Epizod 12

646 31 6
                                    

Gdy blask kamienia zmalał, Severus spojrzał w jego stronę i stanął jak wryty. W jego miejscu stała postać, żywa, prawdziwa i bijąca życiem kobieta. Miała piękne, długie, kasztanowe włosy, jasną cerę i zielone oczy. Severus myślał, że to sen. Cały czas tarł oczy jeszcze wilgotne od łez, ale kobieta nadal tam stała. Jak to możliwe, że ona, właśnie ona, stoi tutaj i nie jest duchem ani wspomnieniem, jest najprawdziwsza.

Nie wiedząc co ma zrobić, podbiegł do niej i mocno ją przytulił, a kobieta płacząc oddała uścisk.
- Sev, Severus...jak?
- Lily, przepraszam cię za wszystko, przepraszam.
- Ciii, już nic nie mów dobrze? Już nic nie mów. - oznajmiła kobieta mocno tuląc do siebie Severusa.

Mężczyzna osłupiał. Nie wiedział co ma myśleć i co robić, zadawał sobie wciąż te same pytania.

Stali w uścisku przez dobrą chwilę, aż Severus dotarł do siebie. Złapał Lily za ramiona, spojrzał w jej cudowne, błyszczące oczy i oznajmił.
- Nie mam pojęcia jak to się stało, że tu jesteś, ale jeszcze raz przepraszam cię za wszystko. Przepraszam za tamte lata, kiedy ty starałaś się mnie wspierać, a jak tak bezczelnie cię obraziłem. Przepraszam za to, że nie byłem takim przyjacielem jakim powinienem być. Kocham cię Lily. Zawsze cię kochałem.
- Wiem kochany. Wiem o wszystkim. - odpowiedziała i pocałowała go w usta. - Dziękuję, dziękuję ci Sev.

----------

Cóż mogę rzec. To koniec. Dziękuję wszystkim czytającym to, którzy tak czekali na tą historię, którzy gwiazdkowali to i polecali. Przede wszystkim dziękuję tym, którzy byli ze mną od początku. Dziękuję za prawie 10k odłon bo to dla mnie duże zaskoczenie jak na osobę, która nie jest wybitnie uzdolniona w pisaniu.
Mam nadzieję, że napiszę coś kolejnego i wartego uwagi. I mam nadzieję, że wróci mi wena, abym mogła dla was pisać. Trzymajcie się i do zobaczenia.

ALWAYS(snily)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz