Rozdział 5

215 16 20
                                    

Rey ukradkiem zerknęła na Bena. Siedział dalej przy barze i przeglądał coś na telefonie. Sama dziewczyna nie miała już co robić na zapleczu więc wróciła na salę i stanęła przy kasie. Chłopak podniósł na nią wzrok. Pojawiła się między nimi dziwna cisza, która zirytowała Rey.
- Co oglądasz? - Zapytała i wskazała brodą na telefon w jego rękach.
Bez słowa obrócił go w jej kierunku i pokazał jej własny profil na instagramie.
- No ładnie. Szpiegujesz. - Powiedziała, ze śmiechem.
- Muszę wiedzieć jak najwięcej o moim nowym prywatnym bariście.
- Prywatnym dobre sobie. - Zadrwiła Rey i założyła ręce na biodra.
- Widzę, że trochę podróżowałaś po Stanach. - Zagaił Ben.
- Niestety nie tyle ile bym chciała. Za to wiem, że ty zwiedziłeś kawał świata. Co Cię zagnało do Tybetu? - Zapytała szczerze zaciekawiona.
- Widzę, że nie tylko ja szpieguje.
- Ja nie szpieguje tylko czytam w myślach. - Odparła poważnie Rey.
- Hahah, ach tak? To o czym teraz myślę? - Zapytał Ben ze śmiechem.
- Hmm. Myślisz o tym, że chcesz jeszcze jedną babeczkę z polewą czekoladową?
- Nie. Co najwyżej o tym, że chciałbym zlizać z Ciebie te polewę. - Wypalił. Rey czuła, że robi się cała czerwona.
- Słuchaj ty nie wychowana świno ... - Zaczęła mówić ale wtedy z zaplecza niespodziewanie wyszedł jej szef.
- Rey jak ty zwracasz się do klienta?! - Zapytał Greedo. Dziewczyna zbladła lekko, nie wiedząc co powiedzieć. Greedo popatrzył na nią przez chwilę a potem razem z Ben wybuchli śmiechem. Rey spojrzała na nich kompletnie zdezorientowana.
- Nie przejmuj się mała. - Powiedział do niej szef pomiędzy kolejnymi atakami śmiechu. - Już ja znam tego Solo kawał z niego skurczybyka słusznie nazwałaś go świną.
- O nie Greedo wypraszam sobie. Pół twojego miesięcznego dochodu wywodzi z mojej kieszeni. Jesteś mi coś winien!
- Co najwyżej winien porady żebyś nie pił tyle kawy bo Ci w końcu wyżre żołądek. A poza tym co u Ciebie dzieciaku, jak tam twój zespół? - Zapytał Greedo i oparł się o bar.
- Gramy w ten weekend u Lando
"W chmurach". Przesluchał nas dziś i zaproponował udział w sobotnim przeglądzie młodych artystów.
- Wystąpisz na tej samej scenie co największe gwiazdy. Nieźle! Nieźle chłopaku! - Zawołał jej szef i poklepał Bena po ramieniu.
- Dzięki Greedo. Tak klub Lando jest już sławny na cały stan. Dorobił się. A jak tobie idą interesy?
- A no zdobywamy młodą profesjonalną kadrę. - Odpowiedział Greedo wskazując ręką na Rey.
- No właśnie widzę. Pyszna kawa.
Rozmawiali jeszcze przez chwilę. Rey oczywiście nadstawiała uszy, żeby dowiedzieć się o Benie jak najwięcej. Po jakimś czasie chłopak zapłacił, dał jej napiwek i pojechał. Na sam koniec puścił jeszcze do niej oko. Rey pokazała mu język. Reszta zmiany przeleciała dość szybko. Po pracy dziewczyna wstąpiła jeszcze do sklepu. Ona, Rose i Ashoka postanowiły zrobić sobie babski wieczór. Każda z nich zadeklarowała się, że przygotuję inny przysmak. Rey postanowiła zrobić swoje popisowe ciasto czekoladowe z kremem malinowym, polewą i posypką karmelową. Prawdziwa bomba kaloryczna ale Rey zawsze potem mówiła sobie, że było warto. Szybko załatwiła sprawunki i pobiegła do domu. Mieszkanie już posprzątała, starając się przy okazji zrobić jak najwięcej miejsca. Ciasto było gotowe, świeczki zapachowe zapalone gdy przyszły dziewczyny. Siadły razem i zaczęły plotkować. Miały 6 butelek wina, ciasto, 2 sałatki i domowej roboty pizzę. Szybko temat zszedł na mężczyzn. Rey i Rose przyznały się, że obie są nowicjuszkami w relacjach damsko-męskich.
- Dziewczyny naprawdę nic? - Zawołała zdziwiona Ashoka.
- Ja jestem zbyt nieśmiała. - Mruknęła Rose.
- Ja nikogo wartego uczucia jeszcze nie spotkałam. - Powiedziała Rey.
- A Ben Solo? - Zapytała Ashoka z diebelskim uśmiechem.
- Ja go parę razy w życiu widziałam o czym ty mówisz? Lepiej powiedz czy ty i Poe coś kiedyś?
- Tak szczerze? Ale tak zupełnie szczerze?
- No dawaj! - Krzyknęły obie Rey i Rose.
- No przyznam, że kiedyś się w nim podkochiwałam. W liceum. Ale to stare dzieje. On jest strasznym podrywaczem.
- No fakt to widać. - Pokiwała smutno Rose.
- A więc nic z tego. Ale za to miałam takiego jednego chłopaka. Który robił mi takie rzeczy z ciałem, że nawet sobie nie wyobrażacie. - Powiedziała i zaśmiała się. Śmiechy robiły się coraz głośniejsze z czasem proporcjonalnie do ilości wina, które znikało z butelek. Po paru godzinach uznały, że jest jeszcze wcześnie a im brakuje i wina i męskiego towarzystwa. Po pięciu minutach Poe, Finn i dwóch ich kolegów byli już zaproszeni na domówkę. Dziewczyny stwierdziły w między czasie, że muszą dokonać aktualizacji swoich outfitów na ten wieczór. Rey pożyczyła im parę swoich  ciuchów sama przebrała się w koronkowo-satynową czarną sukienkę, na którą na codzień nie miała odwagi ale teraz nie wiadomo dlaczego nie widziała w niej żadnego problemu. Malowanie ust, przerywane chichotami było wyzwaniem ale Rey sprostała temu trudnemu zdaniu. Chwilę po tym jak skończyła zadzwonił domofon.
- Chłopaki idą! - Zawołała Ashoka i pobiegła otworzyć. Rey w tym czasie zmieniła muzykę na trochę bardziej rozrywkową. Poe wszedł jako pierwszy z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Rey moja droga dziękuję za zaproszenie! - Krzyknął i objął ją na powitanie.
- Na mnie nie patrz to one wpadły na ten pomysł. - Zaśmiała się Rey i odwróciła się w stronę reszty gości. Szczęka jej opadła gdy zobaczyła, że obok Finn stał Ben Solo. Chłopak przyjrzał się jej uważnie a potem uśmiechnął się lekko. Rey ledwo zarejestrowała przywitanie się z Finnem praktycznie cały czas patrzyła na Bena. Reszta gości zdążyła się już rozejść po jej małym mieszkanku, było naprawdę ciasno. Ben poszedł do niej powoli.
- Witaj ponownie Rey. - Mruknął i objął Rey niby tak samo jak Poe i Finn, na powitanie ale mimo wszytko był to inny dotyk. Delikatny i intymny. A może tylko wydawało się tak podpitemu umysłowi Rey? 
- Dobra ludzie to co robimy? - Zapytał Finn.
- Gramy w ja jeszcze nigdy! - Krzyknęła entuzjastycznie Ashoka.
- Jak w to się gra?
- Siadamy w koło. - Zaczął tłumaczyć Poe. - Butelką kręcimy i na kogo wypadnie ten mówi "ja jeszcze nigdy" i to czego nigdy nie robił. Każda inna osoba, która to zrobiła pije kieliszek.
- Super!
- Gramy.
Wszyscy zaczęli przygotować pole do gry.
- Pod jednym warunkiem! - Krzyknęła Rey. - Ja mogę pić zamiast wódki, wino.
- Wymiękasz Rey? - Zaśmiał się złośliwie Ben.
- Po prostu nie chce mieszać. I nie patrz tak na mnie Solo i tak mnie nie podpuścisz.
Po chwili wszyscy siedzieli już w koło.
- Rey jako gospodyni kręcisz pierwsza, ja polewam. Czy każdy ma kieliszek?
Gdy wszyscy odpowiedzieli twierdząco Rey zakręciła butelką.
Trafiło na Finna.
- Ja jeszcze nigdy ... nie paliłem marihuany.
- No weź stary. - Zaśmiał się Poe i polał kieliszek sobie i Ashoce. Swój kieliszek podniósł również Ben i ku zdziwieniu wszystkich Rose.
- Rose! - Krzyknęła piskliwie Rey gdy Poe uzupełnił kieliszki tej dwójce.
- No co? - Odpowiedziała ze śmiechem.
Gdy Finn zakręcił padło na Ashokę.
- Ja jeszcze nigdy nie rzygałam po imprezie. - Powiedziała triumfalnie.
Wypili wszyscy oprócz niej.
Następny było Poe.
- No to ja jeszcze nigdy nie przelizałem chłopaka!
- Ej to są pytania specjalnie po to aby upić dziewczyny! - Zaprotestowała Ashoka i podniosła kieliszek. Jako jedyna. Wszyscy faceci spojrzeli ze zdziwieniem na Rey.
- No co?! - Krzyknęła lekko speszona.
- Naprawdę nigdy nie całowałaś się z chłopakiem? - Spytał Ben marszcząc brwi.
- Na prawdę. - Odpowiedziała Rey unosząc głowę.
- Jesteś lesbijką? - Zapytał prosto z mostu Ben. Rey zaksztusiła się winem, które wzięła do ust.
- Nie do cholery nie jestem!!!
Poe, Rose i Ashoka dostali ataku śmiechu. Finn chyba nie wiedział co ma ze sobą począć.
- Cóż Rey może ja się nad Tobą zlituje kiedyś. - Powiedział ironicznie Ben i poczochrał jej włosy.
- W twoich snach! - Powiedziała Rey i wrócili do gry.

Tajemnica Bena Solo - ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz