Rozdział 1

349 20 4
                                    

W miasteczku Riverfild jesień była wyjątkowo piękna. No północy kraju, zdala od upalnej pogody i palącego słońca, rosła bujna roślinność, do której widoku Rey nie była przyzwyczajona. Sama wychowała się w otoczeniu pustynnego krajobrazu Arizony. Feria barw jesieni obudziła tę część jej duszy, która zawsze lgnęła do piękna. Nie zastanawiają się zbyt długo Rey wyciągnęła aparat i zaczęła szukać odpowiadającego jej kadru. Zrobiła parę malowniczych zdjęć parku, który mijała parę razy w drodze z jej nowego mieszkania do Akademii. Miejsce zachwycało ją jak bardzo, że miała ochotę zostać w nim dłużej lecz dziś nie mogła sobie na to pozwolić. Czekał ją pierwszy dzień w prestiżowej Akademii Sztuki Riverfild, znanej na całym świecie placówki kształcącej młodych malarzy, tancerzy, muzyków z całego świata. Rey wciąż nie mogła uwierzyć, że udało jej się dostać do tak uznanej szkoły. Miała ochotę pogratulować sobie wytrwałości podczas nauki w liceum, dzięki której uzyskała stypendium i mogła wynająć sobie mieszkanie w nowym mieście. Co prawda było wielkości znaczka pocztowego ale nie przeszkadzało jej to zbytnio. Jej pokój u babci, która przygarnęła ją po śmierci rodziców też był niewielki. Rey obiecała sobie w duchu, że kiedyś zdobędzie sławę i zamieszka w ogromnym przestronnym domu. Na razie pozostało jej kochać swój malutki kawałek poddasza przy ulicy Roseline 9. Z zamyślenia wyrwał ją dźwięk klaksona. Była już blisko akademii. Szybko upewniła się czy dobrze zapamiętała numer sali, w której miały odbyć się pierwsze zajęcia. Jej plan był strasznie skomplikowany. Klasy w akademii nie były ułożone według różnych specjalizacjeli lecz każdy rocznik był dzielony na parę małych grup skupiających różnych artystów z każdej dziedziny. Według profesorów pobudzało to kreatywność młodych ludzi, którzy czerpali od siebie wzajemnie. Dlatego też plan Rey był wypełniony zajęciami z grupą oraz tych indywidualnych przeznaczonych dla jej kierunku czyli malarstwa i fotografii. Upewniła się, że zajęcia są zaplanowane w auli 101 i udało się w tamtym kierunku. W środku siedział tylko jeden student. Gdy Rey podeszła wstał szarmancko i podał jej rękę.
- Cześć jestem Finn. - Przywitał się u uśmiechnął się sympatycznie.
- Witaj, jestem Rey.
Usiedli oboje. Dziewczyna przyjrzała się Finnowi. Wyglądał na miłego chłopaka, jego ciemna skóra ładnie komponowała się z podobnym odcieniem brązowych oczu.
- Z daleka jesteś? Ja aż Nowego Jorku. - Zagadał Finn.
- Arizona. Obecnie zachwycam sie ilością i barwami tutejszej roślinności. Jaki kierunek wybrałeś?
- Hah zgadnij? Gdzie byś mnie przypasowała? - Zapytał i puścił do niej oko.
- Hmm trudne pytanie. - Odpowiedziała Rey i dotknęła palcem brody. - Dobra strzelam. Taniec nowoczesny.
- Och tak moje zdolności taneczne są tak ogromne, że każdy mój ruch podchodzi pod taniec nowoczesny. Konkretnie pod styl paralityka. - Odpowiedział i zaśmiał się. - Dobra nie będę Cię męczył. Grafika komputerowa. Wnioskując po aparacie ty zajmujesz się fotografią.
- Malarstwem i fotografią. Oczywiście różne rysunki również wchodzą w grę. Lubię eksperymentować z formą.
- Na przykład?
- Na przykład rysunek z dodanymi elementami świata rzeczywistego.
Wywód Rey przerwał głośny śmiech.
- Finn! Udało Ci się w końcu kogoś poderwać? - Wykrzyczał chłopak, który właśnie stanął w drzwiach. Był przystojnym brunetem o rozwichrzonych włosach i ciepłym uśmiechu.
- Poe ty idioto. - Wyparował zawstydzony Finn. - Przepraszam Cię Rey. Ten niekorzesany typ to mój współlokator. Znam go od paru dni i już tego żałuję.
- To pomyśl co ja czuję. - Wtrąciła nowo przybyła dziewczyna. Jej uroda wyraźnie zdradzała indiańskie korzenie. - Znam go od ładnych paru lat. Nazywam się Ashoka. - Zwróciła się do Rey.
- Hej ja jestem Rey. Jesteście z Poe z Riverfild?
- Nie ale oboje mieszkamy niedaleko. - Wyjaśnił Poe. - Chodziliśmy do tego samego liceum plastycznego.
- Najgorsze lata mojego życia.
- Przygotuj się na kolejne Ashoka.
Gdy ta dwójka zaczęła się przekomarzać do sali zaczęły schodzić się kolejne osoby. Najpierw przyszła niziutka azjatka Rose. Wydawała się bardzo nieśmiała. Wymamrotała tylko, że też siedzi w grafice komputerowej i usiadła pod ścianą. Po niej zjwiła się blondynka o chłodnym wyrazie twarzy. Przywitała się zdawkowo, powiedziała tylko, że nazywa się Phasme i przyjechała aż ze Szwajcarii. Rey chciała zagaić ją i spytać czemu wybrała studia w USA ale dziewczyna zbyła ją chłodno. W krótce dotarł do nich również Hux. Jego widok wywołał niepokój w Rey. Chłopak patrzył na nią dziwnym wręcz łakomym wzrokiem.
- Czekamy jeszcze na kogoś? - Zapytał Poe.
- Tak jeszcze nie przyszedł Solo. - Powiedział Hux.
- Ale w sensie Solo jak nasz rektor?
- Taaa to jego syn.
Rozmowy potoczyły się dalej. Dosłownie chwilę przed wykładowcą do sali wślizgnął się wcześniej wspomniany Solo. Rey patrzyła na niego jak zahipnotyzowana. Był bardzo wysoki, mierzył chyba dwa metry. Jego włosy były gęste, jedwabiście czarne. Ciuchy też miał w tym kolorze, wzrok Rey przykuło czarne piórko na rzemyku, które zawiesił na szyi. Emanowała od kiego jakiegoś rodzaju mroczna energia i tajemnica, której Rey nie mogła się oprzeć. Zresztą nie tylko ona. Wszystkie dziewczyny obecne na sali zwróciły na niego uwagę. On jednak nic sobie z tego nie robił. Podszedł prosto do Hux przywitał się z nim i opadł na krzesło obok niego.
Przybybycie wykładowcy uratowało Rey od poddania się przemożnej ochocie odwrócenia się i przyjrzenia się chłopakowi jeszcze raz.
- Witajcie. Ja nazywam się profesor Holdo i będę waszym protektorem podczas pobytu w tej szkole. Niektórzy z was będą mieli okazję pracować ze mną również na zajęciach z portretowania. Dzisiejsze zajęcia będziemy kontynuować przez dwa semestry. Wyłoże wam historię ikon sztuki ostatnich dwóch stuleci. Na koniec semestru będziecie musieli oddać przygotowany razem w parach projekt na temat wybranej przez siebie osobistości. Sparuje was na przyszłych zajęciach gdy zorientuje się już w tym jakie kierunki wybraliście i jakie ciekawe połączenia mogą z nich wyjść. - Wykład profesor Holdo był bardzo ciekawy. Nie tylko przedstawiała suche fakty rodem z biografii, dodawała również ogromną ilość anegdot i pikantnych szczegółów.
Kolejne zajęcia dotyczyły historii Riverfild. Ten wykład był o wiele nudniejszy od poprzedniego. Prowadzący zajęcia nawet się nie przedstawił od razu zaczął opowiadać o założycielach miasta, mówiąc cały czas tym samym monotonnym, cichym głosem. Gdy skończył zajęcia wszyscy westchnęli cicho z ulgą.
- To co wspólna pizza? - Zaproponował Poe
- Tak trzeba się zintegrować! - Poparł go Finn. - Co ty na to Rey?
- Ja chętnie. Ashoka?
- Pizza to moje drugie imię. - Odpowiedziała entuzjastycznie indianka.
Rey rozejrzała się po korytarzu. Solo, Hux i Phasme już dawno się ulotnili. Nieopodal stała tylko Rose wyraźnie zawstydzona.
- Rose chodź z nami. - Powiedziała bez namysłu.
- Och serio? Jesteście pewni?
- No jasne, że tak. Chodź!
Gdy wychodzili z uczelni Rey poczuła na swoich plecach czyiś wzrok. Odwróciła się i dostrzegła Solo stojącego nie opodal, opartego o czarny sportowy samochód. Przyglądał jej się chwilę a potem odwrócił się, wsiadł do auta i odjechał.

Tajemnica Bena Solo - ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz