Matt
Już było tak dobrze, już nie nawiedzał myśli z tak dziką intensywnością. Zerwałem z nim dobrą przyjaźń, więc nic dziwnego, że nie dawał mi spokoju. W dalszym ciągu nie mogłem przestać o nim myśleć, nie pozwalał mi o sobie zapomnieć. Miejsca i sytuacje również mi na to nie pozwalały. I jak na złość, w książce, którą pożyczyła mi Molly, strasznie ją przy tym zachwalając, głównym bohaterem był Alexander.
Minął miesiąc, a mnie wydawało się, że nie widziałem się z nim ponad rok. Szło mi całkiem dobrze. Emocje trzymałem na boku. Ale on musiał zadzwonić, i to w takim stanie, kiedy dobitnie było słychać jego beznadziejność. Mówił bardzo cicho, ale jego rozpaczliwy głos odbijał się echem w mojej głowie i nabierał na sile. Wyraźnie czułem jego smutek. Doskonale widziałem jego delikatną twarz i niebieskie oczy pozbawione życia.
Dopiero kiedy w słuchawce usłyszałem ciągły sygnał, zrozumiałem, że się rozłączył. Zdałem sobie też sprawę z tego, że milczałem jak grób.
Cholera.
Pośpiesznie wybrałem jego numer i czekałem. Serce waliło jak młotem o klatkę piersiową na myśl, że znów go usłyszę.
Nie odbierał. Dlaczego on do cholery nie odbierał? Zadzwoniłem drugi raz. Odrzucił połączenie. Chciałem krzyczeć i z chęcią rzuciłbym tym telefonem o ścianę. Do trzech razy sztuka, jak to się mówi.
– Tak? – spytał ochrypłym głosem.
Czy on płakał? Ciśnienie skoczyło jeszcze bardziej.
Co ja mu najlepszego zrobiłem?
– Kiedy masz czas? – odezwałem się w końcu.
– Nie potrzebuję twojej litości – odpowiedział po chwili ciszy.
Miałem przeogromną ochotę go przytulić i zapewnić, że kretyński pomysł o rozstaniu już nigdy w życiu nie przejdzie mi przez głowę.
– Więc już nie chcesz?
Postanowiłem wziąć go pod włos. Przedłużająca się cisza oznaczała tyle, że zastanawiał się nad odpowiedzią i analizował obecną sytuację.
– Matt, czy to znaczy... Nie będzie ci to przeszkadzać? – zapytał z dziecięcą niewinnością w głosie.
– Nie, nie będzie. – Uśmiechnąłem się. – To kiedy masz czas?
– Może być dzisiaj?
Mruknąłem na potwierdzenie.
– Bądź o której chcesz.
– W takim razie będę za niedługo. – Odczekałem jeszcze chwilę, nim zakończyłem połączenie.
Na moją twarz wdarł się tępy uśmiech od ucha do ucha.
CZYTASZ
Przyjaciel [Zakończone]
Romance"- Widzisz - przykucnął - przecież ja nigdy nie miałem cię dość. Jak mogłeś tak pomyśleć? - Zaśmiał się, przeciągając gardłowo śmiech, jakby miał za chwilę dodać "oj, ty głuptasie mój". - Tak naprawdę to wciąż mi cię było mało. Za mało... " *** Międ...