dzisiaj?

Mruknąłem na potwierdzenie.

– Bądź o której chcesz.

– W takim razie będę za niedługo. – Odczekałem jeszcze chwilę, nim zakończyłem połączenie.

Na moją twarz wdarł się tępy uśmiech od ucha do ucha.

Przyjaciel [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz